Faworyci nie dali szans!

GKS Tychy przez wielu fachowców jest postrzegany jak główny faworyt do złotego medalu. Teoretycznie dysponuje najsilniejszym składem, ale wszystko sprawdzi się w praktyce. Hokeiści GKS-u w inauguracyjnym meczu nie dali najmniejszych szans Podhalu, pewnie wygrywając 6:2. Tyszanie kilka razy dali próbkę swoich umiejętności, zaś Roman Rac i Pawło Padakin zaliczyli po dwa trafienia.


Przed sezonem było głośno o obu zespołach z racji nie tylko głośnych transferów. Tyszanie od zawsze mają wysokie aspiracje, zaś „Szarotki” w tym sezonie ich nie ukrywają. Mecz na pewno nie stał na olśniewającym poziomie, ale gospodarze prezentowali się znacznie lepiej od przyjezdnych. Już od pierwszych minut miejscowi ruszyli do ataku i Kevin Lindskoug musiał się mieć na baczności. Dwa gole Raca i Padakina padły w podobnych okolicznościach z bliskiej odległości. Natomiast Oskar Jaśkiewicz posłał krążek z wysokości bulika i te trafienia były w pełni zasłużone. Goście zrewanżowali się bramką Bartłomieja Neupauera, który wyskoczył z ławki kar, przejął podanie Andreja Themara i w sytuacji sam na sam nie dał Tomasowi Fuczikowi szans.


Czytaj także:


Po przerwie gospodarze szybko zostali schłodzeni po golu Damiana Kapicy, który otrzymał podanie z głębi lodowiska, zgubił obrońcę i bez większego trudu posłał krążek do siatki. Jednak gospodarze w ciągu 19 sek. przywrócili porządek na lodzie. Najpierw Rac po podaniu po Christana Mroczkowskiego zdobył gola, a po chwili akcję kolegów Filipa Komorskiego – Bartłomieja Jeziorskiego zakończył Padakin. Temperatura meczu znacznie spadła, bo goście, takie odnieśliśmy wrażenie, pogodzili się z porażką. Wynik mecz ustalił Radosław Galant, który popisał się indywidualną akcją.

Po inauguracyjnym spotkaniu trudno wyciągać daleko idące wnioski. Tyszanie dysponują wyrównanym składem i grają siedmioma obrońcami oraz trzynastoma napastnikami.

(sow)

GKS Tychy – PZU Podhale Nowy Targ 6:2 (3:1, 2:1, 1:0)

1:0 – Rac – Komorski (10:49), 1:1 – Neupauer – Themar (14:39), 2:1 – Padakin – Jeziorski (15:32), 3:1 – Jaśkiewicz – Łyszczarczyk – Mroczkowski (17:07), 3:2 – Kapica – Tomasik (23:38), 4:2 – Rac – Mroczkowski – Kaskinen (28:20), 5:2 – Padakin – Jeziorski – Komorski (28:39), 6:2 – Galant (42:27).

Sędziował: Michał Baca i Marcin Polak – Artur Hyliński i Jacek Szutta. Widzów 2050.

GKS: Fuczik; Jaśkiewicz – Kaskinen, Bryk (2) – Jaromersky, Pociecha – Bizcki, Ciura; Mroczkowski – Rac – Łyszczarczyk (2) , Jeziorski – Komorski – Padakin, Korenczuk – Turkin – Jansson, Ubowski (2) – Galant – Bukowski, Marzec (2). Trener Andrej SIDORENKO.

PODHALE: Lindskoug; Mrugała – Tomasik, Kubin – Załamai, Horzelski (2) – Joki, Kiss – J. Michalski; Kapica – Wroka – Wielkiewicz, Themar – Cichy – Szczechura, Worwa – Loraine – Neupauer (2), Paranica – Saroka (2) – Słowakiewicz (2). Trener Aleksandr BIELAWSKIS.

Kary: GKS – 8 min, Podhale – 8 min.


Zabójcze 12 sekund

Na „Jastorze” długo zanosiło się na dogrywkę. W I tercji gospodarze nie wykorzystali żadnej z trzech liczebnych przewag. W ostatniej sekundzie II tercji Filip Starzyński w ogromnym zamieszaniu wepchnął „gumę” do bramki Marmy i JKH objął prowadzenie. Kiedy w 56 minucie do wyrównania doprowadził Conor MacEachern wydawało się, że do wyłonienia zwycięzcy niezbędna będzie dogrywka. Jastrzębianie mieli jednak inne plany i w ciągu 12 sekund strzelili dwa gole. Najpierw Jakub Iżacky swoją solową akcję zakończył golem, a wynik strzałem do pustej bramki ustali kapitan JKH, Maciej Urbanowicz.

Bogdan Nather

JKH GKS Jastrzębie – Marma Ciarko STS Sanok 3:1 (0:0, 1:0, 2:1)

1:0 – Starzyński – Górny – Bernhards (39:59), 1:1 – MacEachern – Lindberg (55:22), 2:1 – Iżacky – Zając – Wajda (59:48), 3:1 – Urbanowicz (59:49, do pustej bramki).

Sędziowali Patryk Pyrskała i Mateusz Krzywda oraz Mateusz Kucharewicz i Dariusz Pobożniak. Widzów 500.

JKH: Lackovic; Kolusz (2) – Viinikainen, Bagin – Kostek, Górny – Wajda, Martiska – Kamieniew; Rajamaeki – Paś – Urbanowicz, Iżacky – Arrak – Kopta, Bernhards – Starzyński – Zając, Pelaczyk (2) – Kiełbicki – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

MARMA: Tamminen; Lindberg – MacEachern (2), Alho – Musioł, Monteleone – Florczak (4), Rybnikar – Najsarek; Bukowski – Kivinen – Viitanen, Filipek (2) – Ceder – Luusuaniemi (2), Dobosz – Ginda – Sienkiewicz, Fus, Dulęba. Trener Elmo AITTOLA.Kary: JKH – 4 min, Marma – 10 min.


Dyktat gospodarzy

Przewaga była po stronie gospodarzy, którzy w niespełna 4 mi prowadzili już 2:0. Wprawdzie goście doprowadzili do remisu, ale potem gospodarze punktowali Przełom pierwszej i drugiej tercji był kluczowy. Najpierw Jan Sołtys wyprowadził Unie na prowadzenie, zaś na początku kolejnej odsłony Kamil Sadłocha podwyższył 4:2. Wszystko było pod kontrolą zespołu z Oświęcimia.

RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 6:3 (3:2, 2:0, 1:1)

1:0 – Dziubiński – Ackered – Denyskin (2:37, w przewadze), 2:0 – S. Kowalówka – Krzemien – Denyskin (3:13), 2:1 – Lindgren – O. Valtola (8:09), 2:2 – Karasiński – Charvat – Szaur (12:48), 3:2 – Sołtys – Krzemień – Bezuszka (19:01). 4:2 – Sadłocha (20:39), 5:2 – K. Valtola – Ahopelto – Heikkinen (37:24), 6:2 – K. Valtola – Jakobsons – Heikkinen (45:21), 6:3 – Nahunko – Krężolek – Szturc (59:42, w przewadze)

Sędziowali: Wojciech Wrycza i Przemysław Gabryszak – Grzegorz Cytawa i Andrzej Nenko. Widzów 1500.

UNIA: Lundin; Diukow – Ackered, Jakobsons – K. Valtola, M. Noworyta – Bezuszka, Prokopiak; Olsson Trkulja – Dziubiński – Sadłocha, Karjalainen – Heikkinen – Ahopelto, S. Kowałówka – Krzemień – Denyskin (4), Sołtys – Wanat – Prusak. Trener Nik ZUPANCIĆ.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Szaur – Charvat, Kotlorz – Stadel, Naróg – Krawczyk, Andrejkiw; Krężołek – Tyczyński – Lindgren (2), Szturc – O. Valtola (2) – Salo, Bernacki – Sikora – Nahunko (2), Karasiński – Bucenko – T. Kozłowski. Trener Piotr SARNIK.

Kary: Unia – 4 min, Zagłebie – 8 (2 tech.) min.

(ws)


Comarch Cracovia – KH Energa Toruń

Z przyczyn technicznych mecz Comarch Cracovii z KH Energą Toruń został odwołany. W trakcie rozgrzewki doszło do pęknięcia pleksy, co ze względów bezpieczeństwa uniemożliwia oczywiście jego przeprowadzenie.

(maw)


Na zdjęciu: Roman Rac dal próbkę swoich umiejętności strzeleckich.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus