Bida z nędzą. Napastnik pilnie poszukiwany!

Z jego transferem kibice w Bielsku-Białej wiązali największe nadzieje, ale w żadnym z czterech przedsezonowych sparingów Bartosz Bida nie wpisał się na listę strzelców.


Pierwszym transferem ogłoszonym przez Podbeskidzie był właśnie 22-latek. Bida miał oferty z innych zespół zaplecza ekstraklasy, ale był zdecydowany, by trafić właśnie pod Klimczok. Wybiegał w wyjściowym składzie we wszystkich czterech letnich sparingach, ale do siatki trafił tylko w meczu z Wisłą Płock, w dodatku… sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. Nic dziwnego, że kibice głośno zaczęli się zastanawiać, czy niski i dynamiczny zawodnik to dobry pomysł na pozycji napastnika w momentami silnej i fizycznej pierwszej lidze.

Temat nowego snajpera w trakcie wtorkowej konferencji wywołał prezes Bogdan Kłys, który mówił, że klub aktywnie szuka trzeciego piłkarz na tę pozycję. O rywalizacji na szpicy i potrzebie aklimatyzacja mówił też dyrektor sportowy Sławomir Cienciała. – Mamy Bartosza i Lio (Abate – przyp. red.). Oni dają jakość, pracują, ale musimy im dać trochę cierpliwości. Dołączyli do nas, aklimatyzują się. Przypomnę transfer, który zrobiliśmy przed awansem: Marko Roginić, na którego czekaliśmy, a potem pomógł nam wejść do ekstraklasy. Proszę o cierpliwość – apelował Cienciała.


Czytaj więcej o I lidze


Bartosz Bida – najlepiej na szpicy

Chorwacki napastnik w trakcie pierwszej rundy rozegrał dziesięć spotkań i nie zdobył żadnej bramki. W kolejnym sezonie nie tylko był skuteczny i strzelił 11 goli. Dołożył też siedem asyst i walnie pomógł w awansie do ekstraklasy. Czy tak samo potoczą się losy Bidy? W trakcie czterech sezonów w Jagiellonii Białystok zdobył łącznie tylko dziesięć goli i najczęściej występował jako ofensywny pomocnik. W kwietniu w rozmowie z TVP Sport Bartosz Bida żalił się, że w klubie nie ma „swojej pozycji”.

– Trenerzy po prostu wystawiali mnie na prawie każdej ofensywnej pozycji na boisku. Występowałem na szpicy, za napastnikiem, na obu skrzydłach. A ja najlepiej czuję się jako napastnik, tam zawsze byłem skuteczny, lubię i czuję grę na linii spalonego. To główne powody. Zawsze, gdy łapałem rytm gry na jakiejś pozycji, to bywałem później przerzucany w inne miejsce. Nie pomagało temu też tak częste zmienianie trenerów w klubie. Przychodzili nowi i musieli bliżej poznać drużynę. Cały proces zaczynał się od nowa. Łapałem rytm i bywałem przerzucany – mówił 22-latek.

Wzrost i siła

Problemu braku pozycji jak na razie nie ma w Podbeskidziu. Od początku sprowadzany był z myślą, by zastąpić Kamila Bilińskiego i w sparingach grał tylko na pozycji nr 9. Bida na pewno dostanie szansę w pierwszym kolejkach. Jego rywal do gry, Lionel Abate, w pierwszej lidze dostał tylko siedem minut. W meczu z Ruchem Chorzów (0:1) na murawę wpuścił go Dariusz Kołodziej, który przez moment jako tymczasowy trener prowadził „Górali”, gdy klub zwolnił Mirosława Smyłę. Drugim występem był mecz Pucharu Polski z Lechią Zielona Góra. Bramka Kameruńczyka przedłużyła nadzieję Podbeskidzia na awans do kolejnej rundy i doprowadziła do dogrywki. 23-latek jesienią najczęściej grał w czwartoligowych rezerwach, a wiosną zdobył dziesięć goli w trzeciej lidze w Wiśle Sandomierz.

Profil poszukiwanego napastnika do rywalizacji z Bidą i Abate w trakcie konferencji zdradził dyrektor Cienciała. – Szukamy kogoś ze wzrostem i siłą, żeby przenieść ciężar gry na wyższego napastnika i żeby nasi szybcy skrzydłowi mieli więcej miejsca dla siebie. Musi to być zawodnik grający dobrze głową i tyłem do bramki – powiedział.

(Bak)


Fot. Michał Kość/Press Focus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.