Niemcy. Został jeszcze jeden!

Kolejny gol zdobyty przez Roberta Lewandowskiego sprawił, że już tylko jeden piłkarz zdobył więcej bramek w rozgrywkach Bundesligi niż Polak. Napastnik Bayernu nie zwalnia tempa.


Nikt nie pytał, czy monachijczycy pokonają Werder Brema. Pytano jedynie: ile? Ostatni raz ekipa z północy pokonała Bawarczyków w 2008 roku, od tamtej pory przegrywając 24 mecze, ledwie 4 remisując. W weekend bremeńczycy doznali 25. porażki.

Przeciwnik do bicia rekordów

– Jeśli chcesz pokonać Bayern, potrzebujesz wyjątkowego dnia, a my mieliśmy po prostu przeciętny dzień. Oni z kolei zagrali bardzo dobrze – mówił doświadczony obrońca Werderu Oemer Toprak. Zwycięstwo liderów z Monachium 3:1 było w pełni zasłużone, a przyniosło ze sobą kilka wyśrubowanych rekordów. Manuel Neuer pokonał SVW po raz 21., a żaden inny piłkarz nie wygrywał z jednym konkretnym klubem tak często jak on. Oprócz tego Thomas Mueller zaliczył 16. asystę w starciu z Werderem i takiej liczby przeciwko jednej drużynie również żaden zawodnik nie „wykręcił”. Najistotniejsze było jednak to, co zrobił Robert Lewandowski.

Polski napastnik trzykrotnie obijał obramowanie bramki strzeżonej przez Jiriego Pavlenkę, ale w 67. minucie udało mu się wykorzystać chaos powstały po rzucie rożnym i z bliska wpakować piłkę do siatki. Było to 32. trafienie „Lewego” w tym sezonie i 268. w Bundeslidze w ogóle, co oznacza, że snajper Bayernu zrównał się w strzeleckiej klasyfikacji wszechczasów z drugim Klausem Fischerem! Kwestią dni jest to, aż Lewandowski go prześcignie, a kto wie, czy kiedyś nie dogoni legendarnego Gerda Muellera, który zasiada na pierwszym miejscu z liczbą 365 bramek w 427 meczach? Polak zagrał 345 spotkań, a Fischer aż 535.

Innowator do wzięcia

W Niemczech głośniej niż o Lewandowskim zdaje się jednak być o sprawach natury organizacyjnej. Niemiecka federacja poszukuje następcy dla odchodzącego po Euro selekcjonera Joachima Loewa i jednym z kandydatów ma być Hansi Flick, prowadzący obecnie Bayern Monachium. Dużo dzieje się również w spadającym Gelsenkirchen i to nawet niezwiązanego z ich drugą najwyższą w tym sezonie porażką – 0:5 z Wolfsburgiem – która przesadnego wrażenia już na nikim nie zrobiła. Wokół stadionu pojawiło się bowiem sporo transparentów dotyczących postaci… Ralfa Rangnicka.

Ten trudny z charakteru, choć niezwykle fachowy i profesjonalny trener oraz menadżer w jednej osobie pozostaje obecnie bez pracy po tym, jak przez kilka lat był twarzą ogromnego projektu Red Bulla. W przeszłości zbudował także siłę Hoffenheim, a gdy kończył się wiek XX, on wprowadził Niemcy w kolejne stulecie, ucząc naszych zachodnich sąsiadów nowoczesnego podejścia do piłki. Niemieckie media zgodnie podają, że Rangnick jest jednym z kandydatów do objęcia Schalke i – jako dyrektor – odbudowania go w 2. Bundeslidze, tworząc solidne fundamenty.

Kibice „Koenigsblauen” są gorącymi zwolennikami takiego rozwiązania i stworzyli nawet specjalną petycję w tej sprawie, która cieszy się dużym poparciem. Rada nadzorcza S04 w większości (ale nie w całości) jest jednak przeciwna jego zatrudnieniu, obawiając się zapewne tego, że Rangnick lubuje się w posiadaniu pełni władzy w klubie. Sam 62-latek jest podobno zainteresowany pracą w Schalke, widząc w nim swój ostatni duży projekt w karierze.


Fot. Philippe Ruiz/Xinhua/PressFocus