Miedź Legnica. Szachy na remis

„Miedzianka” nie potrafi przełamać „kompleksu” własnego boiska – nie wygrała trzeciego meczu z rzędu.


W pojedynku przeciwko Puszczy Niepołomice w składzie „Miedzianki” ponownie pojawił się Joan Roman. 27-letni Hiszpan z powodu kontuzji opuścił trzy wcześniejsze potyczki, z Radomiakiem, Chrobrym Głogów i GKS-em 1962 Jastrzębie. To właśnie on zdobył jedynego gola dla swojej drużyny w tym spotkaniu. W 50 minucie gospodarze przeprowadzili błyskawiczny kontratak, Kamil Zapolnik obsłużył znajdującego się przed polem karnym Puszczy Romana. Ten oddał strzał na bramkę rywali, piłka po drodze odbiła się od jednego z interweniujących piłkarzy gości i myląc bramkarza Gabriela Kobylaka zatrzymała się w siatce. Legniczanie długo nie nacieszyli się prowadzeniem, bo po dośrodkowaniu z rzutu rożnego…  Michał Czarny głową umieścił futbolówkę w bramce gospodarzy. W 69 minucie bramkarz Miedzi Mateusz Hewelt uratował skórę kolegom, wychodząc zwycięsko z pojedynku z Hubertem Tomalskim, który przeprowadził solową akcję. W końcówce spotkania Kobylak obronił strzał Romana z rzutu wolnego i na tym zakończyły się okazje bramkowe w piątkowym pojedynku. – czujemy duży niedosyt – powiedział po zakończeniu meczu napastnik „Miedzianki”, Krzysztof Drzazga. – Uważam, że z gry byliśmy lepszym zespołem. Po raz kolejny bramka stracona po stałym fragmencie. W II połowie były sytuacje, które mogliśmy wykorzystać. Kolejny mecz u siebie zremisowaliśmy.

– Ten mecz miał dwie odsłony – stwierdził na konferencji prasowej trener Puszczy, Tomasz Tułacz. – Do przerwy były piłkarskie szachy. Mam troszeczkę niedosytu, bo zagraliśmy zbyt pasywnie. Mieliśmy swój pomysł, ale nie taki. Oczywiście tu była taktyka ponad jakość, czy euforyczność w graniu. Ale trzeba też obiektywnie przyznać, że żadna z drużyn nie stworzyła sobie sytuacji do zdobycia gola. Przewaga w operowaniu piłki była przy Miedzi. W II połowie mecz otworzyła strzelona przez gospodarzy bramka po kontrze. Wtedy zaczęliśmy grać swoje, podejmować ryzyko, dłużej operować piłką. Z tego się zrodził stały fragment, wytrenowany wczoraj, rozwiązanie, które dzisiaj się sprawdziło. To podwójna satysfakcja. Wywieźliśmy punkt z bardzo trudnego terenu, kosztem zespołu, który aspiruje do miana drużyny walczącej o wyższe cele. Zespołu, którego stadion i infrastruktura mówią, że ekstraklasa śmiało tu może być. Chwała chłopakom, że nie złożyli broni przed meczem i powalczyli, mimo, że nie do końca wszystko się nam tak sprawdzało jak sobie zakładaliśmy przed meczem. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy zrobić coś jeszcze, ale trzeba przyznać, że Miedź również miała swoje sytuacje. Myślę, że 1:1 nie krzywdzi żadnej z drużyn.

Biorąc pod uwagę sposób gry rywala, myślę, że rozegraliśmy to spotkanie dobrze – powiedział trener Miedzi, Jarosław Skrobacz. – Niestety, nie ustrzegliśmy się błędów. Kolejna strata gola po stałym fragmencie gry. To już nas chyba prześladuje, chociaż robimy wszystko, tłumaczymy sobie, pokazujemy, na każdy sposób próbujemy temu zapobiec. Muszę podziękować zespołowi za ambicję, wybieganie tego meczu i to, że dążyliśmy do samego końca do zwycięstwa. Wiedzieliśmy o tym, że zespół Puszczy jest bardzo groźny po przejęciu piłki, dlatego musieliśmy do minimum ograniczyć ryzyko straty w środku pola. Brakowało nam zimnej krwi, zdecydowania, wejścia w pole karne. Ubolewamy nad tym, że nie wygraliśmy kolejnego meczu na własnym boisku.


Na zdjęciu: Joan Roman zdobył jedynego gola dla Miedzi w piątkowej potyczce z Puszczą Niepołomice.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus