Nauka wciąż jest mi potrzebna

Czy to prawda, że do ostatniej chwili wahał się pan, który dystans wybrać w Berlinie?

Marcin LEWANDOWSKI: – Mój medal stał pod bardzo dużym znakiem zapytania. Na przełomie maja i czerwca borykałem się bowiem z kontuzją, wypadło mi bardzo dużo treningów. Myślę, że łatwiej by mi było walczyć o medal na 800 m, ale – nawet kosztem ewentualnej utraty medalu – zdecydowałem się na dłuższy dystans, żeby zbierać na nim bezcenne doświadczenie. Przy okazji udało się wrócić ze srebrnym medalem, z którego jestem bardzo zadowolony. Ci, którzy już parę lat temu wróżyli mi sukcesy na 1500 metrów, prawdopodobnie się nie mylili. To dla mnie wciąż nowa konkurencja, a już mam sukcesy: srebro mistrzostw świata w hali oraz srebro mistrzostw Europy na stadionie.

Z tą nauką to chyba zbytek skromności, wszak jest pan już bardzo doświadczonym średniodystansowcem…

Marcin LEWANDOWSKI: – To faktycznie biegi średnie, ale 800 i 1500 metrów to tak naprawdę dwie różne bajki. Dlatego, choć jestem już doświadczonym zawodnikiem, nauka wciąż jest mi potrzebna. Mistrzostwa świata czy Europy są tylko raz w roku, więc zebrane tam bezcenne doświadczenie będzie procentowało na igrzyskach olimpijskich w Tokio 2020, które są dla mnie najważniejszym celem.

Wciąż jednak uzyskuje pan świetne wyniki na krótszym dystansie.

Marcin LEWANDOWSKI: – I nie zamierzam z niego rezygnować! Biegając na 800 metrów zyskuję szybkość, którą potem wykorzystuję na dystansie prawie dwa razy dłuższym. To jest właśnie moja broń na 1500 metrów. Jedno z drugim idzie więc w parze. Choć treningi są już układane pod kątem 1500, to wcale nie przeszkadza mi w mocnym bieganiu krótszego dystansu. W tym roku w Monako 800 metrów pobiegłem w czasie 1:44.32, co jest trzecim wynikiem w Europie i jednym z lepszych na świecie.

Czyli na imprezach docelowych będzie już pan biegał wyłącznie dłuższy dystans?

Marcin LEWANDOWSKI: – Na pewno moją przyszłością i głównym celem na Tokio jest 1500 metrów, ale nie wykluczam startów na obu dystansach. Jeżeli oczywiście program igrzysk czy mistrzostw świata na to pozwoli. Rok temu na MŚ w Londynie poradziłem sobie ze startami na 800 i 1500 metrów, więc dlaczego nie miałoby mi się to udać w Tokio, gdzie będę jeszcze bardziej doświadczonym zawodnikiem.

https://sportdziennik.pl/odgadnac-nieodgadnione/

W Berlinie niespełna 18-letni Jakob Ingebrigtsen wywalczył dwa złote medale: na 1500 i 5000 m. Groźni byli też jego starsi bracia, eks mistrzowie Europy. Norweski fenomen?

Marcin LEWANDOWSKI: – Jak najbardziej. Oni uzyskiwali świetne wyniki już na mityngach. Ja nie patrzę na Jakoba jak na 17-latka, tylko jak na zawodnika, który biega 3:31. A to jest ścisła czołówka światowa, obecnie bodaj czwarty wynik na świecie. Bieżnia wszystko zweryfikowała. Tu życiówki nie biegają, tylko walczy się o medale w danym momencie. Udało mi się rozbić koalicję braci Ingebrigtsenów, wróciłem ze srebrnym medalem i bardzo mnie to cieszy. Przed mistrzostwami oni się „czaili” na komplet medali na 1500 m, a ja im napisałem na mediach społecznościowych, że łatwo skóry im nie oddam, że będą mieli ze mną problemy i tak się stało.

 

(jsk)