Rozpoznanie terenu

Andrej Sidorenko się uśmiecha – to znak, że podopieczni realizują plan nakreślony przez sztab szkoleniowy.


Większość fachowców jest zgodna: GKS Tychy jest głównym kandydatem do mistrzowskiej korony! Tę opinię wypowiadali na podstawie dokonanych transferów i wszyscy z zainteresowaniem oczekiwali pierwszych meczów. A te wypadły więcej niż przyzwoicie i pozwalają snuć ciekawe perspektywy przed kolejnymi ligowymi starciami. Tyszanie wygrali na własnym lodzie z wciąż z docierającym się PZU Podhalem Nowy Targ 6:2 oraz przegrali w Katowicach z obrońcami tytułu po karnych 2:3. – Z każdego punktu należy się cieszyć – tak mówili po zakończeniu hokeiści z Tychów, opuszczając „Satelitę”.

Jednym głosem

– Nieźle to wyglądało i obiecujco zaczęliśmy, ale co będzie dalej – zastanawiał się głośno tyski obrońca, Bartłomiej Pociecha. – W ubiegłym sezonie też początek był dobry, a po dwóch spotkaniach mieliśmy zjazd w dół. Brrr… Nawet nie chcę o tym myśleć.

– Nie ma meczów nieważnych, bo przecież po dwóch rundach cztery najlepsze zespoły wystąpią w finale Pucharu Polski. – Cieszę się, że oba zespoły dostarczyły widzom sporo emocji i chyba poziom mógł zadowolić. Kibice lubią gdy trwa zacięta walka na lodzie i na dodatek zakończona dogrywką oraz karnymi. Chyba wynik odzwierciedla wydarzenia na lodzie, choć mnie trudno to ocenić, bo po swojej zmianie „łapię” powietrze (śmiech). Obie drużyny są świadome tego o co grają, bo zawsze o całą pulę i tak to będzie do końca – stwierdził obrońca GieKSy, Jakub Wanacki.


Czytaj także:


Sidorenko szykuje spore zmiany

Andrej Sidorenko, trener GKS-u Tychy, już podczas konferencji prasowej w miniony czwartek mocno akcentował, że liga ma wiele tajemnic i może przynieść wiele zaskakujących wyników. Wszyscy się wzmocnili i trzeba będzie się przyłożyć, by odnieść zwycięstwo.

– W przerwie letniej doszło do nas dwunastu zawodników, ale cieszę się z wykonanej pracy – mocno akcentuje tyski szkoleniowiec. – Zmieniliśmy nieco tok przygotowań i większy akcent położyliśmy na szybkość. Zwróciliśmy uwagę na grę w przewagach i osłabieniach, choć akurat w Katowicach straciliśmy gola w przewadze. Drobny błąd i przeciwnik natychmiast potrafi wykorzystać. Ale przecież graliśmy z obrońcami tytułu mistrzowskiego. Zmieniliśmy nieco taktykę i trzeba trochę czasu, by to odpowiednio funkcjonowało. Niemniej z meczów z Podhalem, jak i Katowicami jestem zadowolony. W tym pierwszym po pierwszej tercji opanowaliśmy sytuację, zaś w drugim walczyliśmy do końca. I takiej postawy oczekuję od zespołu w każdym spotkaniu. Zawodnicy mają pozytywną energię, są pobudzeni i mocno zaangażowani – to mnie w pełni satysfakcjonuje.

Tyszanie rozegrali osiem sparingów i pięć wygrali. Wydawało się, że na ich podstawie wykrystalizowały się już poszczególne formacje, choć drobne korekty mogą jeszcze nastąpić. – To jeszcze nie jest tak do końca – uśmiecha się trener Sidorenko. – Tę rundę trzeba potraktować jako rozpoznanie terenu, choć mamy na uwadze, by nie tracić punktów. Nadal szukam optymalnego ustawienia, by to odpowiednio funkcjonowało. Z każdym meczem będzie tylko lepiej i o tym jestem przekonany.

Czas lekarstwem

Byliśmy w pełni usatysfakcjonowani dwoma występami tyszan, ale inaczej się ocenia z wysokości trybun, a inaczej z poziomu tafli.

– Jeszcze jest wiele elementów do poprawy, choć obu meczów nie możemy się wstydzić – mocno podkreśla obrońca, Mateusz Bryk, który powrócił do tyskiego zespołu. – Najlepszym lekarstwem na niedostatki jest czas. Drużyna mocno się zmieniła i musimy załapać czego wymaga od nas trener. Robimy błędy w ustawieniu, gubimy pozycje i stąd też robi się bałagan na lodzie. A on tylko ułatwia zadanie rywalowi, a nas w danej chwili deprymuje. Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani i to widać.

– Trener ma szeroką ławkę i będzie wybierał najlepszych. Każdy z nas, w moim przekonaniu, będzie miał odpowiednią ilość minut na lodzie. Z Podhalem w pierwszej tercji było trochę nerwowo, ale potem wszystko było pod naszą kontrolą. Z Katowicami popełniliśmy trochę błędów, ale walczyliśmy do samego końca i to mnie cieszy. Ze swojej gry nie jestem do końca zadowolony, choć dobrze jestem przygotowany fizycznie, ale mentalnie nie do końca. Ale z czasem, taką mam nadzieję, będę silniejszy i twardszy.

Tyszanie mają za sobą dwa udane spotkania i… w piątek będą pauzowali. A w niedzielę podejmują rywala zza między, Re-Plast Unię Oświęcim, i znów na tafli będzie się działo!


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl