Super-rezerwowy ratuje Koreę Południową!

Hwang Hee-Chan w doliczonym czasie gry dał awans Koreańczykom do fazy pucharowej mundialu.


Portugalczycy do piątkowego spotkania podchodzili ze sporą rezerwą. Mieli oni w końcu komfort, w postaci awansu do fazy pucharowej mundialu. Koreańczycy także mieli na niego ochotę, jednak ich sytuacja była bardziej skomplikowana. Kluczem było zwycięstwo nad Cristiano Ronaldo i spółką. Ponadto musieli liczyć na to, że wynik spotkania Ghana-Urugwaj także ułoży się dla nich pozytywnie. Koreańczycy musieli dodatkowo radzić sobie bez swojego trenera Paulo Bento, który w poprzednim spotkaniu otrzymał czerwoną kartkę.

Nie potrafił trafić

Portugalczycy mieli jednak pewien mały cel do spełnienia. Cristiano Ronaldo mógł już w starciu z Koreą zostać najlepszym strzelcem swojej kadry w historii mundiali. Do niego potrzebował trzech bramek. Miał jednak sporo pecha. W pierwszej odsłonie rywalizacji nie potrafił pokonać Kim Seung-Gyu. Zupełnie inaczej było w przypadku Ricardo Horty. 28-letni obrońca Bragi, podobnie jak kilku jego kolegów, zagrało pierwszy mecz na turnieju w Katarze. Ten jednak zapisał na swoim koncie trafienie. Asystował mu inny „debiutant” – Diogo Dalot.

Piłkarz Manchesteru United dograł piłkę po ziemi w pole karne, a Horta umieścił ją w siatce już w piątej minucie. Zespół koreański, prowadzony przez Sergio Costę, w zastępstwie za Bento, był więc w sytuacji co najmniej złej, jak nie dramatycznej. Teraz musieli zacząć strzelać. Mimo to dalej zawzięcie trzymali się gry defensywnej i ograniczali się do kontrataków i ciekawych zagrań ze stałych fragmentów gry. Jeden z nich zakończył się golem Kima Jin-Sua, jednak arbiter Facundo Tello bramki nie uznał – winny był spalony.

Gol nie wystarczył

Co się odwlecze, to nie uciecze. Kilka minut po nieuznanym trafieniu Jin-Sua jego kolega z linii defensywnej, Kim Young-Gwon wykorzystał zamieszanie w polu karnym Portugalii i pokonał Diogo Costę. W ten sposób Koreańczycy znów dali sobie nadzieję na sukces. Ronaldo i spółka mieli jednak inne plany. Ruszyli na zespół z Azji ze zdwojoną siłą. Cóż z tego, skoro Seung-Gyu bronił wszystko. Ronaldo wściekał się raz po raz, jednak nie pomagało to w zakończeniu spotkania pozytywnie. Swojego wyniku nie poprawił – w 65 minucie opuścił murawę decyzją Fernando Santosa.

Jego najtrudniejszy przeciwnik na murawie, Heung-Min Son, jako kapitan Korei dawał za to kolejne sygnały do ataku. Rozegrał choćby bardzo dobrą akcję z Hwang In-Beomem. Jego strzał odbił jednak Costa. Koreańczycy w doliczonym czasie gry jednak dopięli swego. Son ruszył z atakiem i dograł do Hee-Chan Hwanga. Ten skierował piłkę do bramki Costy i dał prowadzenie Korei. Ostatni gwizdek nie zakończył jednak emocji. Son i koledzy czekali na sygnał z drugiego stadionu, gdzie równolegle grał Urugwaj z Ghaną. Jeden gol mógł zadecydować o być, albo nie być zespołu z Azji na turnieju. Ten ostatecznie nie padł, a Korea eksplodowała z radości.


Korea Południowa – Portugalia 2:1 (1:1)

0:1 – Horta, 5 min, 1:1 – Yound-Gwon, 27 min, 2:1 – Hee-Chan, 90+1 min

KOREA: Seung-Gyu – Jin-Su, Young-Gwon (81. Jun-Ho), Kyung-Won, Moon-Hwan – Kwang-In (81. Ui-Jo), Woo-Young, In-Beom – Heung-Min, Gue-Sung (90+3. Yu-Min), Jae-Sung (66. Hee-Chan). Trener: Sergio COSTA.

PORTUGALIA: Costa – Dalot, Pepe, A. Silva, Cancelo – Horta, Matheus Nunes (65. Palhina), Neves (65. Leao), Vitinha (82. W. Carvalho), Joao Mario (82. Bernardo Silva) – Ronaldo (65. Andrezinho). Trener: Fernando SANTOS.

Sędziował: Facundo Tello (Argentyna). Widzów: 44097. Żółte kartki: Kwang-In


Na zdjęciu: Korea Południowa w doliczonym czasie gry zapewniła sobie udział w 1/8 finału mistrzostw świata.

Fot. Grzegorz Wajda