Podsumowanie. Lechia Gdańsk – Przeciętna kadra, średnie wyniki

Lechia do ostatniej kolejki walczyła o miejsce gwarantujące grę w eliminacjach Ligi Konferencji, ale ostatecznie zakończyła sezon na 7. miejscu.


Ciężko jednoznacznie ocenić lokatę gdańszczan na koniec sezonu. Z jednej strony trener Piotr Stokowiec nie miał do dyspozycji piłkarzy, którzy mogliby powalczyć o coś więcej, z drugiej zaś w ostatnim meczu jwgo podopieczni mieli jeszcze realne szanse na grę w Europie.

Walka z wirusem

Już po 8. kolejce Lechia musiała zrobić sobie dłuższą przerwę od gry. Wszystko przez koronawirusa, który nie ominął pomorskiego zespołu. To wprowadziło wiele chaosu w poczynaniach drużyny, która i tak zmagała się z problemami na początku sezonu. Wygrywała właściwie tylko wtedy, gdy była murowanym faworytem.

Gdy jednak na drodze lechistów stanął Raków Częstochowa lub wtedy bardzo mocny Górnik Zabrze, nie mieli zbyt wiele do powiedzenia na boisku. Do wiosennych zmagań piłkarze Lechii przygotowywali się, będąc na 8. miejscu w tabeli, co i tak było niezłym wynikiem, jak na ich grę.

Górowała przeciętność

Po przerwie zimowej ekipa z Pomorza nie stała się lepsza. Właściwie zbyt wiele w jej poczynaniach się nie zmieniło. Ciężko za ten sezon wyróżnić wielu piłkarzy za ich dobrą postawę. Znów bardzo solidny rok zaliczył Duszan Kuciak, lecz to nie jest niespodzianka. Ponownie Flavio Paixao był najgroźniejszym elementem ofensywy gdańszczan. Jednak cała reszta zespołu zanikła gdzieś w ligowej przeciętności.

Wiosną dołączył Joseph Ceesay, ale oprócz wrażeń artystycznych, zbyt wiele na boisko nie wnosił. Conrado rzadko miewał przebłyski, a Kenny Saief i Omran Haydary zawiedli na całej linii. Nie zmieniło się wiele w środku pomocy – zawodnicy, którzy do tej pory byli średni lub słabi, wciąż takimi pozostali. Trenerowi Lechii udało się za to stworzyć solidny, ale nie najlepszy, blok obronny.

Lechistom brakowało regularności, mieszali mecze dobre z miernymi. Nie potrafili uzbierać długiej serii wygranych. W lutym wydawało się, że włączą się jeszcze do walki o medale, gdy zwyciężyli w 3. meczach z rzędu, ale za chwilę znów zaczęli tracić punkty. Taka niestabilność formy nigdy nie służy zespołowi, którego fani mają aspirację na grę w rozgrywkach międzynarodowych.

Potrzebne wzmocnienia

Należy docenić, że z naprawdę ograniczonymi możliwościami kadrowymi, zespół Piotra Stokowca był w realnej bitwie o europejskie puchary. Pomimo tego, że w składzie Lechii nie było snajpera pokroju Tomasza Pekharta, drużyna zdobyła 40 bramek, co dało jej 3. miejsce pod tym względem w lidze.

Miniony sezon, choć wcale nie wybitny, jest dobrym prognostykiem przed nadchodzącymi rozgrywkami. – Będziemy pracować z zawodnikami, których mamy dzisiaj do dyspozycji. Jednocześnie szukamy wzmocnień przede wszystkim na pozycjach ofensywnych – mówił szkoleniowiec Lechii podczas podsumowania sezonu. Jeżeli rzeczywiście udałoby się znaleźć na rynku pożytecznych zawodników, gdańszczanie w najbliższym czasie będą stanie wrócić do walki o ligowe podium.


7. Lechia GDAŃSK

STRZELCY (40)
12 – F. Paixao, 6 – Zwoliński, 3 – Conrado, Nalepa, 2 – Udoviczić, Kopacz, Gajos, 1 – Ceesay, Haydary, Makowski, Mihalik, Kubicki, Fila, Malocza, Pietrzak; samobójcze: Komor (Podbeskidzie), Sadlok (Wisła Kraków).

PLUS


FLAVIO PAIXAO

Portugalczyk przez lata przyzwyczaił do tego, że nie schodzi z pewnego poziomu. Najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii ekstraklasy w tym sezonie pokazał, że na emeryturę się jeszcze nie wybiera. Choć wydawało się, że Łukasz Zwoliński może przejąć po nim rolę najlepszego strzelca, to jednak Paixao wciąż potrafi zaskoczyć rywali

MINUS

KENNETH SAIEF

Sztuczki techniczne i efektowność gry zawodnika nie zawsze tuszują jego nieskuteczność. Saief w minionym sezonie wystąpił w 22 meczach, w których nie zdobył gola, ani nie zaliczył asysty. – Wierzyłem w niego do końca, być może za długo i mogę potwierdzić, że to mi nie wyszło – skomentował poczynania Amerykanina Piotr Stokowiec.


Na zdjęciu: Flavio Paixao wciąż jest pierwszoplanową postacią w zespole Lechii…

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus