„Plastik” wciąż to ma

To było zderzenie piłkarskich pokoleń – dwa gole dla Unii strzelił 43-letni Dariusz Pawlusiński, który przed pierwszym gwizdkiem serdecznie wyściskał się się z 38-letnim Tomaszem Wróblem, trenerem Rozwoju, znajomym z czasów rywalizacji na boiskach ekstraklasy.


Prezes katowickiego klubu, Sławomir Mogilan, ze zdziwieniem zauważył, że w składzie rywali jest ktoś starszy od niego… O czym zresztą tu mówić – gdyby syn Pawlusińskiego, 23-letni Dawid, grał w zespole gości, to byłby młodszy tylko od Piotra Barwińskiego. I to ledwie… o kilka miesięcy.

Nie było wcale pewne, czy „Plastik” tego dnia zagra. Po obozie gospodarzy krążyła wieść, że zaczęły go trapić problemy po wyjściu na trening w getrach wypranych wcześniej w jakimś specyfiku. Ostatecznie znajomy lekarz postawił 43-latka na nogi. To właśnie on otworzył wynik i to on strzelił kluczowego dla losów meczu gola.

Była 76 minuta, remis 1:1, katowicka młodzież łapała coraz większy wiatr w żagle, gdy turzanie wywalczyli rzut wolny 35 m od bramki. Nim został wykonany, sędzia – z uwagi na skwar – zarządził jeszcze przerwę na uzupełnienie płynów. „Plastik” złapał oddech i kropnął w „krótki” róg, zaskakując Oskara Cieślika. To po dwóch remisach utorowało beniaminkowi drogę do pierwszego w sezonie zwycięstwa.


Czytaj jeszcze: Szombierki tylko z punktem. Skuteczność, panowie!

Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby na… dawno już zaplanowanych wakacjach nie był podstawowy bramkarz Rozwoju, Bartosz Golik. Zastępujący go 17-latek nie spisywał się źle, ale w najważniejszym momencie drużynie nie pomógł.

– Zagraliśmy dobry mecz, nie powinniśmy tu przegrać. Przed pierwszym gwizdkiem padła teza „u siebie łapmy punkty, a na wyjazdach doświadczenie”. Coś w tym jest… Jest wiele dobrej gry, wiele jakości, ale jeśli na kolejnym wyjeździe traci się trzy bramki, to trudno wygrywać na poziomie IV ligi. Nie myśli się o podstawówce, będąc w liceum. To już nie jest piłka juniorska, a seniorska. Jeśli chcemy w niej uczestniczyć, musimy wymagać od siebie więcej – podkreślał trener Tomasz Wróbel.

Katowiczanie nie tylko ponieśli drugą z rzędu wyjazdową porażkę i pozostali z 3-punktowym dorobkiem, ale stracili też Krzysztofa Czenczka, który doznał urazu obojczyka. Cieszyć mogli się natomiast z pozyskania Kajetana Kunki.

19-letni środkowy obrońca grał w II-ligowym Rozwoju, a teraz wrócił na „stare śmieci” po półroczu spędzonym na wypożyczeniu w Górniku Zabrze. Wrócić może też środkowy pomocnik Olivier Lazar, kolejny z 19-latków doskonale pamiętający II-ligowe czasy klubu. Poprzedni sezon spędził w Ruchu Chorzów i Miedzi Legnica.


Unia Turza Śląska – Rozwój Katowice 3:2 (1:0)

Bramki: Dariusz Pawlusiński 28, 76 – wolny, Gaszka 82 – głową – Chwila 60, Woźniak 89 – głową.

UNIA: Cieśla – Krupiński, Staniczek, Kuczok, Mazur – Dariusz Pawlusiński, Gaszka (90+3. Szymiczek), Tront (67. Łyczko), Glenc – Musiolik (84. Sosna), Dawid Pawlusiński (87. Skrzyszowski). Trener Trener Marek HANZEL.

ROZWÓJ: Cieślik – Kunka, Barwiński (84. Czapla), Gasz (46. Skroch) – Kazek (79. Pietrowski), Zielonka, Ciszewski, Wroza (46. Czenczek, 57. Kaletka) – Gembicki, Woźniak, Chwila. Trener Tomasz WRÓBEL.

Sędziował Sebastian Buchta (Chybie). Mecz bez udziału publiczności (czerwony status powiatu wodzisławskiego). Żółta kartka Kazek.

Na zdjęciu: Dariusz Pawlusiński – może i stary, ale w IV lidze nadal jary. I to jak!

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus