MKS Dąbrowa Górnicza. Lepsi niż ich bilans

Jesteśmy super szczęśliwi po zwycięstwie z Anwilem. Może będzie to dla nas restart sezonu – cieszył się po triumfie we Włocławku Alessandro Magro, trener MKS-u Dąbrowa Górnicza.


Na taki dzień w Dąbrowie Górniczej czekali aż 354 dni! 9 listopada ubiegłego roku dąbrowianie pokonali na wyjeździe Eneę Astorię Bydgoszcz. Do ostatniej środy i pokonania Anwilu była to ich ostatnia wygrana w ekstraklasie. – W końcu, po 354 dniach, mamy po meczu sympatyczny poranek – Łukasz Żak, prezes MKS-u, nie krył radości po potrzymaniu informacji z Włocławka. – Wszyscy nas już chyba przekreślili, a tu nastąpiło przełamanie. Mam nadzieję, że chłopcy się odblokowali i teraz będzie już lepiej – dodał.

Zabrakło dwóch zbiórek

Sukces z Anwilem był niespodziewany. Goście do starcia przystąpili bowiem po 24 dniach przerwy, podczas których zmagali się z koronawirusem. – To był dla nas bardzo trudny mecz, bo przebywaliśmy przez ostatnie tygodnie na kwarantannie. Dwa dni trenowaliśmy tylko 5 na 5. Przez całe spotkanie mieliśmy dzisiaj jednak wielką chęć wygranej. Nie poddaliśmy się, nawet przegrywając wyraźnie, kilkunastoma punktami. Nasza drużyna jest dużo lepsza niż dotychczasowy bilans 0:6 – podkreślił Alessandro Magro, trener MKS-u.

Wśród jego podopiecznych prym wiódł Lee Moore. Amerykanin w każdym elemencie grał znakomicie i otarł się o triple-double. Mecz zakończył z 32 punktami, 10 asystami i 8 zbiórkami. To on w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry trafił szaleńczy rzut z narożnika boiska, doprowadzając do dogrywki. Nie zawiedli też Sacha Killeya-Jones oraz Elijah Wilson, którzy od początku sezonu prezentują równą dyspozycję.

Charakterny Litwin

Na plus należy też zapisać występ Marka Piechowicza oraz Vytenisa Ciżauskasa. – Marek Piechowicz zagrał fajnie, jak profesor, W odpowiednich momentach trafiał – ocenił Żak.

Dla Ciżauskasa natomiast był to debiut w barwach zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego. Dołączył do niego 28 października. Miał wspomóc Moore’a na rozegraniu, bo Andy Mazurczak po problemach zdrowotnych na razie spisuje się poniżej oczekiwań. Litwin w ostatnich dwóch sezonach grał w tureckim drugoligowym Akhisar Belediye.

– Przyjechał do Polski i od razu trafił… do łóżka, na kwarantannę, bo mieliśmy cztery zakażenia w zespole, łącznie z trenerem. Ciżauskas to mocny charakter, dobry zawodnik. Po zakończeniu kwarantanny wziął udział w trzech treningach i pojechał do Włocławka – wyjaśnił Żak.

Ciżauskas ze skutecznością miał problem, bo zdobył zaledwie 5 punktów, trafiając zaledwie jeden z sześciu rzutów z gry, ale w pozostałych elementach spisał się bardzo dobrze. Zaskoczył zwłaszcza w walce w strefie podkoszowej. Mierzy 188 cm i jest rozgrywającym, a mimo to miał aż siedem zbiórek. Dołożył do nich pięć asyst.

Szefowie MKS-u nie ukrywają, że jeszcze chcą wzmocnić strefę podkoszową. Są blisko podpisania umowy z centrem, ale czy rozmowy uda się sfinalizować zależy m.in. od ewentualnej zmiany obostrzeń epidemiologicznych w Polsce.

Będą zmiany

We Włocławku porażka z ostatnim zespołem w tabeli wywołała szok i konsternację. I zespołu nie tłumaczą ani zakażenia zawodników SARS-CoV-2, bo w MKS również pauzował, ani osłabienia (kontuzjowani są Ian Almeida oraz Przemysław Zamojski). W trybie nagłym do klubu ściągnięto, na razie na miesiąc, Rotneia Clarka.

Ten doświadczony zawodnik pokazał się w środę z niezłej strony, ale gra włocławian niezwykle falowała. Na przerwę schodzili prowadząc 42:32, a później wygrywali nawet 17 punktami. Goście nie zamierzali się jednak poddawać i na kilka sekund przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównali. W dogrywce zachowali zdecydowanie więcej zimnej krwi i zasłużenie wygrali.

– Nie mam za dużo do powiedzenia. Chciałbym przeprosić. Wypuściliśmy zwycięstwo z naszych rąk. Niektórzy zawodnicy troszeczkę nie dorośli do tego poziomu. To czas, kiedy będę się temu bacznie przyglądał i będę chciał wyciągnąć jak najszybciej wnioski – mówił podczas konferencji prasowej wyraźnie zirytowany postawą swoich podopiecznych trener Anwilu, Marcin Woźniak.

Dodał, że zachowanie niektórych jego zawodników w ostatnich minutach regulaminowego czasu gry ocenia jako katastrofalne. – Zobaczymy, co będzie i co czas przyniesie, ale coś będzie musiało się w tym zespole wydarzyć, żeby zaczął funkcjonować – podkreślił trener.

Gracze z Włocławka nie potrafili nawet trafić rzutów wolnych. Przestrzelili ich aż 13. Deishuan Booker, który prezentował się z dobrej strony w wielu meczach, nie trafił ani jednego rzutu z gry. Wiele do życzenia pozostawiała także postawa McKanzie Moora, który trafił do kosza z gry 3 razy na 14 prób.


Na zdjęciu: Gracze Anwilu imali się różnych sposobów, by zatrzymać Lee Moore’a, wszystko na nic.

Fot. Piotr Kieplin/PressFocus