Polska Hokej Liga. Przystanki prawdy

Czołowe zespoły grają między sobą, można więc mówić o pierwszym dla nich poważnym teście.


Każda strata punktów mocno boli, a trudno będzie ją odrobić, bo meczów w pierwszej części rywalizacji jest mniej niż w przeszłości – taka opinia jest powszechna wśród naszych ligowców. Na razie komplet punktów mają zespoły z Jastrzębia, Torunia i Tychów, ale po dzisiejszej kolejce może się to zmienić: JKG GKS podejmuje obrońców tytułu mistrzowskiego z Tychów, a w niedzielę jedzie do Oświęcimia. – To będą dla nas swoiste przystanki prawdy – wyznał kilka dni temu na naszych łamach obrońca z Jastrzębia, Mateusz Bryk. Z kolei tyszanie w kolejnym meczu będą gościć GKS Katowice, można więc mówić o teście obu ekip.

Nie papier, a lód

– Na razie cieszymy się z kompletu punktów, a jeśli chodzi o formę, to musimy wykazać się cierpliwością – mówi dyrektor sportowy JKH GKS, Leszek Laszkiewicz.

Przypomnijmy, że zespół trenera Roberta Kalabera w okresie przygotowawczym z powodu pandemii długo nie trenował w komplecie. Słowacki szkoleniowiec jest zwolennikiem sporej liczby sparingów, z reguły drużyna rozgrywała ich przed inauguracją ligi 10-11. Teraz raptem 4, dlatego nie było możliwości przetestowania poszczególnych formacji w różnych konfiguracjach personalnych.

– Nie narzekajmy jednak, radujmy się, że sezon ruszył – dodaje „Laszka”. – Staraliśmy stworzyć zespół jakościowo lepszy niż w poprzednich sezonach, ale oczywiście na miarę naszych możliwości budżetowych. Na papierze nieźle to wygląda, ale potrzebujemy czasu. Kanadyjczyk Zach Phillips dołączył do nas tuż przed inauguracją rozgrywek, więc musi się zaaklimatyzować. Ponadto musi jeszcze popracować nad przygotowaniem fizycznym.

Rozegrał zaledwie jeden mecz, bo przed Gdańskiem zmogła go grypa żołądkowa. Mocno liczę na jego umiejętności strzeleckie. Weekend będzie dla nas gorący, ale jestem przekonany, że wyjdziemy z niego obronną ręką, choć przyjdzie nam się mierzyć z głównymi kandydatami do złotego medalu. A sami – wcale tego nie ukrywam – też mamy wysokie aspiracje.

Podwójne derby

Michał Kotlorz, kapitan GKS-u Tychy, ma za sobą trudny okres. Nie dość, że musiał pauzować, to na dodatek doświadczył na własnym organizmie koronawirusa. Przez kilka dni trawiła go wysoka gorączka i miał kłopoty oddychaniem.

– Proszę mi wierzyć, że nigdy, nawet podczas urlopu, nie miałem 12-dniowej przerwy w treningach. Zawsze starałem się ćwiczyć, by potem wejść we właściwe zajęcia. A teraz nic, więc kiedy otrzymałem pozwolenie na trening, czułem się nieswojo. Najważniejsze, że wspólnie z kolegami mam już dwa mecze i pewnie z każdym dniem prezentowali się będziemy lepiej.

Wygrane obrońcom tytułu nie przychodziły łatwo, oba mecze z Sanokiem i Re-Plastem Unią zakończyły się po 3:2.

– Najważniejszy jest komplet punktów, bo na finezyjną grę przyjdzie czas – dodaje „Kotek”, jak mówią na niego koledzy. – Z Sanokiem mocno się męczyliśmy, najwyraźniej dało się odczuć brak meczów kontrolnych przed ligą (rozegrano tylko 4 – przyp. red.), ale z Unią już było nieco lepiej. Nieźle graliśmy w osłabieniach, zwłaszcza w tych podwójnych. Teraz skupiamy się na potyczce z katowiczanami, którzy po raz kolejny się wzmocnili. Jestem przekonany, że poczynimy postępy w grze i po najbliższym weekendzie będzie mieli komplet punktów.

Bez usprawiedliwień

Chyba nikt nie oczekiwał, że GKS Katowice na inaugurację straci punkty w Toruniu, przegrywając 2:3, zaś w kolejnym w Sosnowcu wygra 3:2 dopiero po dogrywce.

– Nie będę szukał żadnych usprawiedliwień, bo naszym obowiązkiem były dwa zwycięstwa i to w regulaminowym czasie – podkreśla trener GKS-u Katowice, Piotr Sarnik. – Byliśmy przede wszystkim mało zdyscyplinowani na lodzie, trochę też zaskoczyli nas Finowie grający w Toruniu. Nie będę się tłumaczył brakiem meczów sparingowych, bo to przecież ja uznałem, że w trosce o zdrowie zespołu nie powinniśmy ich grać. Z kolei w Sosnowcu brakowało nam trochę skuteczności, a oddaliśmy ponad 60 strzałów; po dwóch krążek trafiał w poprzeczkę.

To już za nami, a przed nami wyjazd do Gdańska i Tychów. W spotkaniu z beniaminkiem nie możemy dać się zaskoczyć, dlatego I tercja będzie miała moim zdaniem kluczowe znaczenie. A w Tychach od początku do końca trzeba będzie prezentować zdyscyplinowaną grę.

To nie tylko derby Śląska, ale również rywalizacja trenerów. Krzysztof Majkowski i Piotr Sarnik (2002-2004 i 2006-2009) grali w GKS-ie Tychy, zaś ostatnio przez dwa sezony prowadzili młodzieżową reprezentację Polski. – Będzie więc ciekawie i z tego powodu, że przed sobą nie mieliśmy żadnych trenerskich tajemnic. A jak będzie teraz? Po spotkaniu będziemy mądrzejsi – śmieje trener Sarnik.


Na zdjęciu: Na Macieja Urbanowicza (przy krążku), kapitana drużyny z Jastrzębia, można liczyć w każdych okolicznościach.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus