Miedź Legnica. Odrobina „luksusu”

Trener Miedzi Legnica Wojciech Łobodziński nie obawia się, że duża przewaga w tabeli stępi czujność jego podopiecznych.


Od pierwszego meczu bieżącego sezonu Miedź Legnica ruszyła z kopyta. Trzy zwycięstwa z rzędu – z Odrą Opole (4:1), GKS-em Katowice (1:0) i GKS-em Tychy (3:0) – wywindowały ją na fotel lidera. Dobre samopoczucie ekipy znad Kaczawy zmąciła poważna kontuzja Krzysztofa Drzazgi.

– Miała ona duże znaczenie – nie ukrywał trener „Miedzianki”, Wojciech Łobodziński w rozmowie z klubową, oficjalną stroną internetową.

– Krzysiek był ważną częścią zespołu nie tylko na boisku, ale również w szatni. Widać było, że po jego stracie zespół trochę przysiadł. Na szczęście trwało to krótko.

Po remisie 1:1 na własnym boisku ze Skrą Częstochowa legniczanie spuścili z tonu.

– Przez moment wyniki rzeczywiście nie były takie, jakbyśmy chcieli – potwierdził trener Łobodziński.

– Ale nie było tak, że graliśmy fatalnie. Nawet mecz w Olsztynie (Stomil pokonał Miedź aż 3:0 – przyp. BN) nie był takim w naszym wykonaniu, po prostu źle się ułożył. Oczywiście to wyniki decydują o perspektywie z jaką patrzymy na drużynę, więc z zewnątrz mogło to tak wyglądać, ale w środku zespołu był duży spokój. Z chłodnymi głowami szukaliśmy rozwiązań, by poprawić wyniki drużyny. Nasza gra bowiem nadal była niezła.

Jednym z takich z rozwiązań była zmiana ustawienia w obronie – zamiast trójki stoperów i dwóch wahadłowych, trener Łobodziński zdecydował się na klasyczny układ, czyli czterech defensorów.

– Nie wykluczamy w niektórych momentach wiosny powrotu do trójki z tyłu – zaznaczył szkoleniowiec legniczan.

– Mamy nadzieję na powrót Krzyśka Drzazgi, a z nim wyglądało to bardzo dobrze. Poza tym trudniej jest odczytać przeciwnika, jeżeli potrafi płynnie przechodzić między systemami.

Po klęsce w Olsztynie Miedź w 10 kolejnych potyczkach ligowych nie znalazła pogromcy, odnosząc osiem zwycięstw i dwa raz dzieląc się punktami z przeciwnikiem. Czy piłkarze zdecydowanego lidera Fortuna 1 Ligi byli niepocieszeni, że w takim momencie poszli na urlopy?

– Nikt nie narzekał, przerwa była wszystkim potrzebna – rozwiał wszelkie wątpliwości Wojciech Łobodziński.

– Po pierwsze piłkarze zasłużyli na urlopy, a po drugie nikt nam nie zabroni wygrywać dalej. Wiosną pójdziemy w tym samym kierunku, a poza tym zyskaliśmy czas, aby się podleczyć. Krzysiu Drzazga w połowie stycznia ma wrócić do treningów. Rywalizacja się jeszcze podniesie i czekam na to z niecierpliwością.

Trener Łobodziński uznał, że najlepszym występem jego zespołu był mecz z Widzewem w Łodzi.

– Prestiżowe spotkanie, z obu stron widzieliśmy bardzo wysoki poziom – stwierdził.

– Ale pod względem taktycznym, rozczytania przeciwnika i realizacji zadań wyróżniłbym mecz z Podbeskidziem. Jeżeli chodzi o styl gry, to wskazałbym drugą połowę naszego ostatniego meczu z GKS-em Tychy.

Opiekun zespołu z Legnicy nie ma obaw, że przewaga 9 punktów nad 3. w tabeli Koroną Kielce stępi czujność jego podopiecznych.

– Podejście zawodników jest na tak wysokim poziomie, że nie ma się czego obawiać – zapewnił.

– Mają realną ocenę sytuacji i cel, który sobie postawili. Nie wyobrażam sobie, żeby ludzie na takim poziomie mogli zmienić coś w swoim podejściu. To byłoby nie fair wobec siebie i… kibiców.


Na zdjęciu: Piłkarzom Miedzi w rundzie jesiennej żadna z drużyn nie była w stanie dotrzymać kroku.

Fot. miedzlegnica.eu