Pożegnany w… dwie minuty

Damian Chmiel, 31-letni skrzydłowy, który w barwach Podbeskidzia rozegrał m.in. 104 mecze w ekstraklasie, a w klubie spod Klimczoka spędził – z krótkimi przerwami – niespełna 10 lat, w przyszłym sezonie nie będzie „góralem”. Taka decyzja, podjęta na początku przygotowań, była zaskoczeniem, chociaż nie dla wszystkich. – Nikt ze mną na temat przedłużenia kontraktu nie rozmawiał. Klub czekał do samego końca. Otrzymałem od kierownika drużyny telefon, że 20 czerwca, w dniu rozpoczęcia przygotowań, na godz. 10.00, mam być w klubie na rozmowie. Ta rozmowa trwała… dwie minuty. Klub postanowił nie przedłużać ze mną kontraktu i otrzymałem do podpisania pismo, że nie muszę trenować – powiedział były już gracz Podbeskidzia.

Nigdy tak się nie czuł

Trzeba przyznać, że sposób pożegnania z zasłużonym przecież dla klubu zawodnikiem do najbardziej eleganckich nie należy. – Nie oczekiwałem żadnych benefisów i specjalnych podziękowań. Takich, jakich miał choćby Marek Sokołowski. Ale myślę, że można było to załatwić zupełnie inaczej – podkreśla Damian Chmiel. – Co do sposobu pożegnania, to… no cóż. Nigdy tak się nie czułem. Zależało mi na tym, aby grać tutaj nadal. Mam tu całą rodzinę, łącznie z trzymiesięcznym synkiem. Ponadto zdecydowanie czuje się na siłach pod względem sportowym. Zresztą końcówka sezonu to pokazała – kontynuuje zawodnik i nie sposób jest się z nim nie zgodzić. Przypomnijmy, że jesienią „Chmielik” leczył kontuzję, ale kiedy doszedł do siebie był motorem napędowym zespołu. Dał zwycięstwo w meczu z Wigrami Suwałki, a przeciwko Stali Mielec uczestniczył w każdej akcji bramkowej zespołu. „Górale” wygrali 4:0.

Bardzo chciał zostać

Damian Chmiel był rozgoryczony nie tylko sposobem „pożegnania”, którą zaproponował klub, lecz również spekulacjami o tym, co pojawiło się w mediach, m.in. na naszych łamach. Wiadomo, że pozostającej w kiepskiej sytuacji finansowej Podbeskidzie szuka oszczędności, a zawodnik – podobno – miał jeden z wyższych kontraktów w zespole. – Mówienie o tym, że byłem jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy w Podbeskidziu nie jest prawdą. Po spadku z ekstraklasy zgodziłem się na obniżkę kontraktu. Teraz, gdyby mi zaproponowano niższy kontrakt, to również bym się zgodził, bo bardzo chciałem w Podbeskidziu zostać, ale nikt mnie nawet o to nie zapytał – zaznacza były już gracz „górali”. Na razie nie wiadomo dokąd trafi Damian Chmiel. Ale biorąc pod uwagę to, jakim jest zawodnikiem, nie powinien mieć problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy.