Pojedynek reprezentantów na trzecioligowym froncie

Tomasz Nowak poprowadził bielszczan do zwycięstwa, a Piotr Ćwielong martwi się 5. z rzędu porażką goczałkowiczan.


Nierzadko się zdarza, by na III-ligowym boisku stanęli naprzeciw siebie reprezentanci Polski, a tak było w sobotę „Na Górce” w Bielsku-Białej, gdzie zmierzyli się mający 3 występy i gola w drużynie narodowej Tomasz Nowak oraz Piotr Ćwielong, który oprócz debiutu w koszulce z orłem może się też pochwalić trzema tytułami mistrza kraju.

Z tego pojedynku zwycięsko wyszedł rozgrywający Rekordu. W 13 min Nowak wykonywał rzut rożny. Dośrodkowana na „krótki” słupek futbolówka została wybita pod chorągiewkę, skąd 35-letni wychowanek Obry Kościan rozpoczął rajd. Przy linii końcowej ograł Wojciecha Dragona i zagrał do Mateusza Madzi. Stoper Rekordu skiksował z 6 m, czym zaskoczył Damiana Furczyka, który… podał piłkę pod nogi Szymona Szymańskiego, a ten z 10 m huknął pod poprzeczkę. 1:0 utrzymało się do 44 minuty, bo wtedy Nowak rozpoczął akcję, w której bielszczanie wykonali 9 podań. Finalnie Szymon Wróblewski zagrał do wbiegającego z lewego skrzydła Seweryna Caputy i ten zza narożnika pola bramkowego ustalił rezultat I połowy.

Po przerwie zmienił go Nowak, który w 47 min przejął piłkę przed polem karnym rywali, zatańczył przed Filipem Matuszczyka i płaskim uderzeniem z 20 m zdobył 3. bramkę w barwach Rekordu. Gdy jednak lider zespołu z Cygańskiego Lasu opuścił boisko, do głosu doszli przeciwnicy i niewiele brakowało, a by wyrównali. W 83 min po wrzutce Ćwielonga z 6 m główkował Dragon, zaś… 37 sek. później Jakub Szumera odbił do boku piłkę wstrzeloną przez Szymona Gemborysa, lecz Bartosz Marchewka zdołał ją odegrać do dopełniającego z bliska formalności Matuszczyka. Przyjezdni rzucili się do ataku i do remisu zabrakło im centymetrów! Po wrzutce Przemysława Mońki główkujący z 8 m Dawid Ogrocki trafił w słupek.

– Z wyniku jestem zadowolony, ale gry nie do końca – powiedział trener miejscowych, [Dariusz Mrózek]. – LKS okazał się bardzo wymagającym rywalem, któremu niepotrzebnie pozwoliliśmy wrócić do gry. Po stracie pierwszej bramki błąd Karety sprawił, że w końcówce mieliśmy emocje. Widowisko na tym zyskało, ale nie o takie „zyski” chodzi.

– Nie powiem, że gdyby był Łukasz Hanzel, który wraz z Dominikiem Ziębą pauzował za kartki, wynik byłby korzystniejszy – stwierdził grający trener beniaminka, [Damian Baron]. – Brakowało go nam w środku pola, ale z nim w poprzednich meczach także bezskutecznie goniliśmy wynik. To była już nasza 5. porażka z rzędu. Za łatwo tracimy bramki, a gdy atakujemy, brakuje nam szczęścia.


Rekord Bielsko-Biała – LKS Goczałkowice 3:2 (2:0)

1:0 – Sz. Szymański, 13 min, 2:0 – Caputa, 44 min, 3:0 – Nowak, 47 min, 3:1 – Dragon, 83 min (głową), 3:2 – Matuszczyk, 84 min

REKORD: Szumera – Gaudyn (81. Żołna), Madzia, Kareta, Caputa (60. Kamionka) – Sz. Wróblewski, Kowalczyk, Sz. Szymański, Iwanek (81. Sobik) – Nowak (68. Czaicki), Byrtek (60. Ciućka). Trener Dariusz MRÓZEK.

LKS: Mrzyk – Dragon, Baron (62. Szymała), Maroszek, Mońka – Kozina (73. Gemborys), Jonda, A. Grygier (46. Matuszczyk), Furczyk (62. Ogrocki), Ćwielong – Szendzielorz (53. Marchewka). Trener Damian BARON.

Sędziował Robert Kowalczyk (Częstochowa).


Na zdjęciu: Szymon Szymański zdobył 11. bramkę w tym sezonie, ale on i jego koledzy do końca musieli drżeć o wynik.

Fot. Dorota Dusik