Memoriał Janusza Kusocińskiego prawie 40 lat temu już gościł na Śląsku

Memoriał Janusza Kusocińskiego to jedne z najstarszych cyklicznych zawodów lekkoatletycznych na świecie i zarazem najważniejszy mityng w Polsce. Przez lata zawody rozgrywane były w Warszawie – początkowo na Stadionie Legii, później na legendarnym dla polskiej lekkoatletyki Stadionie X-lecia oraz na pierwszym w naszym regionie Europy stadionie o nawierzchni tartanowej – obiekcie Skry.

W swojej historii Memoriał odwiedził także Poznań, Sopot, Białystok, Łódź, Lublin i Kielce, a nawet… Zabrze. Od 2011 roku przez siedem kolejnych edycji impreza gościła w Szczecinie, ale gdy w końcu ukończono modernizację Stadionu Śląskiego zawody musiały zostać przeniesione na najnowocześniejszy obiekt lekkoatletyczny w Polsce.

– Miałem nadzieję, że Kusocińskiego ulokujemy w Warszawie, a na nowym Śląskim zrobimy inny duży mityng, były nawet w tej sprawie prowadzone bardzo konkretne rozmowy z Tauronem – mówi Jerzy Skucha, w latach 2009-16 prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. – No ale skoro w stolicy nie mamy stadionu z prawdziwego zdarzenia, Stadion Śląski w tym momencie jest naturalną lokalizacją.

Spiker traci rekord

Wróćmy jednak do historii. Nie sposób w tym miejscu opisać wszystkich edycji i ciekawych wydarzeń w ponad 60-letniej historii Memoriału, musimy ograniczyć się do rzucenia kilku refleksów na najbardziej smakowite z nich.

Inauguracja odbyła się w dniach 19-20 czerwca 1954 roku na stadionie Legii w Warszawie. Czerwcowy termin miał upamiętniać antwerpski rekord świata „Kusego” w biegu na 3000 m (1932 rok), choć później zdarzały się odstępstwa.

Ozdobą zawodów była naszpikowana gwiazdami ekipa Związku Radzieckiego, która wygrała aż 16 konkurencji. Dobrze spisali się Polacy, ustanawiając rekordy kraju w 6 konkurencjach, m.in. Janusz Sidło pokonał czołówkę światowego oszczepu wynikiem 79,03, lepszym od oficjalnego rekordu świata. Gerard Mach z CWKS Warszawa, trenowany przez Wacława Gąssowskiego, pobił rekord kraju na 400 metrów należący do… Gąssowskiego, który jako spiker Memoriału ogłosił pobicie własnego osiągnięcia.

Dwa lata później, w 3. edycji, Memoriał zagościł na stadionie X-lecia; dwudniowe zmagania oglądało łącznie około 100 tys widzów. Byli świadkami najszybszego w historii biegu na 3000 m; mimo ustanowienia rekordu Polski 8.02,2 Jerzy Chromik zajął w nim 3. miejsce, ulegając dwójce Węgrów: Sandorowi Iharosowi i Laszlo Taboriemu. Elżbieta Krzesińska skokiem w dal na 6,10 m zasygnalizowała wielką formę, którą utrzymała aż do igrzysk olimpijskich w Melbourne. Jedyny raz podczas memoriału rozegrano wówczas bieg maratoński, w którym zwyciężył Polak Józef Russek z rezultatem 2:36.06.

Badeński wygrywa bez torów

W 1963 roku Memoriał nie odbył się z powodów niezależnych od organizatorów. Aby jednak czołówce zawodników stworzyć możliwość startu w tym terminie, zorganizowano w Bydgoszczy zawody pod nazwą „Rendez-Vous z Królową Sportu”, w międzynarodowej obsadzie. Witold Baran podjął próbę bicia rekordu świata w biegu na 3000 m, z czego „wyszły nici”, na dodatek zwyciężył Siegfried Hermann z NRD, w świetnym czasie 7.51,2. – Najbardziej zapamiętałem właśnie te zawody, bo… nie mogłem na nich być. Świetnie biegały Irena Kirszenstein i Ewa Kłobukowska, do dzisiaj nie mogę tego przeboleć – mówi historyk Daniel Grinberg, członek Komisji Statystycznej PZLA, współautor monografii „Historia Memoriału Janusza Kusocińskiego”.

– A ja pamiętam ten z 1964, gdy szalał Andrzej Badeński, który na 400 metrów pobił rekord Polski i wygrał min. z Amerykaninem Michaelem Larrabee, późniejszym mistrzem olimpijskim z Tokio. Miałem 13 lat, chowałem się pod ławką, taki deszcz lał – uśmiecha się sędzia międzynarodowy i statystyk Janusz Rozum. Rok później deszcz naprawdę storpedował mityng. Na zalanej wodą bieżni bieg na 400 m nie odbył się po torach, które się rozmyły, ale ze startu wspólnego. W takich warunkach znów najszybszy był Badeński.

W 1967 roku 13. Memoriał po raz pierwszy rozegrano poza Warszawą – w Poznaniu na stadionie Warty. Zbyt silny wiatr nie pozwolił uznać rekordów świata na 100 metrów – dwukrotnie Ewie Kłobukowskiej (w tym pobity 11,0) oraz Wiesławowi Maniakowi, który wyrównał najlepszy wynik – 10,0.

„Kusy” wrócił za rok do stolicy, ale kolejna edycja – w 1969 roku – była ostatnią na Stadionie X-lecia. Bieg główny na 5000 m po raz czwarty – i ostatni – wygrał Witold Baran. Rok później Memoriał rozegrano na stadionie Skry, na którym położono tartanową bieżnię – od tej pory stał się areną wszystkich ważniejszych zawodów w pierwszej połowie lat 70. Teresa Sukniewicz na 100 m przez płotki dwukrotnie uzyskała 12,8 – najpierw w przedbiegu z wiatrem, a następnie w finale już zgodnie z wymogami, ustanawiając nowy rekord świata.

Rekord w cieniu mundialu

Zawody w 1974 roku odbywały się w cieniu wspaniałych meczów drużyny Kazimierza Górskiego w mistrzostwach świata w Niemczech. Ale i tak było głośno o Irenie Szewińskiej, która została pierwszą na świecie kobietą, która przebiegła jedno okrążenie poniżej 50 sekund – 49,9.

Rok później Władysław Kozakiewicz najpierw pobił rekord Polski o tyczce – 5,52, a następnie rekord Europy – 5,60. Inny skoczek – Grzegorz Cybulski – osiągnął w dal 8,27. Mało kto z widzów na stadionie przypuszczał, że był to skok w XXI wiek – wynik do 2001 roku był rekordem Polski.

W 1976 Memoriał zawitał do Bydgoszczy na stadion Zawiszy, a jego gwiazdą znów została Szewińska, która – po wygraniu biegu na 100 metrów (11,22) ustanowiła kolejny rekord świata na dystansie jednego okrążenia – 49,75. Trzecie zwycięstwo memoriałowe pierwsza dama polskiej lekkoatletyki odniosła, biegnąc z koleżankami w sztafecie 4×100 m (43,65).

Podczas zawodów doszło do innego historycznego wydarzenia: Piotr Bielczyk jako pierwszy Polak rzucił oszczepem ponad 90 m, ustanawiając rekord Polski (90,78).

Rzucali w Zabrzu

Rok później bohaterem zawodów był podwójny mistrz olimpijski Kubańczyk Alberto Juantorena, który – podobnie jak w Montrealu – zwyciężył na 400 m (45,73) i na 800 m (1.43,66). W tym drugim biegu otarł się o własny rekord świata (1.43,5). To do dziś najlepszy wynik Memoriału na tyn dystansie, którego w latach 90. nie potrafił pobić późniejszy rekordzista globu, kenijski Duńczyk Wilson Kipketer, pomimo dwukrotnego startu w Memoriale.

W 1979 roku Memoriał – po raz pierwszy – został rozegrany na dwóch stadionach: 17 czerwca w Zabrzu, dzień później w Warszawie. Na stadionie Górnika Niemka Ruth Fuchs wygrała oszczep (63,00 m), a jej rodaczka Margitta Pufe – dysk (65,28). Do lepszych wyników należy zaliczyć 13,76 sek. Jana Pustego na płotkach i 1,88 m Urszuli Kielan w skoku wzwyż.

Ciekawiej było jednak w stolicy, gdzie Grażyna Rabsztyn wyrównała własny rekord świata na 100 m przez płotki – 12,48, a cztery następne Polki uzyskały czasy poniżej 13 sekund.

– Był też Memoriał na Skrze, choć nie pamiętam w którym roku, gdy zrobiło się ciemno i skok wzwyż z udziałem Jacka Wszoły odbywał się przy światłach samochodów – wspomina sędzia Ewa Gołębowska.

Ostatni taki mityng

W roku sierpnia Solidarności padł ostatni rekord świata w Memoriale – 12,36 Rabsztyn. Płotkarkom klimat zawodów sprzyjał szczególnie, bo to one ustanowiły najwięcej rekordów w historii Memoriału. Również pozostałe uczestniczki z biegu w 1980 roku uzyskały świetne rezultaty – w sumie aż pięć, łącznie z Grażyną Rabsztyn, pobiegło poniżej 13 sekund: Lucyna Langer 12,44, Zofia Bielczyk 12,66, Danuta Perka 12,69 i Elżbieta Rabsztyn 12,80. Dla współczesnych polskich płotkarek to poziom kosmiczny.

Cenne zwycięstwo na 100 m zanotował Marian Woronin (10,13), pokonując Kubańczyków Silvio Leonarda i Osvaldo Larę. Rekord Polski nie mógł być uznany, bo pomagał wiatr +3.1 m/s.  Podobnie było w przypadku skoku w dal na 8,33 Andrzeja Klimaszewskiego. Bieg na 400 m wygrała Irena Szewińska (51,23) – był to ostatni memoriałowy start legendarnej sportsmenki.

Memoriał podupadał, cudem było zorganizowanie go w stanie wojennym (znów dwa miasta – Warszawa i Lublin). Nikłe fundusze nie pozwalają na utrzymanie się w czołówce europejskich mityngów, na trybunach coraz większe pustki.

Woroninowi skradli dziewiątkę

W 1984 roku ozdobą zawodów na Skrze był rekord Europy na 100 m Woronina. Co prawda zegar wskazał dokładny pomiar 9,992 sek., ale zgodnie z ówczesnymi przepisami IAAF dotyczącymi zaokrąglania czasu, oficjalnie uznany został czas 10,00. Tak Polska straciła niepowtarzalną szansę pochwalenia się sprinterem z dziewiątką z przodu.

W uznaniu świetnego rekordu Zdzisława Hoffmanna w trójskoku (17,55) przeszkodził już zbyt silny wiatr (+3,6 m/s).

Ponieważ trybuny na stadionie „Skry” groziły zawaleniem, w 1987 r. Memoriał rozegrano w Łodzi i Białymstoku. W Łodzi było tak zimno, ze część zawodników biegała… w rajstopach. Mimo złych warunków Renata Katewicz posłała dysk na rekordową odległość 64,54.

W 1994 r. jubileuszowy 40. Memoriał po raz kolejny został zorganizowany w Lublinie. Mocnym akcentem imprezy był kapitalny rzut czeskiego oszczepnika Jana Żeleznego na odległość 91,50.

Mityng na krawędzi

Na przełomie wieków XX i XXI Memoriał – jak i cały polski sport – popadł w kryzys, zabrakło źródeł finansowania. Mityng stanął nawet na krawędzi zawieszenia.

Tak wspomina to Jerzy Skucha: – Gdy w 2009 roku zostałem prezesem PZLA, ówczesny dyrektor biura sportu w Warszawie Wiesław Wilczyński, który przegrał ze mną wybory, zaproponował nam 50 tys. zł. Rok wcześniej dotacja wyniosła 650 tysięcy. Ostatecznie wydębiliśmy chyba dwieście, ratował nas Orlen, choć nie był jeszcze sponsorem związku. Był autentyczny dramat, żeby utrzymać mityng, ale jak można było nie robić Kusocińskiego? Chcieliśmy mieć na trwałe zagwarantowane środki na tę imprezę, a nie dowiadywać się w maju, ile dostaniemy w czerwcu. W końcu Szczecin sam się zgłosił, zadeklarował odpowiedni budżet i wywiązywał się z organizacji bardzo dobrze. Kameralny stadion wypełniał się w całości, ludzie stali nawet w przejściach. To wszystko robiło atmosferę, ale od początku było wiadomo, że to nie jest lokalizacja na zawsze – podkreśla Jerzy Skucha.

57. edycja w 2011 roku rozpoczęła 7-letnią „szczecińską erę” Memoriału, ale to już najnowsza historia…

 

* Korzystałem z monografii „Historia Memoriału Janusza Kusocińskiego”, Polski Związek Lekkiej Atletyki, 2014; dziękuję za pomoc w powstaniu artykułu Januszowi Rozumowi z PZLA.

 

CZY WIESZ, ŻE…

* Janusz Kusociński z wykształcenia był ogrodnikiem, pracował w Parku Łazienkowskim i Ogrodzie Saskim 1939-1940. Po ukończeniu studiów na warszawskiej CIWF (dzisiejszy AWF) był nauczycielem wychowania fizycznego, trenerem, ale też dziennikarzem – był redaktorem naczelnym „Kurjera Sportowego”.

* W 1959 roku na Stadionie X-lecia Edmund Piątkowski ustanowił rekord świata w dysku – 59,91 m. Obecny na zawodach znakomity kulomiot Bill Nieder nie mógł w to uwierzyć, i rekordową odległość „zmierzył” swoimi krokami.

* 10 rekordów świata ustanowiono podczas Memoriału Kusocińskiego, a także 10 rekordów Europy i ponad 80 rekordów Polski. Przez ponad pół wieku mityng zgromadził na starcie około 300 medalistów olimpijskich.

* 21,26 m – tyle wynosi rekord Memoriału w pchnięciu kulą mężczyzn z 1986 roku. Prawdopodobnie dziś zostanie pobity.