Piast nie dał rady „wykoleić” poznańskiej lokomotywy

Choć Piast postawił Lechowi trudne warunki. Gola na wagę zwycięstwa, a być może i mistrzostwa Polski strzelił Szwed Mikael Ishak.


Jak wyglądać miał ten mecz można było się spodziewać. Lech przyjechał do Gliwic tylko z jednym celem, zdobyciem trzech punktów. Tym bardziej, że we wcześniejszym, niedzielnym meczu Cracovia odebrała punkty Rakowowi. Wchodzący na trybuny przy Okrzei kibice Lecha dwukrotnie wybuchali radością: raz po golu na 1:1, a drugi raz po końcowym gwizdku. „Kolejorz” stanął więc przed wyśmienitą okazją na ucieczkę częstochowianom na finiszu ekstraklasy i nie zamierzał zmarnować tej szansy.

Precyzyjna główka

Gości od początku spotkania przejęli inicjatywę i nacierali na gospodarzy. Piast jednak był skoncentrowany i czujny w defensywie. Sporo zamieszania robili jednak boczni obrońcy Lecha, a zwłaszcza Joel Pereira. Lech po kwadransie dopiął swego, choć… niewiele zapowiadało, że padnie gol. Co prawda Jakub Kamiński uciekł Constantinowi Reinerowi, ale przelobowanie Frantiszka Placha, który stał niemal na linii było nie lada wyczynem.

Sam bohater w przerwie przyznał, że chciał… podawać, a wyszedł taki strzał. Tuż po golu na 1:0, goście zaatakowali jeszcze mocniej. Ishak główkował obok bramki, a szczęścia szukał też Pedro Rebocho. Dopiero po pewnym czasie w ofensywie zaczęli być widoczni gliwiczanie. Kamil Wilczek główkował obok słupka, podobnie jak Jakub Czerwiński.

Niemal w ostatniej chwili

Lechowi zostało więc 45 minut do odniesienia niezwykle ważnego zwycięstwa w drodze po upragnione mistrzostwo Polski. Piast jednak nie zamierzał tak łatwo się poddawać i udowodnił to po 30 sekundach drugiej połowy. Świetną akcję przeprowadził Damian Kądzior, który dostał podanie zwrotne od Alexandrosa Katranisa. Szybki cios po zmianie stron wybił z uderzenia Lecha, który miał problemy ze stwarzaniem sobie kolejnych klarownych sytuacji.

Piast wyglądał na drużynę, która może zadać jeszcze jeden cios. Im bliżej końca, tym bardziej rozpaczliwie atakowali goście z Poznania. To jednak oni strzelili gola na wagę trzech punktów, a może i mistrzostwa Polski. Po rzucie wolnym piłkę wzdłuż bramki zagrał Lubomir Szatka, a Mikael Ishak z bliska wpakował ją do bramki. Cała ławka rezerwowych Lecha wybiegła na murawę szalejąc z radości.

„Kolejorz” nie mógł już tego wypuścić z rąk i w ostatnich minutach robił wszystko, by gliwiczanie nie byli w stanie wyrównać. To się udało i Lech jest na autostradzie po mistrzostwo, ale do rozegrania są jeszcze dwa mecze…


Piast Gliwice – Lech Poznań 1:2 (0:1)

0:1 – Kamiński, 16 min (głową, asysta Pereira), 1:1 – Kądzior, 46 min (asysta Katranis), 1:2 – Ishak, 88 min (głową, asysta Szatka)

PIAST: Plach – Reiner (46. Ameyaw), Czerwiński, Mosór – Konczkowski (80. Pyrka), Hateley, Huk, Holubek (46. Katranis) – Chrapek, Kądzior (90. Kaput) – Wilczek (67. Toril). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szymański, Vida, Winciersz, Mokwa, Kaput.

LECH: van der Hart – J. Pereira, Szatka, Milić, Rebocho – Murawski (83. Velde), Karlstroem (78. Kwekweskiri) – Ba Loua (63. Skóraś), Amaral (78. Ramirez), J. Kamiński – Ishak. Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Bednarek, Douglas, Kędziora, Tiba, Skrzypczak.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 6895. Żółte kartki: Wilczek (40. faul), Mosór (51. faul), Katranis (85. faul), Chrapek (90. niesp. zach.) – Milić (80. faul), Skóraś (85. niesp. zach.), Kamiński (90+1. niesp. zach.)

Piłkarz meczu – Joel PEREIRA


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus