Niemcy. Pucharowa formalność

 

Hoffenheim to drużyna, która w ostatnich latach na froncie bundesligowym bardzo mocno uprzykrzyła życia Bayernowi, na co duży wpływ miała postać trenera Juliana Nagelsmanna, obecnie pracującego w Lipsku. Jednak nawet bez niego w tym sezonie TSG Bawarczyków pokonało, na początku października, gdy giganta trenował jeszcze zwolniony jakiś czas temu Niko Kovac.

Sentymentalny pojedynek

Dlatego piłkarze FCB będą mieli świetną okazję do rewanżu. Dla nich awans do ćwierćfinału jest tak naprawdę formalnością, ponieważ ostatni raz ta sztuka nie udała im się w grudniu 2006 roku, kiedy lepsza okazała się Alemannia Aachen.

Wówczas był to zespół grający w Bundeslidze, tamte rozgrywki kończący spadkiem, po którym stopniowo stoczył się aż do czwartej ligi. O tym, jak odległe są to czasy, może świadczyć fakt, że wówczas najlepszy w Niemczech okazał się VfB Stuttgart, a we wspomnianym spotkaniu na skrzydle Bayernu biegał Hasan Salihamidzić, aktualny dyrektor sportowy klubu.

Mecz z Hoffenheim będzie wyjątkowy dla trenera monachijczyków, Hansiego Flicka, który był szkoleniowcem tego zespołu w latach 2000-2005, kiedy TSG występowało jeszcze kilka szczebli rozgrywkowych niżej. Była to jego jedyna samodzielna praca z seniorskim zespołem przed przejęciem Bayernu, w praktyce jego drugiego klubu w karierze.

– To zawsze coś wyjątkowego, kiedy grasz przeciwko swojej byłej drużynie. Teraz jestem jednak pracownikiem Bayernu, a naszym celem jest zwycięstwo i awans do kolejnej rundy – zachował spokój Flick.
Ironia na skrzydłach

Trener Bawarczyków, mimo braku doświadczenia na takim poziomie, zbiera bardzo pozytywne recenzje. – Gramy interesujący i porywający futbol, czego też oczekiwaliśmy. Jeśli nadal będzie prowadził zespół do zwycięstw w taki sposób, to nie będzie ma alternatywy – chwalił Flicka prezydent klubu Herbert Hainer, wyraźnie sugerując, że tymczasowy szkoleniowiec może przejąć to stanowisko na stałe.

Pod wodzą Flicka Bayern znów zaczął kwitnąć i strzela średnio ponad 3 gole na mecz, czym nie mógł pochwalić się żaden inny trener giganta.
Drużyny nie opuszczają jednak kłopoty z kontuzjami. Ostatnio do zdrowia wróciła co prawda kilku graczy – znów grać może stoper Lucas Hernandez, zdrowy jest już skrzydłowy Serge Gnabry, a coraz bliżej powrotu jest także drugi skrzydłowy, Kingsley Coman.

Wczoraj jednak pojawiła się informacja, że na cztery tygodnie ze składu wypadł Ivan Perisić, także grający na boku, będący z założenia alternatywą dla wcześniej wymienionej dwójki. To oznacza, że Bayern na ten moment dysponuje tylko będącym świeżo po urazie Gnabrym oraz Thomasem Muellerem, co nie stanowi szerokiego wachlarzu rozwiązań.

Ironia tej sytuacji polega na tym, że Flick otwarcie mówił podczas okienka transferowego o potrzebie ściągnięcia skrzydłowego, do czego nie udało mu się namówić zarządu. Teraz okienko się już zamknęło, a na skrzydłach bieda jak była, tak nadal pozostaje.

 

Na zdjęciu: Ivan Perisić wypadł na cztery tygodnie z powodu kontuzji kostki. To spora strata tym bardziej, że 25 lutego Bayern zagra w Lidze Mistrzów z Chelsea.