Podsumowanie sezonu – GKS Jastrzębie. Nieudana misja ratunkowa

Wymiana zimą prawie połowy składu nie uchroniła drużyny z Harcerskiej przed degradacją do II ligi.


Nie jestem jasnowidzem, ale potrafię kojarzyć fakty i wyciągać z nich wnioski. Dlatego – bez żadnej satysfakcji – już latem ubiegłego roku wytypowałem jedenastkę z Harcerskiej jako głównego kandydata do spadku do 2. ligi. Do takiej konkluzji skłoniły mnie możliwości finansowe klubu, a co za tym idzie angaż zawodników o określonych umiejętnościach i możliwościach.

To nie byli piłkarze pierwszego wyboru trenera Jacka Trzeciaka, lecz w lwiej części towar zastępczy (bez obrazy), będący w zasięgu finansowym pierwszoligowca. Wystarczy spojrzeć z jakich klubów przychodzili nowi zawodnicy do Jastrzębia Zdroju, jakie mieli CV. Znamienne było też to, że nowy prezes klubu Marcin Ćwikła cieszył się, że zespół wystartował w rozgrywkach Fortuna 1. Ligi, bo istniało niebezpieczeństwo, że do nich nie przystąpi. To kazało spojrzeć trzeźwym okiem na pozycję wyjściową GKS-u i jej siłę przebicia w walce z konkurentami.

Przebieg rundy jesiennej utwierdził mnie w przekonaniu, że nie pomyliłem się w swoich prognozach. GKS odstawał od konkurencji, bo w tabeli nie mknął do przodu, tylko człapał. W 19. spotkaniach (mecz rewanżowy ze Stomilem przełożono na wiosnę) drużyna z Harcerskiej zgromadziła tylko 13 punktów i do bezpiecznej Puszczy Niepołomice traciła sześć „oczek”. Zaledwie dwa zwycięstwa na koncie mówiły w zasadzie wszystko – siła ognia drużyny była znikoma, 15 zdobytych bramek to wynik odbiegający od normy przyzwoitości.

Jeszcze przed zakończeniem wydłużonej rundy jesiennej spadła głowa trenera Trzeciaka, chociaż to nie on był winny wszystkich nieszczęść i problemów, jakie spadły na klub i drużynę. Wiadomo jednak nie od dziś, że zawsze trzeba znaleźć kozła ofiarnego.

Następcą Trzeciaka został Grzegorz Kurdziel, wymieniono prawie połowę składu, ale efekty nie były takie, jakich oczekiwano. A oczekiwano, że drużyna ucieknie spod gilotyny i w sezonie 2022/2023 nadal będzie występowała na zapleczu ekstraklasy. W praniu okazało się, że nowy dowódca i jego nowi żołnierze nie są w stanie ściągnąć sobie pętli z szyi, bo konkurencja przecież nie spała i nie zamierzała biernie przyglądać się, co zrobi outsider. Bilans punktowy uległ wprawdzie nieznacznej poprawie, nie był to jednak na tyle duży skok do przodu, by zapobiec nieszczęściu.

Po czterech latach pobytu w I lidze kibice GKS-u Jastrzębie będą teraz musieli oswoić się z drugą ligą i drużynami w niej występującymi.

Jaka przyszłość rysuje się przed GKS-em Jastrzębie w nadchodzącym sezonie? Na pewno nie w różowych kolorach. Sternikiem klubu nie jest już Marcin Ćwikła, nie wiadomo, ilu piłkarzy pożegna się z zespołem z Harcerskiej. A zanosi się na to, że nie będzie ich kilku.

Na razie pewne jest tylko tyle, że trenerem zespołu pozostanie Grzegorz Kurdziel, a reszta jest… milczeniem. Do końca nie wiadomo (wiedzą to tylko działacze GKS-u), jak dalece klub wyszedł na prostą w kwestiach organizacyjno-finansowych. – Obecnie przed klubem stoi nowa – drugoligowa rzeczywistość i kolejny etap w dążeniu do stabilizacji finansowej w oparciu o wypracowane dotychczas rozwiązania – powiedział na odchodnym ustępujący prezes, Marcin Ćwikła.


18. GKS Jastrzębie

STRZELCY (32): 6 – Rumin, 5 – Fabry, 3 – Bondarenko, 2 – Ali, Handzlik, Łaski, Niewiadomski, Stanclik, D. Witkowski, 1 – Feruga, D. Kamiński, Kuczałek, Ochronczuk, Słodowy, Zalewski.

PLUS

Spadochroniarz z 3. ligi

Jednym z niewielu zawodników GKS-u Jastrzębie, który miniony sezon może uznać za udany, jest 22-letni pomocnik Wojciech Łaski. W rundzie jesiennej występował w III-ligowym Pniówku 74 Pawłowice, a zimą upomniał się o niego pierwszoligowiec. Wychowanek Szkółki Piłkarskiej MOSiR Jastrzębie podpisał z GKS-em nowy kontrakt, który wygasa 30 czerwca przyszłego roku. Wiosną Łaski zaprezentował się na tyle dobrze, ze zainteresowało się nim kilka klubów wyżej notowanych niż ten z Jastrzębia Zdroju.

MINUS

Dziurawa defensywa

GKS Jastrzębie w I lidze nigdy nie błyszczał w defensywie. W pierwszym sezonie, w którym zajął 5 miejsce, stracił 38 goli. Potem straty były większe – 46, 48 i wreszcie 58. Ten ostatni wynik musiał być równoznaczny z degradacją o szczebel niżej. Nawet jeżeli bramkarze GKS-u nie mieli na sumieniu wielu straconych goli, to obrońcy bardzo często uprawiali „radosną” twórczość. Ta formacja była bardziej dziurawa niż szwajcarski ser, a liczba kiksów przekroczyła normę przyzwoitości.


Na zdjęciu: Wojciech Łaski (z lewej) miał udaną wiosnę, ale podobnie jak koledzy z drużyny musiał przełknąć gorycz degradacji do II ligi.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut