Nie dostaliśmy trzech milionów za Włodarczyka

Staramy się myśleć ekonomicznie, czyli nie wydajemy pieniędzy na opłaty transferowe mówi prezes Górnika, Adam Matysek.


Rozmowa z Adamem Matyskiem, prezesem Górnika Zabrze

Górnik jasno deklarował chęć zatrzymania Kanjiego Okunukiego, ale nie udało się. Jak wyglądały kulisy tej sprawy?

Adam MATYSEK: – Moim zdaniem to był na tyle wartościowy zawodnik, że powinien zostać i my o to zabiegaliśmy. Pasował do naszej koncepcji, pokazał się z bardzo dobrej strony, wkomponował się w zespół. Bardzo wydatnie pomógł nam w tym, co wydarzyło się w ostatnich 7-8 meczach. Gdybyśmy wcześniej mieli pieniądze za transfer Szymona Włodarczyka, uważam, że wówczas bardzo poważnie można by pomyśleć o zapłaceniu kwoty za Okunukiego.

– Też ważną informacją jest to, że nie znaleźliśmy z menadżerami zawodnika i jego klubem wspólnej linii porozumienia odnośnie tego, żeby on u nas został. Wiadomo – wszystko rozbijało się o pieniądze. My chcieliśmy to rozwiązać inną metodą płatności. Tak jak się to odbywa przy transferach, że nie płaci się jednorazowo, ale w transzach. Tego nam się nie udało zrealizować. Trochę szkoda, ale takie jest życie.

Mogą być bonusy

A co spowodowało, że Włodarczyka nie udało się sprzedać szybciej? O jego potencjalnym odejściu, także o Sturmie Graz, mówiło się już wcześniej.

Adam MATYSEK: – Jako klub nie bierzemy bezpośrednio udziału w takiej transakcji. To sprawa między zawodnikiem, jego menadżerem, a klubem pozyskującym. My wyraziliśmy zgodę na odejście Włodarczyka, a to oznaczało zgodę na działanie jego agenta. On spełnił to, co w kuluarach ustaliliśmy, dlatego należy się z tego powodu cieszyć, bo Szymon zagrał u nas tylko jeden sezon. Taka sytuacja zdarza się dość rzadko i cieszymy się, że sprawę udało się dopiąć do końca. Bo też w momencie, kiedy zaczęły spływać oficjalne propozycje ze strony Sturmu, to uczestniczyliśmy w tym i nie zgadzaliśmy się na pewne oferty. Dlatego też trwało to tak długo.

Otrzymaliście za niego 3 miliony euro?

Adam MATYSEK: – Nie dostaniemy za niego tyle. Otrzymamy ponad 2 mln, bo jeszcze pewne kwoty przechodzą na PZPN czy inne podmioty. To będzie płacone w ratach, ale nie będą to 3 miliony. Mogą pojawić się pewne bonusy. Nie chcę mówić tutaj o szczegółach, ale do ich aktywacji muszą zostać spełnione pewne warunki przez samego Szymona, jak i przez Sturm – np. miejsce w lidze czy strzelone gole. Ale to nie da nam 3 milionów i chcę, aby zostało to podkreślone. Nie dostaliśmy tyle i nie dostaniemy.

Wyjątkowe sytuacje

Okienko potrwa jeszcze kilka tygodni, a transfery oznaczają kwoty odstępnego, opłaty kontraktowe, prowizje i tak dalej. W jakiej sytuacji finansowej znajduje się na ten moment Górnik i na co jeszcze może sobie pozwolić w ruchach na rynku?

Adam MATYSEK: – Staramy się myśleć ekonomicznie, czyli nie wydajemy pieniędzy na opłaty transferowe. Jeżeli znowu pojawiłby się taki zawodnik jak Szymon Włodarczyk, którego moglibyśmy pozyskać za 50 tysięcy złotych, to zrobilibyśmy to. Na to mamy pieniądze, ale to są sytuacje wyjątkowe. Droga zawodnika do Górnika nie musi być kręta, ale chodzi o to, aby nie płacić dużych kwot.

– Wiadomo, jakie klub wydawał w ostatnich latach pieniądze na transfery – nie za duże. Wyjątkową sytuacją byłaby ta z Okunukim, ale to się nie wydarzyło, więc temat jest zamknięty. Też musimy szukać zewnętrznych źródeł dofinansowania drużyny i klubu. Pierwsze mecze sezonu pokażą, czy będziemy musieli jeszcze szukać czegoś na rynku, czy pojawią się kontuzję i tak dalej.

A czy są jakieś oferty za piłkarzy Górnika, tak jak pojawił się temat odejścia Jeana Mvondo, który trafił do Grecji?

Adam MATYSEK: – Nie byliśmy w pełni przekonani co do jego umiejętności i czy da nam odpowiednią jakość w kolejnym sezonie. Musieliśmy znaleźć porozumienie, więc doszło do transferu definitywnego. Na dzisiaj nie ma też żadnych sygnałów co do odejścia innych zawodników. Za chwilę startuje liga, inni zaczną za jakiś czas i karuzela transferowa może też zatoczyć koło nad Zabrzem. Jednak nie chcielibyśmy tego, bo to zaburzy plan pracy trenera. W piłce jednak wszystko jest dynamiczne.

Brazylijska telenowela

Jak na dzisiaj wygląda sprawa z płatnościami Benevento za Krzysztofa Kubicę – czy coś ruszyło w tej kwestii?

Adam MATYSEK: – Ten temat ciągnie się jak brazylijska telenowela. Próbujemy wszelkimi sposobami ściągnąć należności kontraktowe, które zostały podpisane przez obie strony. Ale jak to w życiu bywa, nie każdy klub traktuje to poważnie i dlatego jesteśmy bardzo zawiedzeni tą sytuacją. Tak jak powiedziałem przy Okunukim, kluby przy transferach umawiają się na terminy spłaty rat i tak też dogadaliśmy się w tym przypadku. Wszystko było fajnie, pięknie, a teraz okazuje się, że mamy duży problem, bo nie możemy ściągnąć należności.

– Dziwię się tylko, że skoro FIFA wprowadza różne przepisy i sankcje, to nie są one potem egzekwowane. Trzeba popracować nad tym, aby te mniejsze kluby były traktowane z szacunkiem i aby pomoc ze strony FIFA czy UEFA była większa. Okej, składa się wniosek, wygrywa się sprawę, za miesiąc czy dwa otrzymuje pieniądze. Jedak potem mijają kolejne terminy, trzeba składać kolejne wnioski. Druga strona, czyli w tym przypadku Benevento, nie poczuwa się do tego, aby nam coś uregulować.

Czy któregoś z nowych piłkarzy może pan określić mianem transferowej wisienki na torcie?

Adam MATYSEK: – Na dzisiaj trudno wytypować jednego zawodnika. Sparingi pokazują, jak duża jest rotacja w składzie i jak trener musi mądrze zarządzać kapitałem ludzkim. Mecze ligowe lepiej zaprezentują, jak można ocenić danego zawodnika. Po kilku tygodniach ciężko jest coś powiedzieć, bo nie chciałbym też opiniować po samych grach kontrolnych.

– Okres przygotowawczy to trochę coś innego niż weryfikacja meczu ligowego. Piłkarze w sparingach z zespołami niemieckimi dostali też sygnał, co muszą zrobić, aby w ekstraklasie takie rzeczy się nie powtarzały. Natomiast co do przeprowadzania transferów, to zawsze dużo dyskutowaliśmy, najwięcej trener z dyrektorem sportowym Łukaszem Milikiem. Oczywiście też miałem swoje zdanie, ale największy research zrobili trener z Łukaszem.

Moda na Górnika

Końcówka poprzedniego sezonu pokazała, że wraca moda na Górnika, a na ostatnim meczu pojawiło się ponad 21 tysięcy kibiców. Czy w klubie macie pomysł, jak ten stan podtrzymać? Jeśli aura by się utrzymała, gra nadal byłaby efektowna, moglibyście być liderem frekwencyjnym, a przy czwartej trybunie rzucić nawet wyzwanie Legii czy Lechowi.

Adam MATYSEK: – W sprawie czwartej trybuny musimy mieć jeszcze sporo cierpliwości, bo temat dopiero niedawno ruszył, niedawno została podpisana umowa. Moim celem, jak już kiedyś wspomniałem, jest wsparcie personalne, jeśli chodzi o media, social media, marketing. Poczyniliśmy pewne kroki i ruchy, które – mam nadzieję – przyniosą efekty. To świeża sprawa. Zatrudniliśmy kilka osób do poprawy wizerunku, nie tylko regionalnego.

– Nie chciałbym też żyć jedynie przeszłością. Piłkarze zapracowali na wielką nazwę Górnika samą w sobie, występowało tu wielu reprezentantów Polski i genialnych zawodników. Oczywiście pewne działania napędza też boisko, tyczy się to także frekwencji na trybunach. Chciałbym, żeby to było kontynuowane. Powiem szczerze, że nie wiem, jak będzie wyglądał nadchodzący sezon.

– Chciałbym, żeby co mecz było u nas po 21 tysięcy ludzi, ale zdajemy też sobie sprawę, że liga rusza w niefortunnym terminie. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby tak szybko ją zacząć. My mieliśmy jeszcze kilku reprezentantów w młodzieżowych kadrach i ci chłopcy potrzebowali odpoczynku po sezonie.

– Ktoś może powiedzieć, że sezon skończył się 27 maja, ale oni do połowy czerwca byli jeszcze w stuprocentowym treningu. A my jako Górnik zaczynaliśmy przygotowania 22 czerwca – niektórzy trochę wcześniej, inni trochę później. Nie ukrywam, że termin inauguracji jest niefortunny dla całej ligi. Gdyby to zaczęło się dwa tygodnie później, nic by się nie stało i dałoby się to nadrobić. Zdrowie zawodnika jest najważniejsze.

– Wracając do frekwencji, to na meczu z Radomiakiem może ona nie być taka wysoka, jak z Pogonią czy Śląskiem, na co my jako klub nie mamy już pełnego wpływu. Chociaż mam nadzieję, że nie wszyscy kibice wyjadą na urlopy (śmiech). Oczywiście działania marketingowe muszą zachęcać do tego, żeby kibic chciał pojawić się na meczu. Mam takie wrażenie, że po ostatnich spotkaniach bardzo chce przyjść.

Jak podobało się panu zgrupowanie w Austrii?

Adam MATYSEK: – Już nawet nie wiem, który to był mój pobyt w Austrii. Dzisiaj w innej roli, ale wcześniej byłem tam też jako piłkarz czy trener. Zawsze to były bardzo dobre obozy, przyjeżdża tu mnóstwo klubów 1. i 2. Bundesligi. Przyjeżdżają też zespoły z Premier League czy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Austria ma wszystko, czego można sobie zażyczyć w przygotowaniu do sezonu – bardzo dobre warunki klimatyczne, świetnych sparingpartnerów, boiska, infrastrukturę, hotele. To bardzo ważne. Cieszę się, że tam byliśmy.

Gwarantowana jakość

Jakie ma pan nadzieje na startujący sezon?

Adam MATYSEK: – Chyba tak jak Łukasz czy trener, jestem zadowolony, że pewne ruchy zostały poczynione wcześniej. Wiedzieliśmy, kto odchodzi, kto zostaje, z kim się trzeba rozstać. To normalne planowanie i po raz pierwszy od dłuższego czasu w Zabrzu wyjeżdżając na obóz trener miał praktycznie wszystkich zawodników do dyspozycji. Okres między zakończeniem sezonu, rozpoczęciem przygotowań, a początkiem kolejnych rozgrywek był bardzo krótki. Wiadomo, że zapewniliśmy sobie utrzymanie dużo wcześniej, dzięki czemu szybciej mogliśmy rozpocząć planowanie.

– Dużo było przetasowań, ale najważniejszy punkt był taki, żeby gwarantująca jakość pracy kadra na obóz była już gotowa. Oczywiście dołączyliśmy do tego kilku młodych wychowanków, którzy zasłużyli na to, aby przyjechać do Austrii i sprawdzić się w sparingach. Ktoś może powiedzieć, że to tylko druga liga niemiecka, ale to pokazało młodym zawodnikom, w jakim miejscu się znajdują.

– Rzecz jasna my nie wymagamy od nich, żeby od razu przenosili góry. Jednak im szybciej zrozumieją, o co w tej piłce chodzi, tym lepiej będzie dla ich rozwoju oraz dla przyszłości Górnika. Ci starsi gracze też dzięki temu zobaczyli, że trzeba dać z siebie więcej. Można mówić o nasileniu treningowym, o pogodzie, ale takie gry kontrolne dają duży obraz tego, co należy jeszcze poprawić.


Czytaj także w kategorii EKSTRAKLASA


Jako piłkarz przez kilka lat strzegł pan bramki Bayeru Leverkusen. Myśli pan, że wkrótce kolejny bramkarz z polskiej ligi może przenieść się to tego klubu?

Adam MATYSEK: – Wiem, o co chodzi – o Vladana Kovacevicia z Rakowa. Wydawało mi się to trochę abstrakcyjne i powiem szczerze, że nie spodziewam się tego transferu. Uważam go za bardzo dobrego bramkarza. Nie wiem, czy Raków mógłby pozwolić sobie na utratę tak wielkiego kapitału w bramce. Oczywiście pieniądze odgrywają w tym istotną rolę, ale nie znam tej sprawy od wewnątrz, trudno powiedzieć. Dla samego Rakowa na pewno nie byłby to dobry ruch. Klub ma swoje cele, a Kovacević to najlepszy bramkarz polskiej ligi. Taka strata byłaby na pewno poważna.


Na zdjęciu: Prezes Adam Matysek zdradził kilka detali dotyczących okresu transferowego w Zabrzu.
Fot. Górnik Zabrze


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.