Po ulicach nie chodzą niedźwiedzie

Michał ZICHLARZ: Kto jest faworytem niedzielnego finału mistrzostw świata Chorwacja – Francja?
Dinijar BILALETDINOW: – Wydaje się, że Francuzi. W ich reprezentacji aż roi się od świetnych zawodników, którzy grają w wielkich klubach. Mają też przewagę w tym, że Chorwaci mają w nogach trzy kolejne dogrywki na każdym etapie pucharowej rywalizacji w mundialu, plus jeden dodatkowy dzień wolnego więcej niż ich rywal. Tak, że reprezentacja Francji jest na pewno w lepszej wyjściowej pozycji.

A jak oceni pan wyniki półfinałowych rozstrzygnięć?
Dinijar BILALETDINOW: – No cóż, nikt nie oczekiwał, że w decydującej fazie nie znajdą się takie reprezentacje, jak Niemcy, Argentyna czy Brazylia. Przez to jednak, że było tyle niespodziewanych rozstrzygnięć, turniej okazał się bardzo interesujący. Uważam, że to dobrze dla futbolu i jego przyszłości, że w decydującej rozgrywce jest taki mały kraj jak Chorwacja. To pokazuje się, że piłka się rozwija, że te mniejsze piłkarskie nacje znalazły i mają sposób na to, żeby rywalizować z tymi najmocniejszymi, żeby z nimi wygrywać.

Jak ocenia pan mundial rozgrywany w pana kraju?
Dinijar BILALETDINOW: – Wszystko przebiega tak jak to zostało ustalone. Nie ma żadnych problemów czyli tak, jak na każdej dużej imprezie. Na pewno dla Rosji to świetne doświadczenie móc zorganizować tak wielkie wydarzenie, jak piłkarskie mistrzostwa świata. Gościmy wielu kibiców z całego świata, którzy przyjechali do nas po raz pierwszy w życiu. Widzą, jak to u nas wygląda, że po ulicach nie spacerują niedźwiedzie (śmiech), że wszystko normalnie funkcjonuje. To duża wartość.

Fot. PressFocus

Coś pana zaskoczyło jeżeli chodzi o organizację?
Dinijar BILALETDINOW: – Mamy już doświadczenie przy organizacji takich imprez, myślę tutaj o zimowych igrzyskach w Soczi. Teraz może jest o tyle inaczej, że przyjechało jeszcze więcej fanów i to rzeczywiście z całego świata, z obu Ameryk, z Azji czy z Afryki. To szczególnie dodaje kolorytu. Nie mówię już o samej Moskwie, ale o wszystkich innych dziesięciu miastach, które gościły tłumy kibiców. Bez nich na pewno nie byłoby to to samo, byłoby nudno, a tak tyle się działo i było tak wesoło na czym wszyscy skorzystali.

Miał pan okazję być na jakimś mundialowym spotkaniu?
Dinijar BILALETDINOW: – Nie ze względu na obowiązki. Za kilka dni czeka nas mecz w pucharowych rozgrywkach. Mam swojej obowiązki w klubie, tak że mistrzostwa śledzę siedząc przed telewizorem.

A jak oceni pan występ reprezentacji Rosji?
Dinijar BILALETDINOW: – Pokonanie w grupowych rozgrywkach Arabii Saudyjskiej czy Egiptu nie było jakimś zaskoczeniem, bo można się było spodziewać, że akurat z tymi reprezentacjami wygramy. Na pewno niespodzianką było pokonanie w drugiej rundzie Hiszpanii. Drużyna była ustawiona defensywnie i bazowała na kontrataku. Jak widać przyniosło to rezultaty, choć w karnych z hiszpańską jedenastka, to była loteria i różnie mogło się skończyć.

Drużyna prowadzona przez Stanisława Czerczesowa jest mocniejsza od tej, w której pan występował w 2008 roku, awansując do półfinału Euro?
Dinijar BILALETDINOW: – To inny czas i inny turniej. My graliśmy zupełnie inaczej, bardziej agresywniej i bardziej ofensywnie. Trzeba też pamiętać, że ten zespół nie miał za sobą eliminacji. My je mieliśmy. Ciężko jednak odpowiedzieć na pytanie, który zespół był mocniejszy czy ten sprzed 10 lat czy ten obecny.

A jak skomentuje pan występ reprezentacji polski na rosyjskim mundialu?
Dinijar BILALETDINOW: – Myślałem, że będziecie w grupie tych, którzy awansują do kolejnej fazy mistrzostw. Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czemu tak się nie stało i co było tego przyczyną, ale coś było nie tak z przygotowaniem fizycznym waszej drużyny. Piłkarzom brakowało szybkości i świeżości. Widać to było na przykładzie waszej największej gwiazdy Lewandowskiego. Macie dobrych piłkarzy, ale ten turniej wam nie wyszedł.

Mistrzostwa świata pomogą rosyjskiej piłce w rozwoju?
Dinijar BILALETDINOW: – Mam nadzieję, że tak. Mamy wielkie i piękne stadiony, teraz trzeba jednak tego, żeby grały na nich też wielkie kluby, tymczasem w czterech miejscach, gdzie są te nowoczesne obiekty, są zespoły które grają na zaledwie drugim poziomie rozgrywkowym. To jest problem. Na pewno ta piłkarska infrastruktura dalej powinna się rozwijać, a myślę tutaj o tym niższym szczeblu. Dużym plusem jest to, że po tych mistrzostwach do klubów zgłosi się pewnie wielu chłopców, z których za kilka lat mogą być dobrzy zawodnicy.