Ligowiec. Zabrzański kabaret

Cały czas zastanawiam się, jaką nagrodę ufundować dla włodarzy Górnika Zabrze, od ratusza począwszy, na prezesie Adamie Matysku kończąc.


To co wyprawiają oni ostatnimi czasy, wymyka się wszelakim schematom i urąga zasadom zwykłej przyzwoitości. To kabaret w czystej postaci, lecz śmiechu w nim mało.

Powrót Jana Urbana na stanowisko trenera 14-krotnego mistrza Polski jest oczywiście do zaakceptowania, ale moment zmiany kierowcy został wybrany w najgorszym momencie, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bartosch Gaul został bowiem zluzowany po zwycięskim meczu! To tak, jakby uczeń zbierający same oceny niedostateczne nagle napisał bezbłędnie sprawdzian ortograficzny, a nauczyciel mimo to wlepił mu „gałę”! Trzeba było odstawić niemieckiego szkoleniowca na boczny tor przed potyczką z „Nafciarzami” z Płocka i wtedy wszystko byłoby w porządku. Nie trafia do mnie „argument”, że Górnik i tak płacił Urbanowi pensję. A jeżeli pod jego wodzą zabrzanie przegrają trzy najbliższe mecze (czego oczywiście byłemu znakomitemu piłkarzowi nie życzę), to wtedy kierownictwo klubu przywróci do łask Gaula? No bo przecież płacą mu pensję…

Zaczęliśmy od wątku pozaboiskowego, to idźmy dalej tą drogą. Wizyta kibiców Lecha Poznań na stadionie Widzewa Łódź to istny najazd Hunów. Sympatycy „Kolejorza” zostawili po sobie takie pobojowisko (by nie użyć bardziej dosadnych słów), że nie powstydziłaby się tego rosyjska armia tocząca wojnę z Ukrainą. Zdemolowana łazienka, wyrwane krzesełka, organizatorzy oszacowali straty na kilkaset tysięcy złotych. I to mają być sympatycy futbolu? Chuligani w czystej postaci, których miejsce jest nie na stadionach, tylko w miejscach odosobnienia. I tacy ludzie mają nas godnie reprezentować na stadionie Fiorentiny? Wolne żarty. Nie dorastacie do pięt piłkarzom Lecha i im szybciej to do was dotrze, tym lepiej.

Teraz skupmy się na wydarzeniach boiskowych. Raków Częstochowa ani myśli zrezygnować z roli walca i miażdży kolejnych przeciwników. Jeżeli za dwa tygodnie nie zatrzyma go warszawska Legia, to będzie mógł go zatrzymać chyba tylko amerykański czołg M1 Abrams lub brytyjski Challenger 2.

Jestem pełen uznania dla Warty Poznań i pracy, jaką wykonuje tam najmłodszy szkoleniowiec w ekstraklasie, Dawid Szulczek. W jego zespole nie roi się od gwiazd i zbyt sowicie opłacanych obcokrajowców. Urodzony w Świętochłowicach 33-letni szkoleniowiec nie boi się stawiać na Polaków, w dodatku będących na tzw. dorobku. W meczu z Lechią Gdańsk Kajetan Szmit, nim cieszył się ze zdobycia gola, zrobił taki „wiatrak” Mario Maloczy, że Chorwat zapewne po meczu jeszcze długo szukał w trawie wkrętów. Potem ograł „na zamach” Jakuba Bartkowskiego, położył na ziemi Duszana Kuciaka i zakończył solówkę. Zachowując wszelkie proporcje, była to namiastka akcji, jakie prezentował grając w Barcelonie Lionel Messi. A trenerowi gdańszczan Marcinowi Kaczmarkowi możemy tylko współczuć, że jego obrońcy dają się ogrywać jak juniorzy. Widok z dna tabeli (Lechia wyprzedza tylko Miedź) nie ma w sobie niczego pociągającego, co zapiera dech w piersiach.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus