Numer 130

Z żadnym innym zespołem ŁKS nie mierzył się tak często, jak z Ruchem.


To musi być jakaś pomyłka – tabelę ekstraklasy drukują w gazetach jako tabelę I ligi. Na czele ŁKS i Ruch, niedaleko za nimi Wisła… Złote czasy tych klubów skończyły się ładnych parę lat temu, ale ten sezon daje nadzieje, że cała trójka jest na dobrej drodze do elity.

Lider zagra z wiceliderem na neutralnym (?) gruncie w Gliwicach. Przypomnieć warto, że to nie po raz pierwszy Ruch jest gospodarzem meczów poza własnym stadionem, a nawet poza Chorzowem. Pierwszego w historii ligowego gola chorzowianie zdobyli w meczu akurat z ŁKS 24 kwietnia 1927 roku (1:3 – Józef Sobota) na stadionie 1.FC Katowice.

Kolarze rozprowadzili

Rekordy frekwencji padały oczywiście na Śląskim – tu znów pojawia się ŁKS, bo 4 maja 1958 mecz łodzian z „Niebieskimi” (2:1 dla ŁKS) oglądało 80 tysięcy widzów. Wprawdzie w większości przyszli oni oglądać Królaka, Schura i Kapitonowa walczących na finiszu etapu kolarskiego Wyścigu Pokoju, ale jak to na wyścigu – kolarze „rozprowadzili”, a rekord frekwencji zapisano na konto piłkarzy. Wszystkie te fakty z historii doskonale są opisane w „Kolekcji klubów” Andrzeja Gowarzewskiego, który pochodził z Szopienic i w Ruchu był zakochany, chociaż często bez wzajemności.

Zatrudnić Jezierskiego

Niżej podpisany zapamiętał szczególnie mecz na Cichej w 1976 roku. Ruch przegrał wówczas z ŁKS 2:5 – nie wystarczyły bramki Albina Wiry i Krzysztofa Kajrysa, bo dla gości gole zdobywali Henryk Miłoszewicz, Stanisław Terlecki, Andrzej Drozdowski, Witold Nowak i Jerzy Sadek, a w defensywie rządzili Jan Tomaszewski i Mirosław Bulzacki. ŁKS był liderem ekstraklasy, Ruch zajmował jedenaste miejsce i to pewnie wtedy, jak domyśla się wspomniany Andrzej Gowarzewski, ktoś w klubie wpadł na pomysł, by zatrudnić w Chorzowie Leszka Jezierskiego. Udało to się dwa lata później – Leszek Jezierski, trzykrotny Trener Roku w Polsce, tylko raz zdobył ze swoim zespołem tytuł mistrza Polski. Nie z ŁKS, nie z Widzewem, a w 1979 roku z Ruchem właśnie.

96 lat

Z żadnym innym klubem ŁKS nie grał tak wiele razy, jak z Ruchem. Przez te 96 lat kontaktów na boisku uzbierało się już 129 ligowych meczów tych drużyn. Było różnie – od 6:0 w roku 1932 (to wtedy 12-letni wówczas Jurek Zmarzlik podsłuchał dwóch wracających z meczu kibiców, którzy nazwali piłkarzy ŁKS „Rycerzami Wiosny”, co 25 lat później, już jako redaktor „Przeglądu Sportowego” uwiecznił po wsze czasy w tytule sprawozdania z lStanisław Terleckiegendarnego dla łodzian meczu z Górnikiem w Zabrzu), do nietypowego 7:3 dla Ruchu w sezonie1948. Jedyny w swoim życiu ligowy mecz piłkarski rozegrał wówczas Kazimierz Chodakowski, znakomity obrońca hokejowy, dwukrotny olimpijczyk (1952 i 1956). Miał kryć Gerarda Cieślka i… chyba wywiązał się z tego zadania, bo akurat w tym meczu Cieślik żadnej bramki nie zdobył.

Szybko się przebił

Teraźniejsi piłkarze ŁKS i Ruchu muszą jeszcze długo pracować na sławę swoich poprzedników. Asem ŁKS jest Pirulo, który zgarnia kolejne nagrody: uznany został za najlepszego piłkarza I ligi w roku 2022, a przed meczem ze Stalą Rzeszów odebrał teraz nagrodę dla najlepszego piłkarza lutego w I lidze. Szybko przebił się do podstawowego składu i jest wręcz jednym z liderów Michał Mokrzycki, który miał bardzo udany poprzedni sezon, zakończony awansem wraz z zespołem Ruchu do I ligi (33 mecze, 9 goli). W Wiśle Płock nie powiodło mu się, ale w ŁKS pokazuje się z dobrej strony.

Ostatnie dwa mecze łodzian nie były udane: porażka w Niepołomicach i wyszarpane w ostatniej chwili zwycięstwo nad Stalą Rzeszów. Przed tygodniem oba zespoły ścigały się korespondencyjnie, teraz staną przeciwko sobie twarzą w twarz. Po raz 130, ale przecież rywalizacja takich firm nigdy się nie znudzi.


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus