Nieprzyjemny staw

Po remisie w spotkaniu z Garbarnią Kraków częstochowianie nieco wyhamowali swoją „podróż” do wrót ekstraklasy. Czy jest to jednak chwilowe zwolnienie w wyścigu po końcową premię? Sympatycy czerwono-niebieskich tak uważają i nie wyciągają żadnych kategorycznych wniosków po średnio udanej wizycie pod Wawelem. W starciu ze Stalą Mielec częstochowianie znów zagrają o pełną pulę i o siódme kolejne spotkanie bez porażki.

– Celujemy w trzy punkty i nie ma innych założeń. Ale w żaden sposób nie lekceważymy naszego przeciwnika. Stal to groźny przeciwnik, który każdemu może zajść za skórę – przekonuje skrzydłowy Rakowa, Patryk Kun.

Kun po transferze z Rozwoju Katowice via Arka Gdynia przebojem wywalczył miejsce w ekipie spod Jasne Góry. Jako lewy pomocnik, a właściwe zawodnik grający na tzw. wahadle musi zostawić na murawie sporo zdrowia, by zrealizować założenia trenera Marka Papszuna.

– Rzeczywiście, do tej pory tak dużo w defensywie nie pracowałem. O ile z granie do przodu nie mam większych problemów, to cofanie się do obrony i wspieranie kolegów z tej formacji to dla mnie nowa rzecz. Dlatego zdarzają się jeszcze drobne błędy w ustawieniu. Z każdym występem powinno być jednak lepiej, bo tak po prawdzie uczę się grania na „wahadle” – tłumaczy piłkarz rodem z Węgorzewa.

Kun nie ukrywa, że nadal pewnym problemem pozostaje jego kontuzjowana prawa ręka, a dokładnie rzecz biorąc nadgarstek.

– To stara sprawa. Gdy występowałem w Rozwoju Katowice trochę ją wówczas zlekceważyłem. Za to gdy byłem w Gdyni zdecydowałem się na badania. Zrobiło się na tyle nieprzyjemnie, że pojawił się stan pod nazwą „staw rzekomy” i trzeba było przeprowadzić zabieg. Pobrano mi tkanki z biodra i przeszczepiono w chore miejsce. Jeśli w dalszym ciągu nie będzie zrostu, to być może będę musiał się jeszcze raz powędrować na stół operacyjny. W październiku wybieram się na badania i wtedy na pewno będę wiedział jakie podjąć kroki – dodaje pomocnik.

Obok kwestii sportowych najbardziej palącym temat przy Limanowskiego pozostaje modernizacja obiektu. Senator ziemi częstochowskiej Artur Warzocha, był na tyle zdeterminowany, że postanowił osobiście pokazać ministrowi turystyki i sportu Witoldowi Bańce o co tak naprawdę toczy się batalia.

– Rzucam na to wszystko okiem i rzeczywiście potrzeba tutaj gruntownej przebudowy – mówił nam osobiście minister Bańka podczas swojej wizyty na obiekcie pod Jasną Grą. – Proszę jednak pamiętać, że ministerstwo nie realizuje budowy dużych obiektów piłkarskich za 80, 100, czy 150 mln złotych. My możemy jedynie dofinansować inwestycje sportowe, takie jak na przykład obiekty piłkarskie w powiązaniu o funkcjonalność skierowaną do dzieci i młodzieży. Ministerstwo, sport w tym wymiarze wspiera jak najbardziej.

Wniosek o dofinansowanie muszą przygotować włodarze stadionu, a są nimi władze samorządowe Częstochowy.

– Realnie na to patrząc powinno stać się to raczej na początku przyszłego roku. I myślę, że będzie miał bardzo dużą szansę na pozytywne rozpatrzenie i wpisanie go do wieloletniego planu inwestycyjnego – dodaje Witold Bańka.

Zmodernizowany stadion ma być podobny do tego w Niecieczy. Na trybunach będzie mogło zasiąść 6 tys. kibiców. Będzie jednak możliwość zwiększenia pojemności obiektu. Tak przynajmniej ma zakładać projekt budowy „nowego Rakowa”.