Dalej bez wygranej

Bramka zdobyta w końcowej fazie meczu spowodowała, że kibice z Katowic wrócili do domów w nieco lepszych humorach.


GKS Katowice przyjechał do Łęcznej po to, żeby zakończyć passę meczów bez zwycięstwa. Zadanie wydawało się trudne, ponieważ Górnik przed kolejką zajmował drugie miejsce w tabeli i nie poniósł ani jednej porażki. To oznaczało, że podopieczni Rafał Góraka musieli się niezwykle postarać, żeby wrócić na Górny Śląsk z trzema punktami.

Już pierwsza połowa pokazała katowiczanom, że cel, czyli zwycięstwo, jest niezwykle daleki. Przede wszystkim ofensywni zawodnicy GieKSy nie byli w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Macieja Gostomskiego. W sumie dwie akcje były warte uwagi, jednak nie przyniosły one zmiany wyniku. Co ważniejsze, do przerwy katowicki zespół przegrywał. W 37 minucie na listę strzelców wpisał się Jonathan de Amo. Górnik nie potrzebował wiele, żeby wyjść na prowadzenie. Wystarczyło dalekie wrzucenie piłki z autu w pole karne. Tam pogubieni defensorzy GKS-u nie upilnowali obrońcy Górnika, który strzałem z bliskiej odległości pokonał Dawida Kudłę.

Rafał Górak w szatni musiał zmotywować swoich zawodników, ponieważ od razu po zmianie stron ruszyli do ataku. Problem polegał na tym, że używali prostych środków, żeby przedostać się w pole karne gospodarzy. To zaś powodowało, że łęcznianie przewidywali wszystkie zagrania GKS-u, przez co Gostomski nie musiał czuć się zagrożony. Po chwili widocznej przewagi katowiczan przyszedł moment na uspokojenie gry. Praktycznie do 80 minuty nie działo się nic. To właśnie wtedy swoją najlepszą okazję do tej pory zmarnowali goście. Świetne dośrodkowanie na głowę Oskara Repki zakończyło się jednak tylko strzałem w poprzeczkę.


Czytaj także:


W końcu w 84 minucie katowiczanie dopięli swego. Po wrzutce z rzutu rożnego do bezpańskiej piłki dopadł Grzegorz Rogala. Wahadłowy długo się nie zastanawiał i uderzył z całej siły. Piłka po drodze do bramki odbiła się od defensora z Łęcznej, zmyliła Gostomskiego i wpadła do bramki. Od tej chwili mecz zaczął być niezwykle interesujący, choć wcześniej, przez większość rywalizacji, piłkarze obu zespołów zanudzali swoją grą kibiców zgromadzonych na trybunach.

GKS w końcówce znów ruszył po zwycięstwo. Z drugiej strony musiał uważać na kontry ze strony przeciwników. Katowiczanie szanowali remis i możliwy punkt, więc mecz zakończył się wynikiem 1:1. To dla GieKSy czwarty raz w tym sezonie, gdy podzielili się punktami z rywalem. Tym samym Górnik Łęczna wciąż pozostaje niepokonany.

Górnik Łęczna – GKS Katowice 1:1 (1:0)

1:0 – de Amo, 37 min, 1:1 – Rogala, 84 min.

GÓRNIK: Gostomski – Zbozień (87. Pawlik), Cisse, Klemenz, de Amo, Grabowski (68. Dziwniel) – Żyra (79. Durmus), Deja, Kryeziu, Łukasiak (68. Starzyński) – Podliński. Trener Ireneusz MAMROT.

GKS: Kudła – Jaroszek (79. Figiel), Jędrych, Komor – Wasielewski, Repka, Kozubal, Rogala (87. Danek) – Aleman (79. Marzec), Bergier (68. Mak), Błąd (87. Arak). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Łukasz Karski (Słupsk). Widzów 2061. Żółte kartki: Deja, Klemenz.

Piłkarz meczu – Grzegorz ROGALA


Na zdjęciu: Strzał Grzegorza Rogali doprowadził GKS do remisu.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus