Polskie tradycje europejskiej autodestrukcji. Piast Gliwice żegna się z Ligą Mistrzów

Trener Waldemar Fornalik po przegranym Superpucharze Polski z Lechią Gdańsk (1:3) wrócił do „żelaznego składu” z Borysowa. Zdecydowanie większy ból głowy i to negatywny, miał trener gości Aleksiej Baga. Białorusini w Gliwicach musieli sobie radzić bez stopera Igora Filipienki, kontuzjowany był też ofensywny piłkarz Bojan Dubajić, a za czerwoną kartkę pauzować musiał Stanislav Dragun. Jakby tego było mało na rozgrzewce urazu nabawił się Islandczyk Willum Thor Willumsson. Jego miejsce w składzie w ostatniej chwili zastąpił Jewgienij Berezkin.

 

Główka zapracowała

Nie przeszkodziło to jednak zespołowi BATE zagrać od początku zdecydowanie odważniej i ofensywniej niż w pierwszym meczu. Ekipa z Borysowa wyglądała na zmobilizowaną i zdeterminowaną. Pierwszy kwadrans upłynął więc Piastowi przede wszystkim na obronie i przeszkadzaniu. Gliwiczanie nie odstawali jednak jeśli chodzi o agresywną grę, dzięki czemu faworyzowany zespół BATE nie mógł liczyć choćby na kawałek wolnej przestrzeni.

Mimo optycznej przewagi goście nie potrafili się przedrzeć pod bramkę Frantiszka Placha. Jedyny groźny strzał oddał fiński napastnik Jasse Tuominen, ale nie trafił w bramkę. W końcu w odpowiedzi Piast zaatakował prawą stroną. Martin Konczkowski dośrodkował w pole karne, ale Jorge Felix oddał zbyt słaby strzał, żeby zaskoczyć Antona Cziczkana. Gliwiczanie nabrali pewności siebie w ofensywie w efekcie czego już pierwszy celny strzał zakończył się golem. Dwójkową akcję na lewej stronie rozegrali ze sobą Konczkowski i Joel Valencia, a Ekwadorczyk dośrodkował w pole karne, gdzie świetnie do piłki wyskoczył Jakub Czerwiński i nie dał bramkarzowi BATE żadnych szans!

 

Problemy BATE

Stracony gol momentalnie popsuł plan na grę ekipie z Borysowa, która wyraźnie spuściła z tonu w końcówce pierwszej połowy. Piast starał się to wykorzystać, nie tylko przejmując inicjatywę, ale także odważniej atakując. Najpierw Piotr Parzyszek zdecydował się na strzał zza pola karnego, ale jego uderzenie nie było mocne, a w dodatku zostało zablokowane i gliwiczanie mieli tylko rzut rożny. Bliski drugiego trafienia był Czerwiński. Znów po stałym fragmencie wyskoczył najwyżej jednak tym razem główkował w środek bramki i Anton Cziczkan nie miał żadnych kłopotów ze złapaniem piłki.

Po zmianie stron obraz gry aż tak bardzo się nie zmienił. Piast był stroną przeważającą i to gliwiczanie zagrażali bramce BATE w pierwszym kwadransie po zmianie stron. Znów najgroźniejsze były stałe fragmenty. Po rzucie rożnym tym razem główkował Patryk Dziczek, ale pewnym chwytem popisał się golkiper rywala. Następny róg w wykonaniu gospodarzy i… kolejny jęk zawodu ponad 9 tysięcy widzów przy Okrzei, bo Czerwiński minął się z piłką. Dopiero po godzinie gry Białorusini byli w stanie się odgryźć. Wprowadzony z ławki Nemanja Milić obrócił się w polu karnym i oddał mocny strzał, ale na szczęście dla mistrzów Polski piłka przeleciała obok słupka.

 

Bolesne ciosy w końcówce

Gliwiczanie zdawali sobie sprawę, że wraz z upływającym czasem nie mogą cofnąć się do defensywy, bo to może sprowadzić na nich kłopoty. W związku z tym, jak tylko mogli, to starali się kontrować. Mecz nabierał rumieńców, bo na strzał Parzyszka odpowiedział groźny i aktywny Milić. Ten sam zawodnik był bohaterem kolejnej akcji. Serbski napastnik otrzymał prostopadłe podanie i po kontakcie z wybiegającym z bramki Frantiszkiem Plachem przewrócił się w polu karnym. Mimo protestów ze strony gliwiczan fiński arbiter był pewny swojej decyzji i wskazał na jedenasty metr. Pewnym wykonawcą „jedenastki” był Hervaine Moukam. BATE poczuło krew i zaatakowało z dwojoną siła. Po chwili dopięli swego strzelając drugiego gola po stałym fragmencie gry. Piast był na deskach i nie potrafił już odmienić swojego losu. Porażka oznacza, że zamiast rywalizacji z Rosenborgiem, gliwiczan czeka gra w drugiej rundzie el. Ligi Europy, a ich przeciwnikiem będzie łotewski klub Ryga FC.

 

Zobacz jeszcze: Białoruski ślad

Białoruski ślad śląsko-zagłębiowski

 

 

Piast Gliwice – BATE Borysów 1:2 (1:0)

1:0 – Czerwiński, 21 min (głową, asysta Valencia),
1:1 – Moukam (82. k),
1:2 – Wołkow, 87 min (głową, asysta Stasiewicz)

PIAST: Plach – Pietrowski, Korun, Czerwiński, Kirkeskov – Konczkowski (83. Badia), Dziczek, Hateley, Felix (87. Aquino) – Valencia – Parzyszek. Trener Waldemar FORNALIK.

BATE: Cziczkan – Rios, Wołkow, Simović, Filipović – Jablonski – Skawysz, Baga, Berezkin (75. Moukam), Stasiewicz – Tuominem (56. Milić). Trener Aleksiej BAGA.

Sędziował – Antti Munukka (Finlandia). [Widzów:] 9312.

Żółte kartki: Jablonski (33. faul), Plach (81. faul)

 

 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ