Mistrz na gołe pięści

Korespondencja własna z USA

Kiedy w 2009 roku, przed walką z Tomaszem Adamkiem, rozmawiałem z Bobbym Gunnem, nie chciał zbyt długo mówić o tym, dlaczego tak długo nie było go na pięściarskim ringu. Powiedział tylko, że są inne sposoby zarabiania pięściami, przypominając swoją nielegalną karierę zawodnika walczącego na gołe pięści. W ubiegłym tygodniu mógł to po raz pierwszy w USA zrobić legalnie.

– Nigdy nie przypuszczałem, że to będzie legalne, nie wierzyłem, że za mojego życia – mówi Gunn, który według własnych obliczeń wygrał wszystkie swoje 72 walki na gołe pięści.

Na gali w Cheyenne w stanie Wyoming (PPV było za 30 dolarów), w sali wypełnionej dwoma tysiącami pijących piwo kowbojów, występowało dziewiętnastu innych pięściarzy i zawodników sztuk walki, ale pojedynek Gunna z Brazylijczykiem Irineu Beao Costa miał wymiar specjalny – był walką o nowy, już legalny tytuł mistrzowski. Trwała tylko 41 sekund, bo Amerykanin, zaprawiony w walkach, gdzie nie ma limitu czasowego (teraz rundy trwały po 2 minuty), mógł od razu pokazać co potrafi. Nie trzeba było rozkładać sił – cios na wątrobę i prawy w głowę zakończyły bitwę.

W XIX wieku walka na pięści, szczególnie w pełnych imigrantów dzielnicach Bostonu i Nowego Jorku, była czymś normalnym. Ten największy z walczących, John L. Sullivan, który w 1889 roku w pobliżu Nowego Orleanu bił się za 20 tysięcy dolarów – czyli więcej niż ćwierć miliona przeliczając na dolary z 2018 roku – doczekał się nawet zaproszenia od prezydenta USA Theodore’a Roosevelta na wizytę w Białym Domu. Trzy lata później zalegalizowano boks, a walki na gołe pięści przestały istnieć. Oczywiście jako legalny sport, bo te nielegalne, ciągle za pieniądze, trwały nadal.

Bić się na pięści, bez ochraniaczy, to zupełnie coś innego niż boks czy nawet MMA. Były mistrz Bellatora Eric Prindle wytrzymał z 33-letnim murarzem Samem Shewmakerem tylko osiemnaście sekund, a walka na gołe pięści zawodników MMA, Joey’a Beltrana z Tony Lopezem, może być oglądana tylko przez widzów od lat 18, a już na pewno nie przez tych, którzy nie lubią widoku krwi.

Promotor David Feldmann, któremu siedem lat zajęło, by – po 28 odmowach z innych stanów USA – dostać licencję w Wyoming na zrobienie legalnej gali liczy na to, że wkrótce chętnych będzie więcej. Osobiście w to wątpię – Komisja Sportowa zawiesiła bezterminowo aż dziesięciu zawodników uczestniczących w gali w Cheyenne – z powodu kontuzji, zaczynających się od rozbitych łuków brwiowych, a kończących na połamanych kościach dłoni. Gala była legalna, pierwsza, ale pewnie ostatnia.