Wróci silniejszy?

Tomas Huk tej wiosny nie pomagał drużynie na boisku, a nawet w całym sezonie, bo od lipca 2022 roku robi wszystko, by wrócić w ogóle do gry. Słowacki obrońca jest tego bliski.


Gdy doznaje się poważnej kontuzji kolana w momencie, gdy ma się najlepszy okres w danym klubie, to… można się załamać. Taki „zjazd” mentalny przeżył Tomas Huk, który w lipcowym sparingu z Polonią Bytom doznał kontuzji kolana.

Zamknięty temat

Jej efekty odczuwa po dziś dzień, bo dopiero całkiem niedawno otrzymał od lekarzy zielone światło na powrót do treningów z pełnym obciążeniem. Do tej pory długimi tygodniami zajmowało mu rehabilitowanie operowanego kolana.

– Dziesięć dni po urazie przeszedłem operację. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, a można powiedzieć, że nawet lepiej. Byliśmy z tego wszyscy bardzo zadowoleni i już teraz czuję, że wszystko jest w porządku, ale wolimy jeszcze dmuchać na zimne. Dużo pracowałem z naszym trenerem przygotowania fizycznego, Tomkiem Strancem. Na początku działałem nad górnymi partiami mięśni, ale z czasem zacząłem wykonywać ćwiczenia, które nie obciążały kontuzjowanego kolana, ale pozwoliły pobudzić pozostałe włókna mięśniowe. Więcej czasu spędziłem u fizjoterapeutów, ale z czasem wykonywałem coraz więcej ćwiczeń, które być może nie wyglądały jak typowa praca na siłowni, ale bardzo mi pomogły – opowiada środkowy obrońca.

Mógł liczyć na wsparcie

To była tak naprawdę jego druga poważna kontuzja w karierze. W dodatku na świat przyszła jego córka, więc jego psychika nie ucierpiała aż tak mocno, jak za pierwszym razem.

– Miałem już pewne doświadczenie i wiedziałem jak trzeba przygotować głowę. Znacznie gorzej radziłem sobie podczas tego pierwszego urazu. W przypadkach takich dłuższych kontuzji najważniejsze jest odpowiednie nastawienie. Otrzymałem duże wsparcie od zespołu i sztabu, które bardzo mi pomogło – stwierdza Huk.

– Staram się już wyrzucić te wydarzenie z głowy, ale jeszcze dobrze je pamiętam. To rzeczywiście było bardzo pechowe, ale takie rzeczy w piłce się zdarzają. Na szczęście ten jeden z najtrudniejszych momentów w mojej karierze mam za sobą. Teraz koncentruję się już na przyszłości – dodaje Słowak.

Konkurencja nie śpi

W momencie doznania kontuzji Huk był pewniakiem do gry w wyjściowym składzie gliwiczan. Jego forma była bardzo wysoka. Zdaniem wielu ekspertów, to był jego najlepszy czas, od lata 2019 roku, gdy dołączył do Piasta z DAC 1904 Dunajska Streda. Teraz trudno wyrokować o jego notowaniach i miejscu w hierarchii środkowych obrońców. Po pierwsze dlatego, że nie wiadomo w jakiej będzie formie i jak wypadnie w meczach kontrolnych przed kolejnym sezonie. Po drugie, obecnie pewniakami są Jakub Czerwiński i Ariel Mosór. Ten drugi co prawda latem może odejść, gdyż wiele zagranicznych klubów interesuje się młodzieżowym reprezentantem Polski. Trener Aleksandar Vuković w odwodzie ma innych stoperów: Miguela Munoza i Constantina Reinera. Z Hiszpanem gliwiczanie niedawno przedłużyli kontrakt, co jest jasnym sygnałem, że na niego się liczy przy Okrzei. Dla Huka to oczywiste znaki, że będzie musiał sporo udowodnić pomiędzy sezonami, jeśli znów chce być ważną postacią Piasta. Inną kwestią jest jakim ustawieniem w defensywie grać będą częściej gliwiczanie?

– Najlepiej mi się gra jak jesteśmy jednością z drużyną. Nieważne czy będzie to formacja z czwórką lub trójką obrońców. Grałem zarówno w jednym, jak i drugim systemie i nie odczuwałem wielkiej różnicy. Trener Aleksandar Vuković po przyjściu do Piasta chciał coś zmienić i zmodyfikował system gry po meczach, które niezbyt dobrze nam wyszły. Myślę, że to dobrze na nas podziałało i idziemy w dobrym kierunku – odpowiada dyplomatycznie 28-latek.


Na zdjęciu: Tomas Huk marzy o ponownej grze w gliwickich barwach.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus