Zawiercianie chcą złapać oddech. „Nie ma co liczyć na potknięcia rywali”

„Jurajscy rycerze” są na najlepszej drodze, by awansować do play offu. Na razie są na piątej pozycji, a w drugiej części rozgrywek wystąpi sześć czołowych drużyn. Ostatnie dwa spotkania przegrali, lecz z nie byle kim, bo z mistrzem Polski, PGE Skrą Bełchatów 2:3 oraz wicemistrzem kraju, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3. Ich przewaga nad grupą pościgową – Treflem Gdańsk, Asseco Resovią, GKS-em Katowice i Indykpolem AZS Olsztyn – niebezpiecznie się zmniejszyła.

– Trzeba szybko przełknąć tę gorycz porażki. Czeka nas ciężki bój o play off i nie ma co liczyć na potknięcia rywali Do końca rundy zasadniczej zostały trzy mecze i w nich musimy ugrać minimum trzy „oczka”, żeby myśleć o grze w play offie – mówi Mateusz Malinowski, atakujący Aluronu Virtu Warty.

O korzystny rezultat w dzisiejszym starciu z Treflem będzie jednak niezwykle trudno. Gdańszczanie początkowo w lidze nie radzili sobie najlepiej, ale ostatnio pokazali swój duży potencjał. W efektownym stylu ograli ZAKSĘ, mocno akcentując swoje aspiracje do udziału w play offie.

– W Treflu jest kilku bardzo dobrych graczy. Maciej Muzaj, którego znam z Jastrzębskiego Węgla, ma bardzo dobry sezon, przyjmujący Schott i Mijailović to doświadczeni goście. No i oczywiście są też świetni środkowi, szczególnie Piotr Nowakowski – ocenia rywali Mark Lebedew, szkoleniowiec Aluronu Virtu Warty.

 

FOTO Rafał Oleksiewicz / PressFocus