Na własne oczy. Modlitwa wysłuchana

Po walce Tomek do mnie zatelefonował i długo rozmawialiśmy. Mówił, że nie czuje śladów walki. Na razie jeszcze nie myśli o powrocie na ring, ale w jego głosie słyszałem, że chciałby jak najszybciej. Najlepiej jesienią tego roku, na kolejnej gali organizowanej przez Mateusza Borka. Tomasz Adamek przeżywa drugą młodość, w walce z Joeyem Abellem był prawie tak dobry jak w zwycięskim pojedynku z Chrisem Arreolą, osiem lat temu. To tylko jedna z wielu opinii po pełnym emocji Polsat Boxing Night organizowanym przez Mateusza Borka.

Nie brakowało głosów, że Abell go pokona, bo jest większy, silniejszy i młodszy. Do tego jest mańkutem, a Tomek nie lubi walczyć z rywalami, którzy boksują z odwrotnej pozycji. Ale jak widać już zdążył  się tego nauczyć. Siłacz z Minnesoty, choć znakomicie przygotowany, nie miał w tym pojedynku wiele do powiedzenia. Po prawym na szczękę padł na deski w drugiej rundzie, później po prawym na korpus w szóstym starciu. I w siódmej znów leżał po kolejnym prawym na górę.

Adamek różnicował siłę uderzeń, raz bił na górę, raz na dół, zmieniał tempo, jego długie serie jak z karabinu maszynowego przywoływały stare czasy, kiedy zdobywał mistrzowskie tytuły w niższych kategoriach, półciężkiej i junior ciężkiej.

Był trochę cięższy niż zwykle, bo przybyło mu trochę masy mięśniowej. „Proszę się nie obawiać, będzie szybki i wytrzymały, a przy tym będzie bił  mocniej” – zapewniali mnie trener Adamka Gus Curren i specjalista od przygotowania fizycznego, dr Jakub Chycki. I tak właśnie było.

Adamkowi rośnie apetyt, chce wielkiej walki. Tylko z kim i gdzie? Mateusz Borek już ma pewne pomysły, ale na razie nie chce o nich mówić. Zapewniam, że są ciekawe i możliwe do realizacji. Szanse Adamka? Nie zmieniam zdania, z takimi jak Anthony Joshua czy Deontay Wilder nie wygra. Dobrze przygotowany Tyson Fury, Joseph Parker czy Luis Ortiz też go pokonają. Ale są inni: z Aleksandrem Powietkinem „Góral” też nie byłby faworytem, ale walka mogłaby być niesamowita. Jest jeszcze w wadze ciężkiej z medialnym nazwiskiem Marco Huck, z nim też byłaby niezła bitka. Ale poczekajmy, choć 41-letni Adamek nie ma już zbyt wiele czasu.

Więcej ma go Mateusz Masternak, inny z bohaterów „Nocy Zemsty”. Wygrana przed czasem z Yourim Kalengą ze sportowego punktu widzenia ma większą wartość niż wygrana Adamka. Dzięki niej „Master” wraca do wielkiej gry i może realnie myśleć o wielkiej szansie, jaką byłby dla niego pojedynek o światowy tytuł. Najważniejsze, że Masternak naprawdę dobrze boksował, kto wie, czy nie najlepiej w karierze. Cenne jest też zwycięstwo Adama Balskiego nad doświadczonym Denisem Graczewem, Rosjaninem mieszkającym w San Diego. Balski to kolejny zawodnik trenowany przez Currena, który robi postępy i wygrywa.

Kolejna Polsat Boxing Night przeszła do historii, ale szybko o niej nie zapomnimy, bo stała pod każdym względem na wysokim, mistrzowskim poziomie.