Pięć setów w Jastrzębiu. „Pomarańczowi” bliżej brązu

Początek meczu był szarpany i chaotyczny. Po obu stronach siatki więcej było błędów – szczególnie w przyjęciu zagrywki i w ataku – aniżeli skutecznych zagrań. W zasadzie jedynym zawodnikiem, który trzymał fason, był Mateusz Malinowski. Były gracz Jastrzębskiego Węgla w zasadzie się nie mylił, a po jego skutecznym ataku w kontrze zawiercianie objęli prowadzenie 16:13. Był to solidny kapitał, który goście roztrwonili, po dwóch błędach w ataku… Malinowskiego.

Chwilę później Alexandre Ferreira, oddając piłkę za darmo, nie trafił w boisko i gospodarze prowadzili 20:19. Kolejnych kilka punktów drużyny zdobywały przy serwisie przeciwnika i zacięta końcówka stała się nieunikniona. Wreszcie Jakub Popiwczak nie przyjął łatwej zagrywki Michala Masnego (22:23) i goście byli bliżsi zwycięstwa w premierowym secie. Skuteczna kontra w wykonaniu Marcina Walińskiego dała przyjezdnym dwa setbole. Za drugim razem Ferreira skończył atak z drugiej linii i Warta objęła prowadzenie.

Po pierwszym secie wg statystyk, jastrzębianie mieli skuteczność przyjęcia na poziomie… 78 procent, a goście na poziomie 32 procent. Takie liczby świadczyła jedynie o tym, że Masny dużo lepiej radzi sobie na rozegraniu od Lukasa Kampy, bo pozostałe statystyki obu drużyn były na podobnym poziomie. Przegrana partia wyraźnie zirytowała gospodarzy i kolejną zaczęli, dzięki świetnej zagrywce Juliena Lyneela, od mocnego uderzenia i prowadzenia 6:1, a następnie 9:3.

Zagotowało się nieco na parkiecie w połowie seta, kiedy arbitrzy najpierw przyznali punkt jastrzębianom, a po chwili refleksji zmienili decyzję i odgwizdali błąd przełożenia. Jastrzębianie, po wyświetleniu sytuacji na telebimie, gorąco protestowali, ale nic nie wskórali. Najważniejsze było dla nich to, że nie pozwolili wybić się z rytmu, a dwie bardzo dobrze akcje Dawida Konarskiego oznaczały wynik 18:10. Mark Lebedew posłał na parkiet zmienników, którzy mieli dograć seta do końca. Ci, przez chwilę, zniwelowali nieco straty, ale do remisu w meczu pewnie doprowadzili miejscowi.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że w drugim secie, w jastrzębskim zespole, pojawił się debiutujący w tym zespole Michal Szalacha, ale niczym specjalnym się nie wyróżnił. Tymczasem na początku trzeciej partii jastrzębianie, prowadzeni przez skutecznego Konarskiego i dzięki dobrej zagrywce, zbudowali 4-punktową przewagę. Wyraźnie lepiej zaczął grać też Kampa, a po drugiej stronie siatki nieźle do gry z ławki wprowadził się Marcin Kania, który na środku zastąpił Krzysztofa Rejnę. Zresztą roszad w drużynie gości było więcej.

Zawiercianie zniwelowali część strat, ale chwilę później stanęli i po kontrze, której ostatnim akcentem był atak Konarskiego, zrobiło się 19:13. Kontrola jastrzębskiego zespołu nad końcówką seta byłą zupełna, a Warta straciła właściwie wszystkie argumenty. Trener Lebedew znów szukał pomocy w kwadracie dla rezerwowych, ale poza pojedynczymi akcjami go nie znalazł. Jastrzębianie wykorzystali pierwszą piłkę setową, bo Kania – ze środka – uderzył w aut.

67 procent skuteczności i 18 zdobytych punktów Dawida Konarskiego w ataku, po trzech setach, imponowało. Podobnie jak 13 „oczek”, 78 procent w przyjęciu, trzy asy serwisowe i dwa punktowe bloki Juliena Lyeela. Na tak usposobionych rywali marzący o tie-breaku zawiercianie musieli znaleźć sposób. Malinowski, który zaczął dobrze, zgasł zupełnie i ofensywa gości bazowała głównie na tym, co wymyśli Masny. Mimo to na początku czwartej odsłony trwała wyrównana walka, a po „czapie” na Frommie i asie serwisowym słowackiego rozgrywającego, goście prowadzili nawet 12:10, a chwilę później 14:11 i 16:13.

Przyjezdni uwierzyli wówczas, że mogą doprowadzić do piątej odsłony. Lyneel był jednak innego zdania. Kilka razy świetnie zaserwował, a następnie genialnie obronił i JW prowadził 17:16. Gra punkt za punkt przeciągnęła się do stanu 21:20, kiedy to Ferreira, w kontrze, wyrzucił piłkę w aut. To nie był jednak koniec emocji, bo na po 22 asa serwisowego posłał Kamil Semeniuk. Meczbola jastrzębianie zdobyli po ataku Konarskiego. Fromm miał piłkę w górze, ale jej nie skończył, a po chwili zawiercianie wygrali kontrę i zdobyli setbola! Wydawało się nawet, że następnie skończyli partię, bo nawet po pierwszej weryfikacji challenge’u przyznano im punkt, ale ostatecznie sytuację poszedł obejrzeć sędzia główny i uznał, że piłka wyszła na aut!

Dramatyczna końcówka trwała w najlepsze i trzeba było Michala Masnego, aby skończyć seta. Rozgrywający Warty kąśliwie zaserwował, Popiwczak przyjął na drugą stronę, a przyjezdni spokojnie rozegrali akcję i doprowadzili do tie breaka. Którego zaczęli od efektownego ataku ze środka Kani, a chwilę później Masny pojedynczo zablokował… Fromma, który atakował z przechodzącej piłki w jastrzębskim zespole, niesamowicie grał Konarski, który w piątym secie przekroczył barierę 30 zdobytych punktów. Dwukrotny mistrz świata świetnie spisywał się w ataku i pomagał w bloku, dzięki czemu zrobiło się 5:3 dla gospodarzy. Ciągle jednak gospodarzom we znaki dawał się Masny, który na rozegraniu uciekał się do najbardziej wymyślnych, a co ważniejsze, skutecznych zagrań.

Ferreira zaatakował jednak w siatkę i zrobiło się 8:6 dla JW, a coraz lepiej na boisku czuł się debiutant Szalacha, który posłał asa. „Konar” tymczasem, atakiem ze skrzydła, dał swojej drużynie cztery „oczka” przewagi, a po kilku akcjach „punkt za punkt” zrobiło 14:10. Jastrzębianie tym razem wykorzystali już pierwszą piłkę meczową. Szalacha zatrzymał na środku Łukasza Swodczyka i swój debiut może uznać za bardzo udany. Statuetkę MVP spotkania, co zrozumiałe, otrzymał Dawid Konarski, który zdobył 33 punkty. Jastrzębianie w rywalizacji o brąz do trzech zwycięstw objęli prowadzenie 1:0. kolejny mecz w środę w Zawierciu.

Jastrzębski Węgiel – Aluron Virtu Warta Zawiercie (25:23, 25:17, 25:18, 26:28, 15:10)

Sędziowali Maciej Twardowski (Radowm) i Jacek Litwin (Kraków). Widzów 2200.

JW: Kampa, Lyneel, Hain, Konarski, Fromm, Gunia, Popiwczak (libero) oraz Bucki, Rusek, Wolański, Szalacha, Ferens. Trener Roberto SANTILLI.

WARTA: Masny, Waliński, Rejno, Malinowski, Ferreira, Gawryszewski, Koga (libero) oraz Dosanjh, Swoczyk, Żuk, Andrzejewski, Kania, Bociek, Semeniuk. Trener Mark LEBEDEW.

Przebieg meczu
I set: 8:10, 13:15, 20:19, 23:25.
II set: 10:4, 15:9, 20:14, 25:17.
III set: 10:6, 15:13, 20:14, 25:18.
IV set: 10:9, 12:15, 20:15, 24:25, 26:28.
V set: 5:3, 10:6, 15:10.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ