Nareszcie nie przegrali!

Anglia oszalała po awansie do finału Euro 2020 i cieszyła się tak, jakby wygrała turniej. Ale trener zapewnia, że to nie wszystko.


55 lat męczarni, więc w półfinale mistrzostw Europy nie mogło być inaczej. Oczywiście była dogrywka i karny. Oczywiście Harry Kane go nie strzelił i dopiero dobitka zadecydowała, że wreszcie się udało. Oczywiście nie mogło być lekko, łatwo i przyjemnie. Skądże!

Tyle że wielu kibiców „Synów Albionu” na tę chwilę czekało całe życie. W środę na Wembley było pełno emocji i dramatów jak wiele razy wcześniej, ale w końcu skończyło się inaczej niż zwykle. Kilka lat temu dziennikarze Simon Kuper i Stefan Szymanski (żurnalista i ekonomista polskiego pochodzenia) napisali książkę pt. „Dlaczego Anglia przegrywa?”. Księgarnie w Anglii nie chciały jednak takiego tytułu eksponować na półkach, dlatego zmieniono tytuł na „Soccernomics”. Wewnątrz jednak analizowano potworne porażki „Synów Albionu” w kolejnych wielkich turniejach.

Trochę rekordów

Lęk przed półfinałem był duży. 25 lat temu Anglicy przegrali taki mecz na Wembley, a 3 lata temu w Moskwie. Pomiędzy tymi meczami były… St. Etienne, Shizuoka, Lizbona, Gelsenkirchen, Kijów i Nicea. Oto szlak porażek Anglików przed fazą półfinałową wielkich turniejów. Szlak pełen łez. Powrót na Wembley dał im szansę na ich osuszenie i tak się stało. Choć zaczęło się od… gola rywali. I to 5 minut po tym, jak Jordan Pickford pobił rekord Gordona Banksa pod względem liczby minut bez straconego gola. Wynosi on od środy 725 minut. Piłka wpadła do angielskiej bramki po 691 minutach i trafieniu Kuby Modera z marca. To również nowy rekord „Synów Albionu”.

Kluczowe było dla wyniku tej rywalizacji to, że Anglicy świetnie zareagowali po straconym golu. Żałowali jednak nieco kibice, że gola tego nie zdobył Raheem Sterling. Byłoby to jego 4 trafienie w turnieju i 4 gol w 5 meczu na Wembley. Ale i tak Simon Kjaer… wyśrubował rekord samobójczych goli w historii mistrzostw Europy. Było to już 11 takie trafienie na tym turnieju. Nie ma wątpliwości, że ten piękny turniej jest również turniejem „swojaków”. Poprzedni rekord pod tym względem należał do Euro 2016, kiedy do samobójczych bramek padło zaledwie 3.

Ekipa od trawy zaniepokojona

Angielska drużyna narodowa uporała się z demonem, któremu na imię „dogrywka”. W 6 z 7 poprzednich przypadków, kiedy „Synowie Albionu” musieli walczyć w dodatkowym czasie gry, schodzili z boiska pokonani. Teraz o wszystkim przesądził Harry Kane, który zdobył 4 gola w 3 meczu fazy pucharowej turnieju, a przecież w fazie grupowej nie trafił ani razu. Kapitan wyrównał osiągnięcie Garego Linekera i zdobył 10 gola na wielkim turnieju. Były świetny napastnik wszystkie gole zdobył jednak w mistrzostwach świata. Na Euro nie trafił ani razu. Kane zostanie jednak wpisany na listę zawodników, którzy na tym turnieju nie wykorzystali rzutu karnego. Nie licząc konkursów jedenastek, był to ósmy niestrzelony karny na Euro 2020.

Angielskich kibiców mało to jednak obchodziło. Euforia była tak na Wembley ogromna, że można było odnieść wrażenie, że zespół wygrał turniej, a nie awansował do finału. Zanim piłkarze zeszli do szatni długo śpiewali wraz z kibicami, co niepokoiło ekipę… zajmującą się murawą. Wiadomo, że płyta Wembley jest na tegorocznym Euro mocno eksploatowana i potrzebuje pielęgnacji, by w nienagannym stanie służyć piłkarzom w niedzielę podczas wielkiego finału.

Finały trzeba wygrywać

Gareth Southgate, trener bardzo spokojny, nie ukrywał emocji po końcowym gwizdku starcia z Duńczykami. Zazwyczaj szybko wzywa swoich piłkarzy do szatni. Tym razem pozwolił im się cieszyć. Nie próbował im nawet tłumaczyć, że mistrzostwo Europy nie zostało jeszcze zdobyte. – Trzeba się cieszyć, że jesteśmy w finale. Nie mogłem tego powstrzymać. Czekaliśmy tak długo… Zespół spisał się znakomicie. A najbardziej jest nam miło, że mogliśmy dać naszym kibicom niezapomniany wieczór. Zagraliśmy w fazie pucharowej trzy wspaniałe mecze. Ale musimy to powtórzyć raz jeszcze! – zadeklarował selekcjoner Anglików. – Jesteśmy godni tego celu. Wzięliśmy na siebie odpowiedzialność i chcemy jej sprostać. Nie możemy pozwolić, by to był koniec – to raz jeszcze Southgate, który jak mało kto docenia wagę sukcesu.

Jest jednym z tych, którzy przegrywali. – Młodym wydaje się, że są w finale i tak było zawsze. Nigdy nie przeżyli goryczy porażki. Takim graczom, jak Bukayo Saka czy Jude Bellingham musiałem tłumaczyć, że na ogół tak nie było – uśmiechał się opiekun Anglików. – Mam nadzieję, że rozpoczęliśmy teraz coś, z czego będziemy dumni w przyszłości. Finały trzeba wygrywać. Uspokoimy się i porządnie przygotujemy do decydującej rozgrywki. Włosi mają dzień więcej na odpoczynek. Zobaczymy, czy będzie to miało wpływ na losy finału – zakończył Gareth Southgate.

Kazimierz Mochlinski z Londynu


302 Spotkania w eliminacjach MŚ i ME rozegrali Anglicy pomiędzy finałem mundialu w 1966, a finałem Euro 2020! Wyliczono, że zespół pokonał w tym czasie 140 000 mil. Tak długa była droga „Synów Albionu” do drugiej decydującej rozgrywki wielkiego turnieju!


Na zdjęcie: Angielskiej euforii nie można się dziwić. Twórcy futbolu na finał wielkiej imprezy czekali 55 lat.

Fot. Pressfocus