Miedź Legnica. Nie wszystko stracone

W meczu z Puszczą Niepołomice w zespole Miedzi Legnica szykuje się kilka zmian.


We wtorek piłkarze „Miedzianki” mieli zbiórkę o godzinie 11.00, a trzy kwadranse później rozpoczęli ostatni trening przed wyjazdową potyczką z Puszczą Niepołomice. Po obiedzie legniczanie ruszyli do ośrodka J&J Sport Center w Krakowie-Skotnikach, który był ich bazą wypadową przed meczem z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Do autokaru wyjeżdżającego na mecz nie wsiedli Adrian Purzycki i Kamil Zapolnik (doznał kontuzji kolana w meczu ze „Słonikami” po starciu z Artemem Putiwcewem), natomiast powrócił do kadry Wiktor Pleśnierowicz.

Czkawka po Tychach

Piłkarze i szkoleniowcy Miedzi nie mogą przeboleć porażki w ostatnim meczu z GKS-em Tychy.

– Na pewno jest żal tego spotkania – przyznał trener Jarosław Skrobacz.

– Źle weszliśmy w mecz, coś nam nie grało. Ale później z każdą minutą, a szczególnie w II połowie, było coraz lepiej. Jeśli w takiej sytuacji dochodzi się na 2:2, to bardziej myśli się o zgarnięciu całej puli, bo przeciwnik jest już wystraszony, a tu niestety zadziałało w drugą stronę. To troszeczkę boli. Musimy myśleć o tym spotkaniu w ten sposób, że poza pierwszymi minutami dotrzymywaliśmy kroku wiceliderowi. Potem w II połowie były bardzo dobre momenty i te momenty trzeba sobie zostawić na kolejne spotkania. Szansa na udział w barażach na pewno cały czas jest. Nie zbliżyliśmy się teraz do rywali, ale czołówka jeszcze będzie grać między sobą, więc wszyscy będą tracili punkty, a my patrzmy na siebie i wtedy będzie dobrze.

Pozory mylą

Piłkarzy Miedzi nie powinna uspokoić seria porażek podopiecznych trenera Tomasza Tułacza. Puszcza przegrała cztery ostatnie mecze ligowe – z Bruk-Betem (0:4), GKS-em Tychy (0:1), Odrą Opole (0:1) i LKS-em Łódź (2:3), lecz to wcale nie oznacza, że legniczanie będą faworytem środowej potyczki.

– Nie będzie to żadnym zaskoczeniem, jeżeli Puszcza zagra solidnie w defensywie i nie rzuci się do ataku dużą liczbą zawodników – stwierdził Jarosław Skrobacz, który ma bardzo dobre relacje z trenerem gospodarzy.

– Podejrzewam, że po dużych opadach deszczu na Śląsku i w Małopolsce, boisko może być bardzo ciężkie, co będzie sprzyjało takiej grze. Musimy być też wyjątkowo czujni przy stałych fragmentach gry, bo 70-80 procent bramek strzelonych przez Puszczę pada właśnie po nich. A gdy boisko nie sprzyja płynnej grze, jest to bardzo mocny argument. Wiemy, jak to może wyglądać, ale na końcu wszystko będzie zależało od nas. Jeżeli zagramy dobry mecz, jeżeli go wybiegamy i będziemy się dobrze czuć pod kątem fizycznym oraz psychicznym, to stać nas na zwycięstwo.

Zmiany są niezbędne

Czy w zespole znad Kaczawy należy spodziewać się dużych zmian w porównaniu do ostatniej potyczki z GKS-em Tychy?. Blado wypadł defensywny pomocnik Damian Tront i został w przerwie zmieniony. „Drucik” ma prawo być zmęczony, bo niemal we wszystkich poprzednich spotkaniach (za wyjątkiem meczu z Bruk-Betem) grał od deski do deski, a w każdym z nich przebiegał 11 kilometrów. Może teraz w wyjściowej jedenastce zastąpi go Marcin Garuch, który może zagrać na każdej pozycji, oprócz oczywiście bramki. W ostatnich meczach nie przekonywał mnie hiszpański obrońca Dani Pinillos. W ostatnim pojedynku z Tychami w kilku sytuacjach interweniował mało zdecydowanie, a trzeci gol dla rywali to jego „zasługa” i powinien być zakwalifikowany jako trafienie samobójcze. Gdyby bowiem nie nastawił głowy, bramkarz Paweł Lenarcik zapewne złapałby lub odbił piłkę po strzale Wiktora Żytka.


Czytaj jeszcze: Widowisko dla kibiców

– Musimy wziąć pod uwagę dyspozycję zawodników w ostatnim spotkaniu – przyznał trener Skrobacz.

– Za nami jest już bardzo dużo spotkań i u zawodników, którzy grali wszystkie spotkania po 90 minut, na pewno widać zmęczenie. Niekiedy się irytujemy, gdy wkrada się niedokładność lub gdy gramy zbyt wolno. Ale naprawdę, jeśli jest to dziesiąty czy jedenasty mecz rozegrany w pełnym wymiarze czasowym, to chłopcy mają prawo odczuwać zmęczenie. To jest kolejna przyczyna, która sprawia, że o zmianach trzeba myśleć. Teraz gramy co trzy dni. Czy to będzie GKS Tychy czy ŁKS, każde ze spotkań będzie dla nas ważne, a wiemy jaka jest Fortuna 1 Liga. Nie ma w niej odstających zespołów. Tylko pojedyncze spotkania układają się tak, że ktoś wyraźnie wygrywa, a reszta meczów jest na styku i często o zwycięstwie decyduje przysłowiowy łut szczęścia.


Na zdjęciu: Michał Bednarski (z lewej) i kapitan Miedzi Szymon Matuszek (z prawej) w Niepołomicach będą starali się odrobić straty poniesione w meczu z GKS-em Tychy.

Fot. miedzlegnica.eu