Po meczu z Legią wątpliwości nie brakuje

Choć od meczu z Legią w Warszawie mijają kolejne dni, to jednak echa spotkania w stolicy nie milkną. Wszystko za sprawą kontrowersji sędziowskich. Już wiemy na pewno, że gliwicki klub będzie walczył o anulowanie kartki dla Jakuba Czerwińskiego.

Przypomnijmy, że środkowy obrońca Piasta otrzymał napomnienie od arbitra w 48 minucie za rzekomy faul na Dominiku Nagy’m. Rzekomy, bo w śląskiej drużynie panuje przekonania nie tylko, że kartki nie powinno być, ale że w ogóle w tej sytuacji można było nie dopatrzyć się przewinienia stopera drużyny z Gliwic.

Kartka dla Czerwińskiego jest o tyle istotna, że jest to jego czwarte napomnienie w tym sezonie, co oznacza pauzę w piątkowym meczu przy Okrzei z Jagiellonią. Nie trzeba przypominać, jak ważnym ogniwem drużyny trenera Waldemara Fornalika jest obrońca pozyskany tego lata z Legii. W Piaście liczą na pozytywne rozpatrzenie wniosku, bo nie jest to jedyne ich zmartwienie przed ostatnim tegorocznym spotkaniem.

Pod dużym znakiem zapytania stoi występ Tomasza Jodłowca. 33-letni defensywny pomocnik urazu mięśnia nabawił się zaraz na początku spotkania w Warszawie. Po interwencji lekarzy „Jodła” próbował kontynuować grę, ale ostatecznie w 12 minucie został zastąpiony przez Patryka Sokołowskiego.

Pierwsza diagnoza mówiła o naciągnięciu, ale sam zawodnik odczuwał spory dyskomfort. Piłkarz czeka na wyniki badań, ale czasu na odpoczynek nie zostało zbyt wiele. Być może Jodłowcowi nie będzie dane zagrać w meczu Piasta, który może być nawet jego ostatnim w gliwickim klubie. Kończy się bowiem jego wypożyczenie z Legii do gliwickiego klubu i teoretycznie od stycznia „Jodła” przygotowania powinien zacząć w stolicy.

– Rozmawialiśmy z Legią, ale w tym momencie to oni decydują. Czekamy na ich odpowiedź. My chcemy, żeby Tomek został z nami i będziemy się starali porozumieć w tej sprawie. Mam nadzieję, że w niedługim czasie jego sytuacja się wyjaśni – mówi nam dyrektor sportowy Piasta, Bogdan Wilk.

 

Na zdjęciu: Piast ma problemy. Nietęga mina Tomasza Jodłowca mówi wszystko. Nie tak wyobrażał sobie ostatnie mecze w tym roku.