Bez alarmu

Samą obecnością na lodzie meczu się nie wygra – twierdzi trener Robert Kalaber po meczu w Toruniu.


Działacze, trenerzy oraz hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie nie ukrywają swoich aspiracji w roku jubileuszu 70-lecia hokeja w mieście. Miejsce na podium byłoby efektownym ukoronowaniem tego sezonu. Po drodze jest jeszcze grudniowy turniej Pucharu Polski, ale jeszcze trzeba się do niego zakwalifikować. Przed inauguracją podkreślano, że trzeba się skoncentrować, by początek był zdecydowanie lepszy niż w poprzednim sezonie. A tymczasem po dwóch meczach kibice nie mają powodów do radości.

Do zapomnienia

Zwycięstwo z Sanokiem przyszło jastrzębianom ze sporym trudem, zaś w Toruniu nieoczekiwanie ponieśli porażkę. – Demony z poprzedniego sezonu powróciły – zauważa sarkastycznie kapitan zespołu, Maciej Urbanowicz. – Na razie gramy słabo, taka jest brutalna prawda. W szatni, wraz ze sztabem szkoleniowym, szukamy tego przyczyn. Z Sanokiem waliliśmy głową w mur, sporo strzelaliśmy (w strzałach 36:18 – przyp. red.), ale efekty były marne. Dopiero ostatnia minuta przyniosła nam trzy punkty. A w Toruniu nie wyszliśmy z autobusu na pierwszą tercję i szybko na tablicy wyników pojawiło się 2:0 dla gospodarzy.

– Ta odsłona jest do zapomnienia. Potem było nieco lepiej i nawet zdobyliśmy gola kontaktowego. Jednak kolejne proste błędy sprawiły, że straciliśmy kolejne bramki. Mam nadzieję, że ten najtrudniejszy okres za nami i w kolejnych meczach – u siebie z Zagłębiem oraz na wyjeździe z Podhalem – będzie zdecydowanie lepiej. Limit słabej postawy już wyczerpaliśmy, a na kolejne straty nie możemy sobie pozwolić, bo doskonale pamiętamy, jak trudno jest je odrobić.

Liczy się zespół

Trener Robert Kalaber zachowuje spokój, choć i on nie jest zadowolony wyników oraz gry. Chcąc myśleć o wysokim miejscu oraz występie w turnieju o Puchar Polski, nie można sobie pozwolić na takie porażki jak ta w Toruniu.

– Mamy trzynastu nowych zawodników, w tym kilku obcokrajowców, którzy muszą poznać specyfikę naszej ligi – tłumaczy słowacki szkoleniowiec. – Nigdy nie mieli kontaktu z naszymi rozgrywkami i muszą dopiero do nich się przyzwyczaić. Nie mamy takich kreatywnych indywidualności, jak Grzesiek Pasiut, Krystian Dziubiński czy Alan Łyszczarczyk; w naszym przypadku liczy się zespół. On musi solidnie pracować, by odnieść sukces. W dotychczas rozegranych meczach za słabo pracowaliśmy przed bramką rywala, stąd też problemy ze zdobyciem gola.

– Oddaliśmy mnóstwo strzałów na bramkę sanoczan, ale w ciągu dwóch tercji zdobyliśmy zaledwie gola. Z kolei w Toruniu pokpiliśmy sprawę w pierwszej tercji. Liga w tym sezonie jest wymagająca, więc od pierwszego gwizdka trzeba podchodzić do swoich obowiązków solidnie. Samą obecnością na lodzie meczu się nie wygra!

Brak skuteczności to poważny problem zespołu, choć zarówno trenerzy, jak i zawodnicy twierdzą, że solidnie pracują nad tym mankamentem.

– Zauważyłem pewną prawidłowość: zespół zdecydowanie lepiej się prezentuje z silniejszymi rywalami, bo wówczas jest nie tylko większą koncentracja, ale również odpowiedzialność – dodaje trener Kalaber. – Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by wskoczyć na wyższy poziom. A ponadto trzeba wygrać spotkanie z klasowym rywalem, wówczas powinien nastąpić przełom. Wszyscy muszą przyzwyczaić się do systemu gry, bo on jest nieco inny niż ten obowiązujący w kadrze.

Ciągłe poszukiwania

Trenerzy poszukują ciągle optymalnego ustawienia poszczególnych formacji. W meczach kontrolnych w pierwszym ataku występowali Tuukka Rajamaeki – Dominik Paś – Urbanowicz. Tak było w inauguracyjnym meczu z Sanokiem i wydawało się, że ten atak jest nie do ruszenia. Ale w kolejnym meczu miejsce Pasia zajął Robert Arrak.

– A po meczu mieliśmy trening, podczas którego w naszej formacji występował Jakub Iżacky – uśmiecha się kapitan zespołu. – Mnie to nie dziwi, bo takie prawo ma trener i chciałby odpowiednio zestawić wszystkie piątki, by jak najlepiej funkcjonowały.

– Arraka pragnę odbudować, bo sprawia wrażenie trochę zdołowanego po poprzednim sezonie – tłumaczy Słowak. – Dyscyplina na lodzie oraz walka od początku do końca przyniesie nam w końcu sukces. Oby tylko jak najszybciej, bo przecież liga nabiera tempa. Takie mecze, jak w Toruniu, na pewno nie przyniosą nam chluby. Choć zdaję sobie sprawę, że tam jeszcze kilka drużyn straci punkty, bo to trudny teren.


Czytaj także:


W JKH GKS-ie występuje dwóch młodych perspektywicznych bramkarzy: Jakub Lacković i Maciej Miarka. Ten pierwszy wystąpił z Sanokiem, drugi w Toruniu.

– Już przed sezonem ustaliliśmy, że obaj będą bronili na zmianę i to jest słuszne rozwiązanie – dodaje trener Kalaber. – Obaj mają potencjał, solidnie podchodzą do swoich obowiązków i chcemy, by wskoczyli na wyższy szczebel wtajemniczenia. Już w niedalekiej przyszłości możemy mieć wymierne efekty.

Wczoraj hokeiści mieli wolne, zaś od dzisiaj będą przygotowywali się pod kątem najbliższych rywali: Zagłębia oraz Podhala. Już – jak sami podkreślają – nie można pozwolić sobie na stratę punktów.


Na zdjęciu: Maciej Urbanowicz jest przekonany, że zespół już w najbliższych meczach odzyska właściwy rytm gry.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus