Pierwszoligowy komentarz „Sportu”. Zapach nowości

Duże powody do optymizmu mają kibice dwóch spadkowiczów. ŁKS i Arka przywitały się z pierwszą ligą z dużym przytupem, wygrywając 4:0 wyjazdowe mecze z drużynami, które raczej nie są typowane na outsiderów stawki.


O tym, że spadkowicze z ekstraklasy mogą nadawać ton rozgrywkom, słychać rok w rok, bo zawsze jest dyżurny kandydat do awansu o takim statusie.

Nieciecza, Miedź… W ostatnich sezonach sztuka szybkiego powrotu do elity powiodła się jednak tylko – i to w niesamowitych okolicznościach – Górnikowi Zabrze. Czy w Gdyni i Łodzi będzie spokojniej? Na pewno nie… w czerwonej części tego miasta. O ile dwaj pozostali beniaminkowie, Resovia i Łęczna, solidarnie powiedziały pierwszej lidze „dzień dobry” wynikiem 3:0, o tyle zawiódł (jak zwykle, chciałoby się rzec…) Widzew, zostając zdemolowany przez Radomiaka.

Niski ukłon przed jego trenerem Dariuszem Banasikiem, bo mimo że klub z Radomia z pewnością nie jest oazą spokoju, to wygląda na to, iż szkoleniowiec znów zbudował drużynę grającą ładny dla oka futbol i zdolną pokonać każdego.

Na inaugurację przekonał się o tym Widzew, który okazał się czarną owcą wśród beniaminków, tak jak Korona – wśród spadkowiczów. Jako jedyna nie wygrała, remis w Głogowie uratowała w samej końcówce, na papierze nie imponuje i jej kibice muszą nastawiać się na bardzo trudne chwile, które szczęśliwie będą mogli w pełni przeżywać z zespołem, bo Polsat rzutem na taśmę zafundował sympatykom I-ligowych zmagań prezent, ogłaszając w piątek, że transmitować będzie w internecie wszystkie mecze. Brawo.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus