Miłe złego początki…

Inauguracyjna partia była w wykonaniu gospodarzy jedną z najlepszych w tym sezonie. Znakomicie przyjmowali zagrywkę, rozgrywając akcje w sposób niezwykle urozmaicony, co ułatwiało zadanie skrzydłowym i środkowym. Z kolei w ataku dobrze spisywał się Rafael Araujo, który – co prawda – oprócz błyskotliwych akcji miał także na koncie nieudane, często irytujące kibiców zagrania. Ale to właśnie Brazylijczyk, który w I secie zdobył aż 8 punktów, zakończył inauguracyjnego seta asem serwisowym, posyłając piłkę w 9. metr.

Rzeszowianie, po rzeczowych uwagach trenera Andrzeja Kowala, uporządkowali swoją grę i w drugiej odsłonie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Prowadzili 20:16, ale wówczas zdarzyła im się seria błędów i ponownie mieliśmy nerwową, momentami dramatyczną końcówkę. A zakończył ją w stylu wytrawnego rutyniarza Aleksander Śliwka, który obił blok będzinian.

Kolejne partie ponownie padły łupem byłych mistrzów Polski, którzy nadal mogli liczyć na mocne zbicia Śliwki i Jakuba Jarosza. Ponadto duży ład i spokój w poczynania ofensywnie rzeszowian wprowadził Lukas Tichaczek, który na rozegraniu zmienił Michała Kędzierskiego. Nic dziwnego, że konsekwentna siatkówka gości święciła triumf.
– Co mam powiedzieć po takim meczu? Staraliśmy się, pierwszy set w naszym wykonaniu był bardzo dobry, ale nie zdobyliśmy nawet punktu. Pozostają nam baraże – mówił smutny po meczu Araujo.

 

MKS Będzin – Asseco Resovia 1:3 (28:26, 23:25, 19:25, 16:25)

BĘDZIN: Seif (4), Jordanow (2), Ratajczak (5), Araujo (17), Waliński (9), Grzechnik (4), Potera (libero) oraz Kozub, Faryna (2), Kowalski, Klobucar. Trener Gido Vermeulen
RZESZÓW: Kędzierski, Rossard (7), Dryja (14), Jarosz (17), Śliwka (19), Chinenyeze (12), Masłowski (libero) oraz Perłowski, Depowski, Tichaczek, Schops. Trener Andrzej Kowal
Sędziowali Maciej Kolendowski i Tomasz Flis (Kraków). Widzów 1300.
Przebieg meczu
I: 10:7, 15:10, 20:17, 24:25, 28:26.
II: 7:10, 12:15, 16:20, 23:25.
III: 9:10, 13:15, 15:20, 19:25.
IV: 6:10, 10:15, 13:20, 16:25.
Bohater – Jakub JAROSZ.