Nowy trener, wyniki te same. Miedź poległa na Widzewie

Trener Grzegorz Mokry nie zaliczył udanego debiutu w roli pierwszego trenera legnickiego zespołu. Na brak szans jego piłkarze narzekać jednak nie mogli.


W pierwszym meczu pod nową władzą Miedź wyszła trójką z tyłu, z niewielkimi zmianami personalnymi względem ostatniej kolejki. Początkowo chciała przejąć kontrolę nad spotkaniem, ale Widzew szybko dał jej do zrozumienia, że nic z tego. Uderzeniem z blisko 30 metrów popisał się Bartłomiej Pawłowski i gospodarze prowadzili na inaugurację 14. kolejki od 8. minuty.

Później z kolei powinno być 2:0. Świetną okazję zmarnował jednak Ernest Terpiłowski, a chwilę po nim w trybuny kopnął Mato Milos. Legniczanie otrzymali kubeł zimnej wody na głowę i dopiero w 19. minucie stworzyli zagrożenie po uderzeniu Chuki. Niebezpiecznie pod widzewską bramką było także po pół godzinie gry, kiedy w wyniku zamieszania piłkę z linii bramkowej musiał wybić Serafin Szota. Końcówka połowy należała jednak do gospodarzy, a zwieńczyć mógł ją Terpiłowski, lecz zmarnował kolejną wyśmienitą szansę.

Ogólnie rzecz ujmując, Widzew miał mnóstwo okazji na gola – czyli nic się w legnickiej defensywie nie zmieniło – ale również i Miedź potrafiła odpowiedzieć. Mecz oglądało się dobrze, był żywiołowy, tylko futbolówka nie chciała znów wpaść do siatki… W pierwszych minutach po przerwie przed kapitalnymi okazjami stanęli łodzianie, Dominik Kun oraz Pawłowski, ale w obu tych przypadkach świetnymi interwencjami popisał się strzegący bramki gości Mateusz Abramowicz. Miedź odpowiedziała dopiero w 64. minucie – Jurich Carolina „szarpnął” lewym skrzydłem i dograł do Huberta Matyni, lecz jego strzał fenomenalnie wyłapał Henrich Ravas.

Przez resztę spotkania nieco lepiej poczynała sobie Miedź, ale goli tak jak wcześniej – nie było. Ravas nie dał zaskoczyć się wprowadzonemu z ławki Jeronimo Cacciabuemu, a po drugiej stronie Abramowicz poradził sobie z niełatwym strzałem głową Jordiego Sancheza. Ostatecznie skończyło się na skromnym zwycięstwie Widzewa, choć nieco więcej strzałów na koncie miała Miedź. Ogólnie rzecz ujmując, można stwierdzić, że zarówno jedni, jak i drudzy zawodnicy powinni zdobyć w tym spotkaniu więcej bramek. To jednak zrobił tylko Pawłowski, dzięki czemu po wygranej w spotkaniu beniaminków Widzew „wskoczył” – przynajmniej na jakiś czas – na drugie miejsce w tabeli. Trener Mokry z kolei musi jeszcze popracować nad skutecznością Miedzi – zarówno w defensywie, jak i ofensywie.


Widzew Łódź – Miedź Legnica 1:0 (1:0)

1:0 – Pawłowski, 8 min

WIDZEW: Ravas – Stępiński, Szota, Kreuzriegler – Zieliński (87. Żyro), Kun (76. Letniowski), Hanousek, Milos – Terpiłowski (76. Zjawiński), Sanchez, Pawłowski (87. Shehu). TRENER: Janusz NIEDŹWIEDŹ

MIEDŹ: Abramowicz – Guelen, Mijusković, Carolina – Kostka, Naveda (46. Cacciabue), Chuca (86. Matuszek), Matynia (67. Martinez) – Dominguez (67. Narsingh), Henriquez, Kobacki (46. Alberdi). TRENER: Grzegorz MOKRY

Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków). Widzów: 16 633. Żółte kartki: Terpiłowski – Kobacki, Naveda, Matynia, Martinez, Henriquez


Fot. Adam Starszyński/PressFocus