Wziął rewanż za 0:6

Mateusz Kos po raz trzeci w tym sezonie zachował czyste konto.


Podczas kwietniowego meczu ze Stalą Rzeszów Mateusz Kos musiał aż sześć razy wyciągać piłkę z siatki. Gospodarze zdemolowali wówczas sosnowiczan. Posadą za tamten „wyczyn” zapłacił ówczesny szkoleniowiec Zagłębia, Dariusz Dudek.

Nie dał się pokonać

W minioną sobotę ekipa z Sosnowca ponownie zawitała do Rzeszowa i ponownie między słupkami bramki Zagłębia stanął Mateusz Kos. Tym razem golkiper sosnowiczan nie dał się pokonać, zdołał nawet obronić rzut karny egzekwowany przez Krzysztofa Danielewicza. Tym samym po raz trzeci w tym sezonie 36-latek zachował czyste konto w meczu ligowym. Co ciekawe za każdym razem taka sytuacja miała miejsce w meczu wyjazdowym i to od momentu, gdy zespół od duetu Krzysztof Górecko-Marcin Malinowski przejął Artur Derbin. Warto w tym miejscu dodać, że za rządów nowego szkoleniowca Zagłębie na wyjeździe nie przegrało notując jedną wygraną i trzy remisy przy bilansie bramkowym 2:1.


Czytaj także:


Dla Mateusza Kosa to drugi sezon w barwach Zagłębia, ale pierwszy gdy jest numerem jeden wśród bramkarzy. Kos trafił do Sosnowca przed rozgrywkami kampanii 2022/2023. Był wówczas zmiennikiem Michała Gliwy. Jesienią 2022 u trenera Artura Skowronka wystąpił tylko w dwóch meczach Pucharu Polski. Na ligowy debiut przyszło mu czekać do wiosny 2013, a konkretnie do 19 marca. Wówczas w wyjazdowym meczu z Chrobrym Głogów postawił na niego trener Dudek.

Spotkanie zakończyło się remisem 0:0 i jak się później miało okazać Kos na dobre posadził na ławce rezerwowych Gliwę, który do końca sezonu nie wrócił już między słupki sosnowieckiej bramki. Mimo porażki 0:6 na zmiany nie zdecydował się następca Dudek, Marcin Malinowski, u którego Kos miał pewne miejsce do końca sezonu. Doświadczony gracz był zresztą jednym z ojców pozostania w I lidze Zagłębia. Wiosną zaliczył 11 ligowych gier, z czego aż w pięciu z nich zachował czyste konto!

„Od deski do deski”

Latem z klubem rozstał się Gliwa, za to Kos przedłużył umowę i pozostał w bramce Zagłębia. W rundzie jesiennej zaliczył wszystkie 12 gier „od deski do deski”, trzykrotnie udało mu się zachować czyste konto. Mimo, że były gracz m.in.: Skry Częstochowa i Rakowa Częstochowa „dostał” do rywalizacji Grega Sorcana, a w kadrze jest jeszcze utalentowany Kacper Siuda to rutyniarz daje radę i jest mocnym punktem zespołu, który niestety kolejny sezon spędza w dołach ligowej tabeli.

Punkt wywalczony w Rzeszowie pozwolił Zagłębiu na opuszczenie strefy spadkowej, ale trzeba wspomnieć, że zajmujący 16. miejsce w tabeli Znicz Pruszków ma na koncie tyle samo punktów co ekipa z Sosnowca, ale gorszy bilans bramkowy. Jeśli ekipa Artura Derbina chce wspiąć się wyżej musi zacząć wygrywać na własnym boisku, a z tym nie jest jak na razie najlepiej. Zagłębie z pięciu meczów w roli gospodarza wygrało tylko raz, pokonując 5:2 Lechią Gdańsk. Poza tym zwycięstwem był remis z Wisłą Płock i porażki z Resovią, Bruk-Bet Termalicą Nieciecza oraz Polonią Warszawa. W sobotę na ArcerolMittal Park zawita GKS Tychy. Przełamanie będzie mile widziane…


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus