Milić okazał się katem Wisły Kraków

Lech Poznań uratował remis pod wawelem w 98 minucie potyczki z „Białą gwiazdą”.


Jeszcze nie tak dawno mecze „Białej gwiazdy” z Lechem traktowano jako ekstraklasowy klasyk, który wielokrotnie decydował o mistrzowskiej koronie. Niedzielne spotkanie obu zespołów było pozbawione tego smaczku, bo drużyna z Reymonta rozpaczliwie walczy o utrzymanie w PKO Ekstraklasie, zaś „Kolejorz” marzy o powrocie na mistrzowski tron, rywalizując z Pogonią Szczecin i Rakowem Częstochowa.

Na boisku nie było jednak widać przepaści, jaka dzieli oba zespoły w tabeli. W 16 minucie poznaniacy przeprowadzili kontratak, który zakończył celnym strzałem Michał Skóraś, lecz bramkarz wiślaków Mikołaj Biegański sparował futbolówkę na korner. Dziesięć minut później z „dalekiej podróży” wrócili goście, którzy tylko znakomitemu refleksowi Filipa Bednarka zawdzięczali, że nie stracili gola. Golkiper „Kolejorza” obronił nogą strzał Josepha Colleya z czterech metrów! W 30 minucie ponownie w roli głównej wystąpił Biegański, który odbił piłkę po główce Dawida Kownackiego z najbliższej odległości.

W końcówce I połowy gospodarze ostrzej nacisnęli i zebrali tego owoce. Wprawdzie w 42 minucie Zdenek Ondraszek w dogodnej sytuacji posłał futbolówkę obok słupka bramki Lecha, ale minutę później czeski napastnik poprawił celownik. Po wrzucie z autu i podaniu Stefana Savicia strzałem lewą nogą w „okienko” zapewnił Wiśle prowadzenie.

W 54 minucie podopieczni trenera Jerzego Brzęczka cieszyli się ze zdobycia drugiego gola (Colley), ale trafienie nie zostało zaliczone, bo przy próbie interwencji Bednarek był faulowany.

W 66 minucie mogło być „posprzątane”. Matej Hanousek przejął piłkę w środku pola i zdecydował się na solówkę lewą flanką. Czech wpadł w pole karne lechitów i oddał soczysty strzał na bramkę, lecz Bednarek stanął na wysokości zadania i odbił piłkę. Dwie minuty później lechici znowu mieli dużo szczęścia, bo po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i główce Michala Frydrycha futbolówka odbiła się od poprzeczki!

W 83 minucie Lech miał ogromną szansę na zdobycie gola, ale Mikael Ishak z kilku metrów w sytuacji sam na sam z Biegańskim posłał jednak piłkę nad poprzeczką. Lech kończył mecz w dziesiątkę, bo w doliczonym czasie gry (90+5 min) kontuzji doznał Bartosz Salamon i musiał zejść z boiska, a wcześniej trener Skorża wykorzystał limit zmian. Nie zrażeni takim obrotem sprawy lechici rzutem na taśmę doprowadzili do wyrównania! W 98 minucie spotkania Adriel D´Avila Ba Loua z lewej strony boiska zagrał w pole karne rywali, Antonio Milić stojąc tyłem do bramki uderzył piętką niczym rasowy snajper i piłka wpadła do bramki. Lech uratował remis dosłownie w ostatniej chwili.


Wisła Kraków – Lech Poznań 1:1 (1:0)

1:0 – Ondraszek, 43 min (asysta Savić), 1:1 – Milić, 90+8 min (asysta Ba Loua).

WISŁA: Biegański – Gruszkowski (89. Manu), Frydrych, Colley, Hanousek – Poletanović, Fazlagić – Savić (67. Kuveljić), Fernandez (67. Starzyński), Cisse (80. Ring) – Ondraszek (89. Sadlok). Trener Jerzy BRZĘCZEK. Rezerwowi: Kieszek, Żukow, Młyński, Szota.

LECH: Bednarek – Pereira (82. Czerwiński), Salamon, Milić, Rebocho – Skóraś (73. Ba Loua), Karlstroem, Murawski (46. Tiba), Kownacki (73. Marchwiński) – Amaral (60. Ramirez) – Ishak. Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: van der Hart, Velde, Skrzypczak, Szatka.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 21068. Żółte kartki: Fernandez (31. faul), Cisse (45+5. faul) – Skóraś (3. faul), Kownacki (28. faul).

Piłkarz meczu Mikołaj BIEGAŃSKI.


Na zdjęciu: Antonio Milić w doliczonym czasie gry pozbawił krakowską Wisłę kompletu punktów.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus