Podniesione głowy

Taką Odrę chciałbym widzieć w kolejnych meczach – mówi o remisie z Arką Gdynia szkoleniowiec opolan Adam Nocoń.


Remisem z Arką Gdynia (1:1) opolanie przywitali się w niedzielny wieczór z własną publicznością, przed którą zagrali pierwszy raz w tym roku. – Taką Odrę chciałbym widzieć w kolejnych meczach mówi trener Adam Nocoń. – Właśnie tak walczącą, tak biegającą. Nie tylko była walka, pressing, ale też mój zespół dobrze grał w piłkę. Dobrze było oglądać drużynę grającą tak konsekwentnie. Futbol ma jednak to do siebie, że jedna chwila może wszystko odwrócić. Mogliśmy ten mecz przegrać, w liczebnej przewadze Arka była w stanie sprawić, że sytuacja byłaby dla nas bardziej bolesna, a przegrać po tak dobrej grze byłoby naprawdę szkoda.

Duży niedosyt

W niedzielę ta chwila, która odwróciła wszystko, miała miejsce między 52 a 55 minutą. Stoper Łukasz Kędziora, zastępujący pauzującego za kartki Piotra Żemłę, najpierw sprokurował karnego, z którego przegrywająca do przerwy Arka wyrównała za sprawą Huberta Adamczyka, a następnie tenże Kędziora ujrzał czerwoną kartkę.

– Czerwona kartka była najważniejsza – zaznacza Nocoń. – Karny? Trudno, popełniliśmy błąd, ale jeszcze nic się nie działo. Na pewno byliśmy w stanie wygrać, jeśli gralibyśmy tak, jak w pierwszej połowie. Po czerwonej kartce niestety trzeba było walczyć o remis, czekać na jakiś stały fragment, atak szybki. Nic się nie działo po obu stronach. Szczelnie się broniliśmy, przeciwnik nie pozwalał nam na kontry, a przy stałych fragmentach nie byliśmy już tak precyzyjni jak w pierwszej połowie. Ona toczyła się pod nasze dyktando, stwarzaliśmy sytuacje, dośrodkowywaliśmy, po jednym ze stałych fragmentów padła ładna bramka. Gra była płynna, ofensywna, w obronie radziliśmy sobie, co jest trudne, bo Arka to zespół mający duży ofensywny potencjał.

Czuję niedosyt, bo czerwona kartka odwróciła całą taktykę i rozwój wydarzeń na boisku, a graliśmy dobry mecz, w którym nikt nawet nie nadawał się do zmiany. Wszyscy grali na dobrym poziomie, dlatego nie chciałem robić zmian na siłę. Niekiedy trzeba poczekać, każdy wykonywał swoje zadania na boisku, a w końcówce trzeba było się skupić, by czegoś nie popsuć, bo tego meczu nie wolno było przegrać. Musimy wygrywać, zdobywać punkty, bo wiadomo, że walczymy o utrzymanie. Po niedzielnym spotkaniu, z dobrym przeciwnikiem, możemy chodzić z podniesionymi głowami.

Poprawić się przy Oleskiej

Opolanie po 24 kolejkach mają na koncie 23 punkty i z 1 „oczkiem” przewagi nad Sandecją Nowy Sącz, która odżyła po przyjściu Tomasza Kafarskiego, plasują się tuż nad stefą spadkową. Na takie położenie w sporej mierze wpływa kiepska postawa w domowych meczach. Odra wygrała tylko 2 z 12, 3 zremisowała, a aż 7 przegrała, dlatego być może podział punktów i dobra postawa z gdynianami jest prognostykiem, że przy Oleskiej zacznie w końcu spisywać się lepiej.
– Na mecz z Arką przyszło sporo ludzi, był fajny doping, zresztą ja zawsze jako trener lubiłem do Opola przyjeżdżać. Jest klimat, zwłaszcza gdy na trybunie siądzie trochę kibiców. Oni pomogli nam już w Niepołomicach, gdzie graliśmy z Sandecją.

To trudne chwile dla drużyny, klubu, dlatego nie ma co ukrywać, że doping może nam pomagać. To bardzo ważne. Patrząc na wyniki, wychodzi na to, że mój zespół nie za bardzo lubi grać na Oleskiej, ostatnie zwycięstwo zostało odniesione ze Skrą Częstochowa już chyba pół roku temu, dlatego musimy się poprawić – nie kryje szkoleniowiec Odry.

Zagrają z Wisłą

Tak się złożyło, że pierwszy w 2023 roku mecz przy Oleskiej zbiegł się z debiutem ostatniego zawodnika pozyskanego w zimowym okienku. – Maksymilian Pingot zagrał w defensywie poprawne zawody. Było widać, że wkomponował się w drużynę, grał pewnie, prosto, nie popełnił większych błędów, realizował założenia. Oceniam go pozytywnie – mówi Adam Nocoń, który w niedzielę do wyjściowego składu wystawił 4 zawodników zakontraktowanych zimą: prócz Pingota, także Wojciecha Kamińskiego, Artura Pikka czy Borję Galana.

Pierwszoligowców czeka teraz reprezentacyjna przerwa w rozgrywkach. Poniedziałek opolanie mieli wolny, ale od dziś zabierają się ostro do pracy i przygotowań do drugiego z rzędu domowego spotkania – tym razem z Górnikiem Łęczna, czyli innym zespołem zamieszanym w walkę o utrzymanie.

– W piątek gramy na Reymonta sparing z Wisłą Kraków – informuje Nocoń. – Zaplanowaliśmy normalny mikrocykl meczowy, by nie wypaść z rytmu. Zawodnicy wyglądają dobrze, nie chcemy czegoś popsuć, a musimy wytrwale pracować, by zdobywać punkty. Tylko postawa taka, jak z Arką, pomoże nam osiągnąć cel.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus