Piast Gliwice. Będzie szczęśliwa dwunastka?

Frantiszek Plach w Niecieczy zanotował 50. czyste konto w ekstraklasie i jedenaste w tym sezonie.


Wiosna była dla gliwiczan pogonią. Najpierw za górną połówką, a potem za Lechią. Ten pierwszy cel udało się zrealizować z nawiązką. Ten drugi ostatecznie nie, ale przy Okrzei mogą chodzić z podniesionymi głowami. Pewne piąte miejsce na kolejkę przed końcem jest bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę kiepską jesień.

Wytrzymali napór

Na uwagę na pewno zasługuje fakt, że Piast tej wiosny doznał tylko dwóch porażek, na wyjazdach nie przegrał ani razu, choć łatwo punktów gliwiczanie nie zdobywali. W ostatnim czasie musieli wyszarpać zwycięstwa z Wartą i Termaliką.

– Rywal był z innej półki niż ostatni, czyli Lech, jednak z perspektywy całego sezonu wiemy, że takie mecze gra się na wyjeździe ciężko. Termalica do końca walczyła o utrzymanie i teraz musiała wygrać. My chcieliśmy zwyciężyć, aby przyklepać sobie to piąte miejsce. Dodatkowo gdzieś tam jeszcze tliła się nadzieja na 4. pozycję – opisał sytuację pomocnik Damian Kądzior. Gliwiczanie wywieźli z Niecieczy 3 punkty, choć wszystko mogło skończyć się zupełnie inaczej.

– Dobrze wytrzymaliśmy napór Termaliki w pierwszej połowie. Nieźle otworzyliśmy to spotkanie, ale później daliśmy gospodarzom zbyt dużo swobody. W drugiej części wyciągnęliśmy wnioski i poprawiliśmy naszą grę – stwierdził autor jedynego gola, czyli Tomasz Huk.

Powtórzyć w sobotę

Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżył w sobotę jego rodak, Frantiszek Plach. Słowacki bramkarz Piasta rozgrywał 100. mecz z rzędu w wyjściowym składzie i sprokurował rzut karny, który mógł zniweczyć starania o 50. czyste konto w polskiej lidze. Na jego szczęście Piotr Wlazło nie trafił nawet w bramkę.

– Źle przyjąłem piłkę i faulowałem. Takie rzeczy się zdarzają, ale dobrze, że ten strzał nie zamienił się w bramkę. Poczułem ulgę i jestem zadowolony, że utrzymaliśmy zero z tyłu. To pomogło w zwycięstwie, którym przypieczętowaliśmy sobie piąte miejsce na koniec sezonu – przyznał po meczu „Fero”, który był pod wrażeniem… swojego jubileuszu w Piaście i ekstraklasie.

– Przychodząc do Piasta nie liczyłem na taki rezultat. Na początku chciałem zacząć grać, bo przez pierwsze pół roku nie miałem okazji do występów. Dopiero później wszedłem do bramki i praktycznie od tamtego momentu nie oddałem miejsca, z wyjątkiem na ostatnie mecze sezonu mistrzowskiego, kiedy leczyłem kontuzję. Cieszy mnie bardzo, że trener dał mi szansę wystąpić w tylu meczach. Natomiast czyste konta to nie tylko moja zasługa, ale przede wszystkim drużyny, bo mi w tym pomagają – podsumował Frantiszek Plach, który został nominowany do tytułu bramkarza sezonu. Słowak nie jest jednak faworytem do zgarnięcia tej nagrody. Mimo wszystko Plach może kolejny sezon zaliczyć na duży plus. Jeśli w meczu z Radomiakiem przy Okrzei nie puści gola, to po raz 12 zaliczy czyste konto i będzie to jego czwarty sezon w ekstraklasie z dwucyfrową liczbą meczów bez straty bramki. Rekordowy był sezon 2019/20, gdy takich meczów było 15. W poprzednim sezonie, jak i sezonie mistrzowskim Plach dwunastokrotnie zachowywał czyste konto. Jeśli uda mu się to i teraz, to chyba… będzie to jego ulubiona liczba.


Na zdjęciu: Frantiszek Plach po raz trzeci może zakończyć sezon z 12 meczami bez puszczonego gola.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus