Z LAMUSA. Koncert „Zibiego”
W poniedziałek 28 czerwca 1982 roku reprezentacja Polski rozegrała jeden ze swoich najlepszych meczów w historii. Przypominamy mecz Belgia – Polska.
Hiszpański mundial rozpoczął się znakomicie dla piłkarskiej reprezentacji Belgii, a dość kiepsko dla biało-czerwonych. Wicemistrzowie Europy na inaugurację turnieju pokonali samego obrońcę tytułu Argentynę z Diego Maradoną w składzie 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił wtedy Erwin Vandenbergh.
Dziwny format grania
Drużyna prowadzona przez legendarnego trenera Guy Thysa na XII mistrzostwach świata miała powalczyć o konkretny wynik. Na rozegranych dwa lata wcześniej mistrzostwach Europy we Włoszech, gdzie doszła do samego finału, będąc rewelacją turnieju.
W Hiszpanii w fazie grupowej Belgowie też pokazali klasę. Wygrali niewygodną grupę 3 z pięcioma punktami na koncie przed obrońcą tytułu Argentyną, Węgrami i Salwadorem. Nic dziwnego, że do meczu z nami przystępowali z olbrzymimi nadziejami. My turniej zaczęliśmy od dwóch bezbramkowych remisów z Włochami i Kamerunem, żeby potem roznieść Peru, ale o tym obok.
Rywalizacja Belgii i Polski inaugurowała rozgrywki w grupie A drugiej fazy hiszpańskiego turnieju, w której grało 12 reprezentacji podzielonych na cztery trzyzespołowe grupy. Zwycięzcy awansowali z nich do półfinału. Przypomnijmy, że hiszpański mundial był pierwszym w historii, w którym zagrały 24 reprezentacje, a taki format rozgrywek rozegrano tylko raz. Na kolejnych trzech mundialach z udziałem 24 ekip – Meksyk 1986, Włochy 1990, USA 1994 – od drugiej fazy mieliśmy już do czynienia z pucharową częścią.
Jak na stole bilardowym
Jak wszystko wtedy na łamach „Sportu” komentował selekcjoner [Antoni Piechniczek]? Sięgamy do „Dziennika Antoniego Piechniczka”, który codziennie wtedy – w ten ciepły czerwiec i lipiec 1982 roku – ukazywał się na naszych łamach.
„Trafiamy do towarzystwa piłkarzy Belgii i ZSRR, przyjdzie nam walczyć na Nou Camp. Nie ma powodów narzekać na taki obrót sprawy. Wolimy grać z piłkarzami Belgii i ZSRR niż z żonglerami znad Amazonki i La Platy. Wolimy także dlatego, że mecze na Nou Camp rozpoczynać się będą o 21.00 (na Sarii o 17.15). Ma to niebagatelne znaczenie gdyż w Barcelonie panują podobno ponad trzydziestostopniowe upały .
A grupa z Argentyną, Brazylią i Włochami? Dochodzę do wniosku, że drabinka turniejowa została jednak trochę ustawiona pod Hiszpanów. Przecież w Argentynie gospodarze wywalczyli prymat, Brazylijczycy uplasowali się na trzecim miejscu, Włosi na czwartym. Aż trzy drużyny z czołowego kwartetu poprzedniego Mundialu w jednej grupie i dwie z nich będą musiały pożegnać się ze snami o medalach. Czy to sprawiedliwe? Nie sądzę” – pisał śląski szkoleniowiec.
Wróćmy do meczu z Belgią, który przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania, a występ jednego zawodnika trafił do annałów światowego futbolu. Chodzi oczywiście o Zbigniewa Bońka, który trzy razy pokonał wtedy bezradnego w bramce Theo Custersa. Zaraz na początku wszędobylski i rozgrywający wtedy swój setny mecz w narodowych barwach (potem wszystko zostało zweryfikowane) Grzegorz Lato ograł na prawej stronie Marca Millecampsa.
Czytaj także w kategorii REPREZENTACJA POLSKI
Wycofał pikę do Zbigniewa Bońka, a ten huknął pod poprzeczkę tak, że belgijski golkiper nie miał nic do powiedzenia. To była pierwsza akcja biało-czerwonych w tym pamiętnym spotkaniu! Kolejna akcja w wykonaniu tria Kupcewicz – Buncol – Boniek. Piłka wędrowała z jednej strony boiska na drugą, a potem Buncol głową odegrał do „Zibiego”. Ten ponownie pokonał Custersa, była jedną z najbardziej efektownych akcji całego hiszpańskiego mundialu.
– Kupcewicz – Buncol – Boniek, dwie główki i tak jak na stole bilardowym bila przeszła precyzyjnie między trzema zawodnikami. Arcypiękna akcja biało-czerwonych! – komentował znakomity [Jan Ciszewski].
Zaraz po przerwie gwóźdź do trumny Belgów wbiło trio Smolarek – Lato – Boniek. Lato świetnie wypuścił w uliczkę „Zibiego”, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans bezradnemu Custersowi. Ręce same składały się do oklasków!
Zaszachowali przeciwnika
Reportem „Sportu” na tamtym hiszpańskim mundialu był Grzegorz Stański. Nazajutrz tak pisał w „Sporcie”. „Polacy nie dali się ponieś słowiańskiej fantazji. Po prostu inny przeciwnik niż Peru.
Przeciwnik, który trzynastego czerwca wyprowadził w pole mistrzów świata! A jednak Grzegorz Lato, Janusz Kupcewicz, Waldemar Matysik i Andrzej Buncol znaleźli sposób na zaszachowanie słynnych Belgów.

Ze stoickim spokojem rozgrywali każdą piłkę, wciągali rywali na naszą połowę boiska, by po chwili błyskawicznie zaatakować. Już dawno nie widzieliśmy zespołu, który potrafiłby w tak wyrafinowany sposób punktować przeciwników” – pisał korespondent „Sportu”

Potem? Potem był bezbramkowy remis z ZSRR, awans do półfinału mundialu i na koniec 3 miejsce, czyli powtórzenie osiągnięcia „Orłów” Górskiego z 1974 roku. Teraz o takich chwilach z udziałem naszej reprezentacji możemy tylko pomarzyć…
Efektowne mundialowe wygrane
Wygrana z Belgią 3:0 w poniedziałek 28 czerwca 1982 w Barcelonie na stadionie Nou Camp, to niejedyna efektowna wygrana reprezentacji Polski w finałach mistrzostw świata. Wcześniej dwa razy wygrywaliśmy przecież jeszcze większą ilością goli niż z belgijskimi „Czerwonymi diabłami”
1. Pogrom Haiti. 7:0
Najwyższa wygrana biało-czerwonych w finałach mistrzostw, to pogrom Haiti na Stadionie Olimpijskim w Monachium. Było to w meczu, który rozegrano 19 czerwca 1974 roku. Tym zwycięstwem w drugim swoim meczu grupy D turnieju rozgrywanego na zachodnioniemieckich stadionach, zapewniliśmy sobie awans do czołowej ósemki.
Ostatni mecz z Włochami nie miał dla nas już dużego znaczenia. Ale wracając do starcia z egzotycznym rywalem. Już po kilkunastu minutach prowadziliśmy 2:0, a na listę strzelców wpisali się Grzegorz Lato i kapitan naszej reprezentacji Kazimierz Deyna. Potem błysnął Andrzej Szarmach, który ustrzelił hat tricka.
Efektownego gola po bombie z prawie 30 metrów z wolnego zdobył z kolei nasz środkowych obrońca Jerzy Gorgoń. – Jedna z piękniejszych bramek zdobytych na X mistrzostwach świata – skomentował wszystko świetny komentator Jan Ciszewski.
Rezultat spotkania ustalił w końcówce Lato. Po dwóch seriach gier nasi napastnicy otwierali klasyfikację najskuteczniejszych graczy imprezy, Szarmach miał na koncie 4 gole, a Lato trzy. Ostatecznie na koniec turnieju z tytułu króla strzelców cieszył się ten drugi. Lato turniej skończył z 7 bramkami na koncie.
2. Peru rozbite. 5:1
Zanim w efektowny sposób ograliśmy Belgów w Barcelonie, to trzeba było awansować do drugiej fazy turnieju, a remis 0:0 w starciu z Peru do przerwy nam tego nie dawał. W tym momencie byliśmy poza hiszpańskim MŚ. Zmiany w składzie przeprowadzone przez selekcjonera Antoniego Piechniczka.
Gra Marka Dziuby w obronie, Janusza Kupcewicza w pomocy czy przesunięcie z drugiej linii do ataku Zbigniewa Bońka dały swój efekt. W spotkaniu rozegranym 22 czerwca 1982 roku na Estadio de Riazor w La Coruna pierwszy do siatki trafił ten, który zawsze zdobywał najważniejsze bramki czyli nieodżałowany Włodzimierz Smolarek, piłkarz z wielkim charakterem.
Była 55 minuta spotkania z czołowym wtedy zespołem z Ameryki Południowej, a następnie się posypało! W przeciągu niewiele ponad dwudziestu minut strzeliliśmy aż 5 goli! Bezradny Ramon Quiroga tyko się schylał i wyciągał futbolówkę z siatki po kolejnych trafieniach Laty, Bońka, Buncola i Ciołka. Boniek po zdobyciu swojego gola podbiegł pod dziennikarską trybunę i pokazał polskim żurnalistom co o nich myśli.
MŚ 1982, Hiszpania
Belgia – Polska 0:3 (0:2)
0:1 – Boniek, 4 min, 0:2 – Boniek, 26 min (głową), 0:3 – Boniek, 53 min
BELGIA: Custers – Renquin, Meeuws, Millecamps, Plessers (87. Baecke) – Van Moer (46. Van der Elst), Coeck, Varcauteren, Ceulemans – Czerniatynski, Venderbergh. Trener Guy THYS.
POLSKA: Młynarczyk – Dziuba, Żmuda, Janas, Majewski – Lato, Matysik, Kupcewicz (82. Ciołek), Buncol – Boniek, Smolarek. Trener Antoni PIECHNICZEK.
Sędziował Jesus Paulino Siles (Kostaryka). Widzów: 65000. Żółta kartka: Smolarek.
Na zdjęciu: Zbigniew Boniek zdobywa bramkę na 2:0, głową pokonując Theo Custera. Fot. ARC
Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.