Odra Opole. Przełamać wyjazdową niemoc

Tylko trzy zespoły punktują w roli gości gorzej od opolan, a teraz przed nimi seria 11 występów poza własnym stadionem. Zaczną ją w sobotę w Rzeszowie.


Czy kibice Odry mają prawo do niepokoju? Choć sytuacja drużyny w tabeli wydaje się komfortowa, bo przewaga nad strefą spadkową jest bezpieczna, a strata do czołowej szóstki – znikoma, to nie może nam umknąć jeden „szczegół”.

Najbliższe 11 meczów opolanie rozegrają na wyjazdach, a w roli gości w całej I lidze gorzej od nich spisują się tylko GKS Katowice, Górnik Polkowice i GKS Jastrzębie. Jedyne zwycięstwo poza własnym stadionem odnieśli 6 sierpnia w Bielsku-Białej. 12 września był jeszcze remis w Polkowicach, a ponadto – 5 porażek. Podopieczni Piotra Plewni wracali na tarczy kolejno z Legnicy (w Pucharze Polski), Tychów, Niepołomic i Kielc. Dziś walczyć będą o przełamanie złej serii w Rzeszowie.

Powody licencyjne

– Nie mogę się zgodzić, że z powodu wyjazdów nasza sytuacja staje się ciężka, ale zgodzę się, że dotąd nasze wyjazdowe występy były dużo słabsze niż domowe – mówi Tomasz Lisiński, prezes Odry.

– Każdą serię można przerwać i tak też planujemy zrobić. Z ŁKS-em nie potrafiliśmy wygrać przez 20 lat, a tydzień temu zdecydowanie pokonaliśmy ten zespół, wówczas wyżej od nas notowany. Oby teraz przyszło przełamanie na wyjeździe. Uczymy się naszych zachowań na boisku, uczymy się na popełnionych błędach, by ich nie powielać, wdrażamy pewne nauki i wierzymy, że to przyniesie efekt w postaci punktów.

Niczego szczególnego jednak w kontekście wyjazdów nie zmieniamy. Przed każdym meczem analizujemy, czy należy ruszyć dzień wcześniej, co zależy od odległości, godziny. Działamy tak, by drużyna miała jak największy komfort przygotowań, dlatego do Rzeszowa udajemy się już w piątek – dodaje szef klubu z Opola.

Powodem tego, że do połowy kwietnia grać będzie wyłącznie na wyjazdach, są kwestie licencyjne. Odra nie dysponuje stadionem z systemem podgrzewania murawy, a takowy wymagany jest przez podręcznik licencyjny w okresie od 1 listopada do 31 marca. Tydzień temu z ŁKS-em zagrała jeszcze przy Oleskiej, ale zapłaciła za to 5 tys. zł kary. Teraz nie ma już zmiłuj – zwłaszcza jeśli opolanie nie chcą korzystać ze zgłoszonego we wniosku licencyjnym zastępczego stadionu w Lubinie. W tym roku czeka ich jeszcze jeden występ w roli gospodarza – z Podbeskidziem – ale te honory pełnić będą w… Bielsku-Białej, czyli jedynym miejscu, gdzie akurat wygrali.

Nie są ułomkami

Opolan na pewno można określić ekipą chimeryczną, bo bardzo dobre występy jest w stanie przeplatać takimi, jak choćby z Puszczą (0:3), po których kibiców mogą boleć zęby.

– To jest nasza bolączka. Diagnozujemy problemy, które nas spotykają. Przypominam sobie mecz z GKS-em Jastrzębie, który mieliśmy wygrany, a tylko zremisowaliśmy. Z ŁKS-em zagraliśmy zdecydowanie bardziej zdeterminowani, walcząc czy niemal bijąc się o każdy metr boiska. Wiemy doskonale, że pierwsza liga wymaga nieraz i walki wręcz. Takie warunki trzeba stawiać przeciwnikom, a piłkarsko wiemy, że nie jesteśmy ułomkami. Gdy połączymy te dwa elementy, jesteśmy w stanie być groźni dla każdego w tej lidze – przekonuje prezes Lisiński.

Mimo wszystko, perspektywa aż 11 wyjazdów nakazuje czujność. – Tabela trochę się spłaszczyła. Trzeba z nadzieją i ambitnie patrzeć w górę, ale jednocześnie mieć w sobie pokorę, bo zawsze można też wylądować niżej. Dobrze czujemy się w miejscu, w którym dziś jesteśmy. Zadomowiliśmy się w środku tabeli, ale takim, który bardzo mocno szuka do strefy barażowej. Stać nas, by tam się znaleźć – dodaje nasz rozmówca.


4 PUNKTY z 24 zdobytych ogółem Odra dopisała do swojego dorobku na wyjazdach


Na zdjęciu: Dawid Czapliński (z prawej) i spółka chcą dziś przerwać serię 4 wyjazdowych porażek.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus