MŚ Dywizji IB. Udane otwarcie

Polscy hokeiści niezwykle udanie rozpoczęli mistrzostwa świata Dywizji 1B w Tychach. W inauguracyjnym spotkaniu pokonali Estonię 3:0.


Przed turniejem było sporo zamieszania. Jeszcze w poniedziałek wieczorem trener Robert Kalaber zdecydował się na zgłoszenie 20 zawodników, zostawiając 2 wolne miejsca. Wczoraj został zgłoszony Bartłomiej Jeziorski, który w końcu otrzymał paszport. Pozostawiono jedno miejsce w oczekiwaniu na przyjazd Arona Chmielewskiego, grającego w finale mistrzostw Czech. Jednak jego udział nie jest do końca pewny.

Nasz selekcjoner dokonał w poszczególnych formacjach pewnych przetasowań w porównaniu z ostatnim spotkaniami towarzyskimi z Austrią i Rumunią. I tymi decyzjami wywołał szereg komentarzy wśród kibiców i dziennikarzy. Najwyraźniej chciał rozłożyć równomiernie siły poszczególnych piątek. Jussi Tupamaki, trener Estonii, na co dzień prowadzi zespół z Torunia i doskonale zna możliwości naszych zawodników.

Rywale byli odpowiednio ustawieni i trzeba było się sporo napracować, by znaleźć miejsce na uderzenie. Nasz zespół początkowo grał nerwowo i dlatego długo czekaliśmy na pierwsze trafienie. Pod koniec 8 min mieliśmy przewagę jednego zawodnika, ale gra w wykonaniu biało-czerwonych wyglądała przeciętnie i wynik pozostał bezbramkowy. Nieco wcześniej Alan Łyszczarczyk, Paweł Zygmunt i Mateusz Gościński mogli posłać krążek do siatki, ale zabrakło precyzji.

Kamil Wałęga po zwycięskich barażach z Liptovskim Mikulaszem błyskawicznie pojawił w Tychach. Trener Kalaber nie miał wątpliwości, że jego były podopieczny powinien znaleźć się w zespole. To było dobre posunięcie, bo właśnie Wałęga w 13 min precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku otworzył konto bramkowe i wydawało się, że od tego momentu powinien być łatwiej. W 16 min kapitan Krystian Dziubiński miał okazję, ale znów zabrakło precyzji. Pod koniec tercji do boksu kar powędrował Dziubiński i mieliśmy obawy czy utrzymamy prowadzenie.

Kolejną odsłonę zaczęliśmy od osłabienia, ale nie ponieśliśmy strat. Biało-czerwoni grali z większą agresją i zepchnęli Estończyków do własnej strefy. Sporo się działo pod bramką Villema-Henrika Koitmay, krążek jak zaczarowany nie chciał wpaść do bramki. Po raz kolejny nie wykorzystaliśmy przewagi, ale tym razem akcje były nieco lepsze. W końcu doczekaliśmy się kolejnego gola. Patryk Wronka zagrał sprytnie zza bramki i Paweł Zygmunt uderzył precyzyjnie.

Prowadzenie 2:0 powinno jeszcze bardziej uspokoić grę naszej drużyny, jednak tak się nie stało. Oddaliśmy inicjatywę rywalom i pod bramką Johna Murraya było groźnie. To właśnie on sprawił, że w 33 min konto pozostało zerowe. Robert Rooba, hokeista z przeszłością w KHL, oraz Kristjan Kombe mieli wręcz wyborne sytuacje, ale „Jasiek Murarz” stanął na wysokości zadania. Nasi hokeiści, na szczęście, mieli tylko chwilową zapaść i znów ruszyli do przodu. Mieli kilka sytuacji, ale znów nie było tego najważniejszego uderzenia.

Jednak rywale nie zamierzali się poddawać i Robert Arrak, dobrze znany z występów w Toruniu, miał 3 okazje, ale Murray był czujny. Kolejna odsłona zakończyła się tylko jednym golem, a powinniśmy prowadzić nieco wyżej.

Filip Komorski po udanym sezonie we Frydku-Mistku liczył na dobre występy w Tychach. W dwóch tercjach nie błyszczał, choć na pewno nie zawiódł. Jednak w ostatniej dał się poznać z dobrej strony. W 46 min otrzymał podanie od Patryka Wajdy i niemal z niebieskiej linii popisał się silnym i precyzyjnym uderzeniem. Po tym golu znów przeżywaliśmy trudne chwile, bowiem w krótkim odstępie na ławie kar przebywali Wałęga i Zygmunt. Jednak biało-czerwoni dzielnie się bronili i Murray swoim interwencjami obronił zerowe konto.

Może nie było to porywające widowisko, ale polscy hokeiści zagrali solidnie i konsekwentnie. Cieszy postawa Murraya w bramce, który mocno wsparł zespół.


POLSKA – ESTONIA 3:0 (1:0, 1:0, 1:0)

1:0 – Wałęga (12:54), 2:0 – Zygmunt – Wronka – Paś (29:51), 3:0 – Komorski – Wajda – Jeziorski (45:53).

Sędziowali: Stefan Hurlimann (Szwajcaria) i Andrij Kicza (Ukraina) – Daniel Konc (Słowacja) i Agris Ozolins (Łotwa). Widzów 808.

POLSKA: Murray (2); Bryk – Ciura, Kostek – Górny, Kruczek – Wajda, Jaśkiewicz; Wronka – Paś – Zygmunt (2), Dziubiński (2) – Wałęga (2) – Łyszczarczyk, Jeziorski – Komorski – Michalski, Bukowski – Starzyński – Gościński. Trener Robert KALABER.

ESTONIA: Koitmaa; Lahesalu – Slesssarewski (2), Ossipow – Kulincew, Nowikow – Kerna, Kookmaa; Arrak – Kombe – Rooba, Puzakow – Sibircew – Wasjonkin, Hast – Parras – Linde (2), Rozinko – Klaus Jogi – Kristofet Jogi. Trener Jussi TUPAMAKI.

Kary: Polska – 8 min, Estonia – 4 min.

W pierwszym spotkaniu Japonia pokonała debiutującą na tym poziomie rozgrywkowym Serbię 8:0 (2:0, 5:0, 1:0). Dzisiaj rozegrane zostanie jedno spotkanie: Ukraina – Serbia (16.30)

Liczba

1.

„CZYSTE” konto zaliczyl Murray.

17

ZWYCIĘSTWO odnieśli biało-czerwoni nad Estonią.