Odzyskali fotel lidera

8 meczów w ciągu 13 dni – tyle rozegrali katowiczanie i dodajmy do tego podróż do Belfastu i z powrotem. To rzeczywiście końska dawka! Pod koniec meczu z Cracovia widać było już potworne zmęczenie. O czym marzą teraz hokeiści Tauronu? By poleżeć nieco dłużej w wygodnym łóżku, bo przecież w niedzielę znów trzeba przystąpić do walki o ligowe punkty.

Zespół z Katowic do meczu z Cracovią przystąpił bez kontuzjowanego Jakuba Wanackiego. Rosły obrońca stłukł bark, ale ile będzie pauzował, dowiemy się po rezonansie magnetycznym. W tej sytuacji trzeba było dokonać drobnej zmiany. Oskar Krawczyk w meczu z Jastrzębiem wystąpił jako napastnik, zaś z Cracovią był obrońcą. Pełen uniwersalizm.

Gospodarze są znani z agresywnej gry już w strefie rywala i potrafią wykorzystać jego najmniejszy błąd. Wprawdzie w 4 min Jesse Rohtla nie wykorzystał dogodnej sytuacji, ale i tak gospodarze objęli prowadzenie. W 7 min Mateusz Bepierszcz wyprowadzał krążek, ale Mikołaj Łopuski wykorzystał brak koncentracji i wyłuskał „gumę”. W sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szans Michaelowi Łubie. Gospodarze przeważali i w pełni zasłużyli na na drugą bramkę, która była dziełem Finów. Kiedy w 17 min do boksu kar powędrował Damian Kapica wydawało się, że miejscowym będzie łatwiej. Nic z tego, bo to goście mieli okazje na gole. Stephan Csamango znalazł się sam na sam z Kevinem Lindskougiem. Szwed wyczuł intencje czeskiego napastnika i popisał się kapitalną interwencją. Kilkanaście sekund później Bepierszcz znów był blisko bramki, ale posłał krążek obok bramki. To był niepokojący sygnał ze strony gospodarzy, że tym razem grają niezbyt rzetelnie.

A przecież do tej pory grę w przewadze mieli opracowaną do perfekcji. Gdy mieli kolejną przewagę znów się pogubili i faulowany Csamango perfekcyjnie wykonał karnego. Za nonszalancję oraz niefrasobliwość trzeba był zapłacić. Tym razem „Pasy” wykorzystały przewagę. Wkrótce jednak drugi atak przeprowadził błyskawiczną akcję, którą sfinalizował Bartosz Fraszko. W 34 min przez 52 sek. katowiczanie grali w podwójnej przewadze (na ławie Kalinowski i Bepierszcz), ale nic z tego nie wynikło.

W III tercji goście mocno przycisnęli i wydawało się, że doprowadzą do remisu. Jednak gospodarze umiejętnie się bronili. W 59 min Fraszko nie wykorzystał karnego, a potem znów było gorąco pod bramką Lindskouga.

 

TAURON KH GKS KATOWICE – COMARCH CRACOVIA 3:2 (2:0, 1:2, 0:0)

1:0 – Łopuski (6:27), 2:0 – Jyrkko – Laakkonen (12:43), 2:1 – Csamango (21:13, w osłabieniu), 2:2 – Turtiainen – Kapica – Kalinowski (24:23, w przewadze), 3:2 – Fraszko – Wronka – Malasiński (28:14, w przewadze).

Sędziowali: Maciej Pachucki i Paweł Breske – Piotr Matlakiewicz i Grzegorz Cytawa. Widzów 800.

TAURON: Lindskoug (2); Jyrkko (2) – Tuhkannen, Deveczka (2) – Czakajik, Krawczyk – Tomasik; Łopuski – Rohtla – Laakkonen, Fraszko – Wronka – Malasiński, Strzyżowski – Starzyński – Urbanowicz, Rybak– Sawicki – Krawczyk. Trener Tom COOLEN.

CRACOVIA: Łuba; Kruczek – Gajor, Rompkowski – Noworyta, Musioł – Kamieniew; Kapica (2) – Kalinowski (2) – Turtiainen (2), Csamango – Vachovec (2) – Bepierszcz (2), Kamiński (2) – Domogała – Svec, Zygmunt – Bryniczka – Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Tauron – 6 min., Cracovia – 12 min.