Mocne uderzenie

Andrej Sriubko, trener Ukrainy, po pierwszym towarzyskim meczu przegranym z biało-czerwonymi 1:2 w Browarach, komplementował swoich podopiecznych. Mocno podkreślił, że jego zespół był, z różnych względów, osłabiony, zaś rywal grali w najsilniejszym składzie. Nasi hokeiści z przebiegu gry mieli przewagę, lecz nie potrafili tego udokumentować golami. W rewanżu, zaliczanym już do turnieju z udziałem jeszcze Rumunii, wyższość polskiej reprezentacji dysksuji. W I tercji zdobyli 4. gole i praktycznie zapewnili sobie wygraną.

Trener Tomek Valtonen w porównaniu z pierwszym spotkaniu, dokonał, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, zmian w składzie. Miejsce między słupkami, po dobrze spisującym Przemysławie Odrobnym, zajął Ondrej Raszka, na co dzień golkiper nr 1 JKH GKS Jastrzębie. Czech, z polskim paszportem, również imnponuje spokojem i pokazał się z dobrej w tej potyczce, choć miał mniej pracy niż jego kolega. W ciągu 60 minut dał się raz zaskoczyć, choć przy większej koncentracji mógł tej straty uniknąć.

I tercja miał zupełnie inny scenariusz niż ta z pierwszego meczu. Już w 53 sek. Aron Chmielewski, kapitan zespołu, tak długo czarował, że wyłożyl krążek Filipowi Komorskiemu i ten po raz pierwszy pokonał bramkarza gospodarzy. Początek był imponujący, ale to było zaledwie preludium tego co się wydarzyło w kolejnych minutach. Gdy jeden z gospodarzy przebywał w boksie Chmielewski wyłożył krążek Marcin Koluszowi, a ten z bliskiej odległosci wpakował go do siatki. Upłynęło zaledwie 31 sek. kary. Później Michael Kolarz zdobył gola i przy kolejnym Martina Przygodzkiego zaliczył asystę.

Biało-czerwoni, w przeciwieństwie do pierwszego meczu, tym razem wykorzystali niemal wszystko co mieli do wykorzystania. Bramkarz Mykyta Hordiuszyn przeżywał trudne chwile i został wystawiony na poważną próbę. Pod koniec odsłony było już wiadomo, że będzie zmiana między słupkami, bowiem w boksie rozgrzewał się Kyryło Kuczer, tak dobrze spisujący się w pierwszej potyczce. Niemniej i on nie zapobiegł stracie bramki. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Kolusz, który w tym sezonie został najpierw w klubie, a teraz w reprezentacji do obrony. I trzeba przyznać, że ta roszada była dobrym pomysłem. Kolusz przede wszystkim posiada przegląd sytuacji i potrafi przewidzieć poczynania rywali. To niezwykle cenna umiejętność zwłaszcza gdy się gra w przewadze bądź w osłabieniu.

W ostatniej odsłonie podopieczni trenera Valtonena posiadali sporą i pod bramką gospodarzy dochodził do gorących spięć. Jednak to gospodarze zdobyli gola po szybkiej kontrze. Tymur Hrycenko mocno uderzył i Raszka odbił krążek przed siebie. Ukrainiec nie miał problemów z umieszczeniem krążka w siatce. O sporym pechu może mówić Arkadiusz Kostek, który został uderzony krążkiem i na jego twarzy pojawiło się kilka szwów. Wyochowanek Orlika, obecnie defensor JKH GKS Jastrzębie, pewnie będzie gotowy na pierwsze mecze play offu.

Dzisiaj biało-czerwoni rozegrają mecz z Rumunią i wieczorem wracają do kraju.

UKRAINA – POLSKA 1:5 (0:4, 0:1, 1:0)

0:1– Komorski – Chmielewski (0:53), 0:2 – Kolusz – Chmielewski (4:35, w przewadze), 0:3 – Kolarz – Malasiński – Bepierszcz (5:30), 0:4 – Przygodzki – Kolarz (16:34), 0:5 – Kolusz – Bieperszcz (25:03), 1:5 – Hrycenko – Tymczenko – Skripec (41:45).

POLSKA: Raszka; Kolusz – Jaśkiewicz, Bryk – Ciura, Bychawski (2) – Kostek, Tomasik – Kolarz; Kapica (2) – Neupauer – Chmielewski, Gościński (2) – Komorski – Malasiński, Michalski – Paś (2) – Bepierszcz, Przygodzki – R. Nalewajka – Marzec (2). Trener Tomek VALTONEN.

Kary: Ukraina – 12 min., Polska – 10 min.

 

Na zdjęciu: Marcin Kolusz w tym sezonie został przesunięty do obrony, ale z Ukraińcami zdobył 2 gole.