Play-off PHL. Awans oczekiwany

Krakowska „armia zaciężna” okazała się lepsza od tej toruńskiej i frapująco zapowiada się półfinałowa konfrontacja „Pasów” z tyskimi obrońcami tytułu mistrzowskiego.

To była ciekawa konfrontacja drużyn mocno opartych na obcokrajowcach. Szkoła rosyjska (Energa Toruń), zajmująca po sezonie zasadniczym 3. lokatę, uległa armadzie czesko-zamorskiej. Tak więc Comarch Cracovia w półfinale zmierzy się z GKS-em Tychy. Będzie się działo!

Po ostatniej przegranej w Toruniu trener Rudolf Rohaczek nieco przemeblował formacje i liczył, że zyska na jakości. Owszem, gospodarze posiadali w I tercję inicjatywę i w dość szczęśliwych okolicznościach zdobyli prowadzenie.

Jegor Orłow, obrońca gości, w zupełnie niegroźnej sytuacji stracił krążek i Fin Taavi Tiala z bliskiej odległości trafił do siatki. Wydawało się, „Pasy” wykorzystają moment zamieszania w toruńskich szeregach, a tymczasem oni ruszyli do ataku i szukali swoich szans na zdobycie gola.

Początek II tercji był wręcz wymarzony, bowiem Orłow popisał się wręcz rewelacyjnym uderzeniem z niebieskiej linii i krążek wpadł w „okienko”. Dodało to animuszu gościom, którzy atakowali, a gospodarze byli zaskoczeni takim obrotem sprawy.

Goście wcale nie ustępowali „Pasom”, ale zgubiły ich kary. Najpierw Gleb Bondarenko za grę wysokim kijem otrzymał podwójną karę mniejszą i rosyjskich „torunian” kosztowało to sporo sił. Potem do boksu kar powędrował Paweł Nowożyłow i tę przewagę gospodarze już wykorzystali. Na 38 sek. przed końcem kary Rosjanina Jeremy Welsh dał gospodarzom kolejne prowadzenie.

Przyjezdni mile zaskoczyli, bowiem cały czas szukali szansy na doprowadzenie do remisu. W 33 min Erik Nemec miał okazję podwyższyć prowadzenie, ale stojąc przed pustą bramką nie potrafił skierować krążka do siatki.

Na początku trzeciej tercji Damian Kapica popisał się świetnym rajdem, podał do Jewgienija Sołowiowa i ten z łatwością zdobył trzeciego gola. W tym momencie goście już chyba stracili wiarę na odwrócenie losów tego widowiska. Wycofywali jednak bramkarza, co jednak przyniosło opłakane skutki.


COMARCH CRACOVIA – ENERGA TORUŃ 5:1 (1:0, 1:1, 3:0)

Stan rywalizacji 4-2

1:0 – Tiala (3:26), 1:1 – Orłow – Serguszkin – Nowożyłow (20:34), 2:1 – Welsch – Ignatowicz – Dudasz (30:13, w przewadze), 3:1 – Sołowiow – Kapica (45:20), 4:1 – Tiala (57:49, do pustej), 5:1 – Kapica (58:43, do pustej).

Sędziowali: Michał Baca i Patryk Pyrskała – Grzegorz Cudek i Mateusz Kucharewicz.

CRACOVIA: Pieriewozczikow; Ignatowicz – Dudasz (2+10), Doherty – Gutwald, Szaur – Gula, Kostromitn; Kapica (2) – Welsh – Sołowiow, Tiala – Nemec – Oksanen, Ferrara – Goodwin (4) – Murphy, Csamango – Jeżek – Brynkus, Kamiński. Trener Rudolf ROHACZEK.

ENERGA: Svensson; Orłow – Kozłow (2), Jaworski – Szkodienko (2+10), Gusevas – Smirnow, Podsiadło; Serguszkin – Fieofanow – Nowożyłow (2), Szabanow – Czawanczikow – Bondaruk (4), Osipow – Rożkow – Elomaa, Dołęga – M. Kalinowski – Jaakola, Olszewski. Trener Jurij CZUCH.
Kary: Cracovia – 18 min, Energa – 20 min.


Na zdjęciu: Comarch Cracovia na własnym lodzie zapewniła sobie awans do półfinału.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus