Podbeskidzie Bielsko-Biała -Warta Poznań. Triumf nieoczekiwany

Warta wywiozła z Bielska-Białej trzy punkty, choć – szczególnie po przerwie – wcale się na to nie zanosiło.


Trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede, wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Do jednej roszady został jednak zmuszony przez okoliczności. Nie mógł w dzisiejszym spotkaniu wystąpić Kornle Osyra, członek zespołu, który tuż przed przerwą reprezentacyjną pokonał 1:0 Stal Mielec. Środkowy obrońca doznał bowiem w tamtym spotkaniu urazu stawu skokowego i wypadł z gry do końca roku. W jego miejsce, w wyjściowym składzie „górali”, pojawił się Alekdander Komor, który stworzył parę środkowych obrońców z Dmytro Baszłajem. Zdecydowanie większe wyzwania stanęły przed dzisiejszym spotkaniem przed obliczem trenera Warty, Piotra Tworka. Przypomnijmy, że zespół z Poznania mierzył się z koronawirusem. I choć nie podano nazwisk zakażonych zawodników, to nie sposób było nie zauważyć, że drużyna ze stolicy Wielkopolski nie wyszła na mecz w optymalnym zestawieniu. Mało tego. Na ławce rezerwowych znalazło się miejsce tylko dla sześciu piłkarzy.

Błąd Leszczyńskiego

Pierwsza połowa spotkania nie przyniosła, praktycznie, żadnych emocji. Grano od pola karnego do pola karnego. Początek meczu należał do bielszczan, ale nic z tego nie wynikło. Jeden, niecelny strzał zza pola karnego, w wykonaniu Filipa Laskowskiego to było wszystko, na co stać było gospodarzy. W miarę upływu czasu inicjatywę zyskali przyjezdni, ale jedyny celny strzał przed przerwą, w wykonaniu Mariusza Rybickiego, bardzo pewnie złapał Rafał Leszczyński. Który, pod nieobecność w wyjściowym ustawieniu Łukasza Sierpiny, założył kapitańską opaskę. „Sierpik” stosunkowo szybko jednak musiał podnieść się z ławki rezerwowych. Bo mięśniowego urazu doznał Karol Danielak, który w 34. minucie meczu musiał opuścić boisko. Zastąpi go właśnie Sierpina, ale nie miało to większego wpływu na przebieg wydarzeń.

Warta, szczególnie pod koniec pierwszej odsłony spotkania, zyskała przewagę. A udokumentowała ją tuż po przerwie. Podbeskidzie chyba zapomniało o tym, że wyszło z szatni, a goście to wykorzystali. Lewym skrzydłem urwał się Jakub Kuzdra, który dostarczył następnie piłkę w pole karne. Wprost do Mateusza Kuzimskiego, który, bez zastanowienia, zdecydował się na strzał lewą nogą. Wydawało się, że z tym niezbyt precyzyjnym, dodajmy, uderzeniem, Rafał Leszczyński powinien sobie poradzić. Golkiper Podbeskidzia miał piłkę na rękach, ale nie zdołał skutecznie interweniować i Warta objęła prowadzenie. Zawodnik, który zaczął mecz w roli kapitana Podbeskidzia, popełnił błąd. Trzeba jednak podkreślić, że w sytuacji, po której wpuścił gola, opaska kapitańska mu już nie ciążyła na ramieniu, bo w przerwie oddał ją Łukaszowi Sierpinie.

Pudło z czterech metrów

Prawowity kapitan bielskiego zespołu musiał wziąć sprawy w swoje ręce i zrobił to, co do niego należało. Kiedy otrzymał piłkę i miał przed sobą tylko jednego obrońcę postanowił zatańczyć, w swoim stylu, przed obliczem rywala. A następnie zdecydował się na strzał. Nie było to nadzwyczaj groźne uderzenie, ale źle zachował się bramkarz Warty, grający po raz pierwszy w tym sezonie, Daniel Bielica. 21-latek nie zdołał opanować futbolówki, która spadła pod nogi Maksymiliana Sitka. Młodzieżowiec, który na placu gry pojawił się zaledwie cztery minuty wcześniej, nie miał wyjścia i strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Przypomnijmy, że gracz ten na najwyższym poziomie rozgrywkowym w naszym kraju debiutował w tym sezonie, kiedy to pojawił się – z ławki – w meczu przeciwko Jagiellonii Białystok. Z Rakowem Częstochowa wyszedł już w podstawowym składzie, ale został sfaulowany przez Macieja Wilusza i pauzował przez miesiąc.

Niedługo po golu Sitek mógł wpisać się na listę strzelców po raz drugi, ale został zablokowany. Generalnie po wyrównującym trafieniu Podbeskidzie zaczęło grać lepiej i dążyło do tego, aby zdobyć kolejną bramkę. Idealną okazję miał ku temu Kamil Biliński, który – po zagraniu Michała Rzuchowskiego – z czterech metrów trafił w poprzeczkę. Im bliżej było do końca spotkania, tym jaśniało, że ten zespół, który zdobędzie gola, wygra mecz. I tak się właśnie stało, tylko, że zwycięską drużyną, nieoczekiwanie, okazała się Warta. Łukasz Trałka dośrodkował z rzutu rożnego, Adrian Laskowski przedłużył piłkę głową, a piłkę do bramki skierował Mateusz Kupczak.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Warta Poznań 1:2 (0:0)

0:1 – Kuzimski, 47 min (asysta Kuzdra), 1:1 – Sitek, 58 min (bez asysty), 1:2 – Kupczak, 86 min (asysta A. Laskowski)

Podbeskidzie: Rafał Leszczyński – Filip Modelski, Aleksander Komor, Dmytro Baszłaj, Kacper Gach – Filip Laskowski (54. Maksymilian Sitek), Rafał Figiel (78. Ivan Martin), Tomasz Nowak, Michał Rzuchowski, Karol Danielak (34. Łukasz Sierpina) – Kamil Biliński.

Warta: Daniel Bielica – Jan Grzesik (76. Mateusz Spychała), Robert Ivanov, Aleks Ławniczak, Jakub Kuzdra – Mario Rodriguez (76. Gracjan Jaroch), Mateusz Kupczak, Robert Janicki (62. Łukasz Trałka), Adrian Laskowski, Mariusz Rybicki (70. Kajetan Szmyt) – Mateusz Kuzimski.


Na zdjęciu: Ciekawy, szczególnie w drugiej połowie, mecz w Bielsku-Białej przyniósł komplet punktów gościom z Poznania.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus