Popis Patryka Mauera pomógł Górnikowi

Zabrzanie nie mieli większych problemów z odniesieniem efektownego zwycięstwa.


W niedzielny wieczór wizytę w zabrzańskiej hali złożyła Energa MKS Kalisz. Zawodnicy Górnika gościnność musieli jednak odłożyć. Ich celem było bowiem powstrzymanie ambicji rywali. Zadanie wydawało się nie należeć do najłatwiejszych. Jednoznaczne ocenienie kaliskiego zespołu było wręcz niemożliwe. – Przed sezonem zapowiadało się, że kaliszanie będą groźni. Doszło jednak u nich do sporych zmian i potrzebują czasu, żeby się zgrać. Znamy jednak ich możliwości – zauważył przed spotkaniem kapitan miejscowych, Damian Przytuła. Choć w ostatnich tygodniach MKS nie prezentował się najlepiej, to jednak w ostatnim oficjalnym meczu pokonał Górnika 25:22 i wczoraj też chciał sprawić niespodziankę.

Motywację można było zauważyć już na początku spotkania. Kaliszanie byli lepsi od rywali przez niemal 10 minut. Choć różnica była minimalna, to nie pozwalali zabrzanom na przejęcie inicjatywy. Prowadzenie Górnikowi zapewnił dopiero Rennosuke Tokuda, który przed sezonem odrzucił ofertę z… Kalisza. Mimo tego goście nie odpuszczali. Sprawy w swoje ręce wziął Michał Drej. Lepiej prezentujący się w tym sezonie Górnik zdołał jednak zbudować 4-bramkową przewagę. Przyczynili się do tego skrzydłowi Dmytro Artemenko i Patryk Mauer, którzy w pierwszej połowie byli głównymi zdobywcami trafień. Wsparciem był bramkarz Piotr Wyszomirski.

W drugą połowę kaliszanie weszli już z mniejszym zaangażowaniem. Odpowiedzialność za dogonienie rywali starał się brać na siebie Jędrzej Zieniewicz. Indywidualne popisy rozgrywającego nie wywierały jednak na zabrzanach wielkiego wrażenia. Podopieczni Patrika Liljestranda byli w komfortowej sytuacji. Nie czuli praktycznie żadnego zagrożenia ze strony rywali. Dodatkowo kaliszanie zaczęli pozwalać sobie na coraz większy chaos. Z niego wynikały błędy, których popełnili niemal dwukrotnie więcej niż przeciwnicy.

Na nieco ponad 10 minut przed końcem ekipa Pawła Nocha… rzuciła się do niwelowania strat. Zanotowała 4 trafienia z rzędu i sprawiła, że zabrzanie musieli się skupić, by nie wypuścić wygranej. Największym zagrożeniem zdawał się stojący w bramce Krzysztof Szczecina, starając się motywować kolegów efektownymi obronami. Ci jednak nie byli w stanie wyzbyć się słabości w ofensywie. Bezbłędne spotkanie rozegrał wspomniany Mauer. Skrzydłowy oddał 9 rzutów i zdobył 9 bramek. Nic dziwnego, że został okrzyknięty MVP.


Górnik Zabrze – Energa MKS Kalisz 32:25 (16:12)

GÓRNIK: Wyszomirski, C. Liljestrand, Kazimier – Mauer 9/3, Łyżwa 1, Baczko, Ilczenko 2, Przytuła 6, Artemenko 7, Krawczyk, Rutkowski 2, Tokuda 3, Molski, Wąsowski (CZK, 41 min – gradacja kar), Kaczor 2. Kary: 10 min. Trener Patrik LILJESTRAND.

KALISZ: Hrdliczka, Szczecina – Wróbel 1, Zieniewicz 6, Adamczyk 3, K. Pilitowski, M. Pilitowski, Biernacki, Kużdeba 4, Góralski 2/2, Drej 5, Bekisz 1, Pedryc, Kus, Krępa 3, Karpiński. Kary: 8 min. Trener Paweł NOCH.


Na zdjęciu: Skrzydłowy Górnika Patryk Mauer popisał się wczoraj 100-procentową skutecznością.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus