Horror bez happy endu!

Mało kto oczekiwał, że Belgijki okażą się zaporą nie do przejścia, bo do tej niczym nie zaimponowały i ich wygrane były wymęczone, z kolei z Włochami były zaledwie tłem dla rywalek w grupie eliminacyjnej mistrzostw Europy w Łodzi. Jednak występowi polskich siatkarek towarzyszyły zmienne nastroje i rywalki okazały się nieco lepsze, zwyciężając po tie-break. Droga do drugiego miejsca w grupie została częściowa zamknięta, ale jest jeszcze szansa. Trzeba wygrać z wicemistrzyniami świata Włoszkami, które do tej pory grają ja z nut. Trzeba mieć nadzieję do końca, bo ona – podobno – umiera ostatnia…

Cierpliwość

Bilans dotychczasowych meczów między zainteresowanymi drużynami w turnieju tej rangi jest niezwykle korzystny dla biało-czerwonych. 6-0 na korzyść Polek, ale, jak wszyscy doskonale wiemy, statystyki są dobre… dla statystyków! One nie grają – jak zwykle powtarzają przy takiej okazji – trenerzy. I na samym końcu okazało się, że mają rację.

A obaj szkoleniowcy zdawali sobie z rangi spotkania i stąd też na parkiet desygnowali najlepsze zawodniczki. Od początku rozgorzał prawdziwy bój, ale w takim meczu trzeba być niezwykle cierpliwym. W I secie przy remisie 14:14 i w polu serwisowym pojawiła się Zuzanna Efimienko-Młotkowska. Przy jej serwisie Polki zdobyły 4 „oczka” i objęły 19:14. To był decydujące fragment tej partii, bo takiego kapitału nie można było zaprzepaścić. Wprawdzie środkowa Mariles Janssens „kąsała” zagrywką, ale to było stanowczo za mało. Kaja Grobelna, podobnie jak w meczu z Włochami, była bezproduktywna w ataku. Na 11 ataków skończyła zaledwie jeden i znów miała skuteczność 9%. Sympatyczna siatkarka, rodem z Radomia, w tym turnieju jest zupełnie bez formy i przechodzi istne katusze. Udane blok Agnieszki Kąkolewskiej i jej partnerki, odwaga w trudnych sytuacjach Natalii Mędrzyk sprawiły, że nasze siatkarki pewnie zakończyły tę odsłonę.

Na własne życzenie]

Najważniejsze utrzymać swój system gry – od początku tego turnieju trener Nawrocki. I trudno się z nim nie zgodzić. Jednak II odsłonę rozpoczęliśmy smętnie i mieliśmy wrażenie, że siatkarki nie były obecne na parkiecie. Rywalki objęły prowadzenie i trener był zmuszony poprosić o przerwę – Przestańmy pajacować i… kolejne słowo już nie nadaje się do publicznej wiadomości – stwierdził szkoleniowiec. Miał racje, ale jego słowa dotarły do adresatek. Doprowadziły one do remisu 16:16 i wyszły na 20:16. Ta przewaga szybko stopniała, ale nasze zawodniczki znów objęły prowadzenie 24:2, nie wykorzystały 3. piłek setowych. A rywalki poczuły, że mają niezwykłą okazję na zwycięstwo w tym secie. Magadelna Stysiak nie przyjęła zagrywki i trzeba było grać na przewagi. Po udanym ataku Martyny Grajber była szansa na wygranie, ale w tych dwóch ostatnich akcjach Belgijki były skuteczniejsze. Tę „zabawę” Britt Herbots skutecznym atakiem. Smarzek-Godek i Mędrzyk zaprezentowały się słabiej w ataku. Natomiast po drugiej stronie siatki „przebudziła” się Grobelna i na 7 ataków skończyła 4. Dzielnie jej sekundowała wspomniana Herbots. Niemniej była to porażka na własne życzenie.

Trudne chwile

Biało-czerwone po przegraniu drugiej partii przeżywały trudne chwile. I trudno się dziwić, że z trudem dochodziły do siebie. Obie drużyny grały bez błysku i wynik utrzymywał się remisowy. W końcu za sprawą Efimienko-Młotkowskiej w polu serwisowym oraz Smarzek-Godek objęliśmy prowadzenie 20:16, ale nic, a nic z tego nie wynikało. Przecież mieliśmy w pamięci poprzednią partię. Były chwile gorące, ale pierwszoplanową rolę odegrała nasza atakująca. Joannna Wołosz, rozgrywająca reprezentacji mocno eksploatowała Smarzek-Godek. A ten nie miała żadnych skrupułów i posyłała piłkę w parkiet. Raz zmyliła czujność rywalek i odwróciła atak i Mędrzyk zaskoczyła kiwką rywalek. Przy stanie 24:19 i Dominika Sobolska ze środka zdobyła punkt, ale po Smarzek-Godek rozwiała ona wszelkie wątpliwości. Znów na 12 piłek skończyła 7, miała trochę wsparcia w Mędrzyk, ale „cierpiała” Stysiak. Nerwy kibiców w tej potyczce były wystawione na poważną próbę, bo gra biało-czerwonych pozostawiała wiele do życzenia.

Szarpanina

Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że mimo prowadzenia 2:1 w setach nadal będziemy obserwowali szarpaną grę. I tak też było, choć wszystko oscylowało wokół remisu. Jednak nieszczęście zaczęło się od 3. asów Janssens i Belgijki wyszły na prowadzenie 12:10. Frustracja biało-czerwonych mocno się pogłębiała i na tablicy wyników było 18:12 dla rywalek. Wszelkie próby odrobienia strat kończyły zdobyciem pojedynczego punktu. Przy stanie 23:17 zdobyliśmy 3 „oczka”. Jednak ostatnie słowo należało do naszych rywalek. I w ten oto sposób nasze siatkarki solidnie „zapracowały” na tego tie-breaka. A można było go uniknąć!

Nastroje

Huśtawka nastrojów towarzyszyła nam podczas decydującego seta. Biało-czerwone prowadziły 4:2, by po chwili był remis 4:4. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że sporo zależy od przyjęcia i Smarzek-Godek w ataku. W tym pierwszym elemencie daleko było do perfekcji, ale atakująca dwoiła się i troiła, by podołać zadaniu. Nadzieja na końcowy sukces zaświtała przy stanie 9:6. W hali wrzało i tej presji powoli zaczęły nie wytrzymywać rywalki, które przegrywały już 8:12, m.in. psując dwa serwisy. Jednak rywalki pokazała tygrysi pazur i walczyły do końca. Herbots doprowadziła do remisu 14:14. A w końcówce wykazały się większym opanowanie nerwowym. Belgijki odtańczyły tanieć radości i sprawiły niespodziankę.

Tym samym sytuacja w grupie zagmatwała się i chyba biało-czerwonym przypadnie 3. lokatą i droga do czołowej „4” powoli się zamyka. Jednak poczekajmy, bo niespodzianki są wkalkulowane w sportową rywalizację.

Belgia – Polska 3:2 (20:25, 27:25, 20:25, 25:21, 17:15)

BELGIA: van de Wyver (3), Herbots (33), Sobolska (7), Grobelna (16), van Gestel (12), Janssens (18), Ruysschaert (libero) oraz Guilliams (1), Stragier (1), van Avermaeyet (1) . Trener Gert van de BROEK.

POLSKA: Wołosz (1), Stysiak (13), Kakolewska (17), Smarzek-Godek (28), Mędrzyk (16), Efimienko-Młotkowska (6), Stenzel (libero) oraz Maj-Erwardt (libero), Grajber (2), Kowalewska (1), Alagierska (2). Trener Jacek NAWROCKI.

Sędziowali: Slavis Kurtiss (Łotwa) i Iwajło Iwanow (Bułgaria). Widzów 6780.

Przebieg meczu

I: 10:8, 14:15, 16:20, 20:25.
II: 10:9, 15:14, 16:20, 27:25.
III: 10:9, 14:15, 16:20, 20:25.
IV: 8:10, 15:12, 20:16, 25:21.
V: 4:5, 7:10, 17:15.

Bohaterka – Britt HERBOTS.4

 

Na zdjęciu: Malwina Smarzek-Godek starała się, jak mogła, ale ostatecznie biało-czerwone musiały uznać wyższość Belgii.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem